Talibowie, z którymi Moskwa prowadzi dialog dyplomatyczny, wciąż są uznawani w Rosji za organizację terrorystyczną. Prezydent Władimir Putin oznajmił, że mogą zostać wykreśleni z tego rejestru. - Myślę, że zmierzamy w tym kierunku - powiedział rosyjski przywódca, chwaląc także prezydenta USA Joe Bidena za decyzję w sprawie wycofania kontyngentu z Afganistanu.
Władimir Putin wypowiedział się w sprawie statusu ruchu talibskiego w Rosji po środowych rozmowach w Moskwie dotyczących sytuacji w Afganistanie. Oprócz delegacji z Indii, Pakistanu, Chin, Iranu i państw sąsiadujących z Afganistanem, do stolicy Rosji przybyła także reprezentacja talibów.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow wyjaśniał dziennikarzom, że "de iure talibowie nie są uznawani przez Rosję i inne państwa świata, jednak de facto to właśnie oni są obecnie przywódcami Afganistanu".
W czasie czwartkowego posiedzenia Klubu Waldajskiego (międzynarodowego forum skupiającego byłych polityków oraz znanych publicystów, politologów i ekonomistów specjalizujących się w sprawach Rosji) Putin mówił, że celem władz w Moskwie jest dążenie do tego, aby ruch talibski został usunięty z listy organizacji terrorystycznych na szczeblu ONZ, gdzie wcześniej zapadła decyzja, by zostali umieszczeni w tym rejestrze.
- W zależności od tego jesteśmy solidarni i podejmiemy decyzję o wykluczeniu z tej listy. Wydaje mi się, że zbliżamy się do tego... Stanowisko Rosji będzie polegało na tym, by podążać właśnie w tym kierunku - mówił Putin, cytowany przez agencję RIA Nowosti.
Putin zaznaczył, że Rosja współpracuje z przedstawicielami talibów, zaprasza ich do Moskwy i utrzymuje z nimi kontakt w samym Afganistanie. Stosunki przedstawicieli władz rosyjskich z talibami były utrzymywane także wcześniej, zanim doszli do władzy w Afganistanie w połowie sierpnia tego roku.
Pochwała pod adresem Bidena
W czasie spotkania Klubu Waldajskiego Putin pozytywnie wypowiedział się pod adresem prezydenta USA, Joe Bidena, utrzymując, że "postąpił słusznie, wycofując wojska z Afganistanu".
- Prawdopodobnie rozumiał, może nie wiedział szczegółowo, jak to się stanie, ale rozumiał, że tak czy inaczej, we własnym kraju, będzie to jedna z linii ataku. Ale poszedł na to, wziął na siebie tę odpowiedzialność - stwierdził prezydent Rosji, podkreślając jednocześnie, że proces wycofania wojsk USA, a także późniejsza sytuacja w Kabulu "znajduje odzwierciedlenie w ten czy inny sposób w wiarygodności Stanów Zjednoczonych przede wszystkim ze strony tych krajów, które uznają USA za sojusznika".
Źródło: RIA Nowosti, PAP, tvn24.pl