W kategorii ruchu powietrznego w przestrzeni międzynarodowej mieliśmy do czynienia z bardzo niebezpieczną akcją i tak naprawdę wywołaniem wypadku lotniczego - powiedział w TVN24 Juliusz Sabak, ekspert wojskowy portalu Defence24. W ten sposób skomentował incydent nad Morzem Czarnym, w którym rosyjski myśliwiec uderzył w amerykańskiego drona MQ-9 Reaper. Dodał, że "rosyjski myśliwiec tak naprawdę robił wszystko, żeby uszkodzić drona".
Rosyjski myśliwiec Su-27 uderzył we wtorek w śmigło drona MQ-9 Reaper, co doprowadziło do jego rozbicia. Maszyny operowały nad wodami Morza Czarnego. Rzecznik amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby nazwał incydent "niebezpiecznym, nieprofesjonalnym i lekkomyślnym".
CZYTAJ: "Niekontrolowane" zachowanie rosyjskiego pilota. Szczegóły na temat incydentu nad Morzem Czarnym
Ekspert: to bardzo niebezpieczna akcja
Incydent komentował w środę we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 Juliusz Sabak, ekspert wojskowy portalu Defence24.
Ocenił, że "w kategorii ruchu powietrznego w przestrzeni międzynarodowej mieliśmy do czynienia z bardzo niebezpieczną akcją i tak naprawdę wywołaniem wypadku lotniczego, bo to inaczej się nie kwalifikuje".
Dodał, że "rosyjski myśliwiec robił wszystko tak naprawdę, żeby uszkodzić tego drona, czyli de facto samolot bezzałogowy".
"Rosjanie dość regularnie dokonują takich niebezpiecznych akrobacji"
- Natomiast z punktu widzenia polityczno-militarnego mieliśmy do czynienia z kolejnym incydentem, dość typowym jeśli chodzi o rosyjskie działania, bo Rosjanie dość regularnie dokonują takich niebezpiecznych, nazwijmy to umownie akrobacji, w pobliżu nie tylko dronów, ale na przykład w pobliżu samolotów rozpoznawczych, na przykład amerykańskich - powiedział ekspert.
Wspomniał, że "mieliśmy takie incydenty, kiedy rosyjskie myśliwce przelatywały przed nosem samolotów wojskowych, wykonywały najróżniejsze niebezpieczne manewry w takiej odległości, która zagrażała bezpieczeństwu obu samolotów".
Dodał, że w obu tych kategoriach rosyjskie działania są "delikatnie mówiąc niebezpieczne, nielegalne i mocno poza granicami, nazwijmy to, zachowania cywilizowanych pilotów".
Jak mówił Sabak, "mamy do czynienia ze strąceniem amerykańskiego statku powietrznego, więc teoretycznie jest to pretekst do jakichś retorsji i to poważnych".
Jego zdaniem do takiego incydentu nie doszłoby, gdyby nie trwała wojna w Ukrainie. - Rosjanie zdają sobie sprawę, że różne amerykańskie statki powietrzne, również bezzałogowce, latając w przestrzeni powietrznej dostępnej dla wszystkich, działają na korzyść sił zbrojnych Ukrainy. Zbierają informacje, dostarczają bieżących danych, które mogą być wykorzystywane bojowo - powiedział.
"To było intencjonalne działanie"
Ekspert zauważył, że na drona MQ-9 Reaper "spuszczano paliwo, wykonywano najróżniejsze manewry z nadzieją, że ta maszyna zostanie uszkodzona". - To trzeba powiedzieć wprost, że to było intencjonalne działanie. To nie było tak, że to była jakaś przypadkowa kolizja. To była cała seria, jak powiedział (amerykański-red.) generał, nieprofesjonalnych i niebezpiecznych działań i lekkomyślnych - dodał.
- W tym przypadku równie dobrze oba statki powietrzne mogły runąć do morza. To by już był poważny incydent - ocenił Sabak.
Jego zdaniem "głównym powodem tak agresywnych działań było to, że to jest maszyna bezzałogowa, więc nie wchodziło tu w grę ryzyko utraty życia obywateli Stanów Zjednoczonych, bo to już nie byłby incydent, to byłby poważnych kryzys".
Źródło: TVN24