Rosja najprawdopodobniej zachowa się neutralnie w stosunku do wyborów prezydenckich na Białorusi, a Unia Europejska uzna ich wyniki - ocenił rosyjski politolog Fiodor Łukjanow. Nasi wschodni sąsiedzi pójdą do urn 19 grudnia, a zdecydowanym faworytem jest trzykrotny już prezydent Białorusi - Alaksandr Łukaszenka.
Łukjanow, redaktor naczelny pisma "Rossija w globalnoj politikie", powiedział o tym w wywiadzie dla sobotniego wydania "SB. Biełaruś Siegodnia", organu prasowego administracji prezydenta i głównego oficjalnego dziennika na Białorusi.
- Najprawdopodobniej Rosja zachowa się neutralnie - wybory były i minęły. Bez względu na to, jak emocjonalne byłyby wzajemne wypowiedzi liderów, następuje moment, kiedy w interesie sprawy, powiedziałbym nawet - w interesie narodowym, trzeba podejmować wspólne decyzje razem z tymi, kto jest nam potrzebny, a nie z tymi, którzy są nam mili - powiedział Łukjanow.
Unia celna bez priorytetu
Ocenił przy tym, że dla Rosji unia celna, którą zaczęła tworzyć z Białorusią i Kazachstanem, przestała być takim priorytetem, jakim była rok temu. - Dla Rosji na plan pierwszy znów wróciła Światowa Organizacja Handlu (WTO) - wskazał. Przypomniał, że Rosja prowadzi "rozmowy z Kazachstanem na temat koordynacji wysiłków w celu wstąpienia do WTO", podczas gdy Mińsk dzieli jeszcze od WTO "wielki dystans".
Jednocześnie, "dla Moskwy ważna jest ODKB (Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym) i wspólne siły szybkiego reagowania (ros. KSOR). To jest ta sfera, jaką Rosja jest zainteresowana najbardziej" - uważa politolog. Ocenia, że Mińsk z kolei "wyraźnie nie jest tym tak zainteresowany".
Zmiana po wojnie
Zdaniem Łukjanowa, rywalizacja o Białoruś między Unią Europejską a Rosją była wyraźna w 2008 roku. Wówczas "UE nagle 'przejrzała na oczy', zrozumiała, że na Białorusi nie jest tak strasznie, wyłącznie dlatego, że - jak mi się wydaje - postanowiła 'oderwać' Białoruś od Rosji. Wojna w Gruzji przestraszyła wszystkich - i Białoruś i Europę. Wtedy pojawiła się chęć, by głębiej integrować Mińsk z Partnerstwem Wschodnim" - uważa rosyjski politolog.
W jego ocenie białoruskie wybory "UE najprawdopodobniej uzna, tak jak w Kazachstanie i w Azerbejdżanie: tak, nie wszystko było w porządku, są drobne naruszenia, ale nie wpłynęły one na przebieg wyborów i jest postęp".
Łukjanow uważa też, że obecne wybory na Białorusi, w których startuje 10 kandydatów, w tym ubiegający się o czwartą kadencję prezydencką Alaksandr Łukaszenka, to "ciekawe widowisko".
"Nie ma ono jednak żadnego związku z realnymi procesami politycznymi - wszystko jest zrozumiałe; jak przejdą wybory i kto w nich zwycięży" - powiedział rosyjski ekspert białoruskiemu dziennikowi.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Arch. TVN24