Rosyjski radar wykrył dwa "obiekty balistyczne" odpalone z centralnej części Morza Śródziemnego w kierunku wschodniej jego części - podała agencja RIA Nowosti, powołując się na Ministerstwo Obrony Rosji. Według Izraelczyków to tylko ćwiczenia. Jednocześnie Rosja skrytykowała Stany Zjednoczone za wysłanie do wybrzeży Syrii okrętów wojennych. Moskwa w rejon wysłała dodatkowo tylko okręt rozpoznania i zapowiada, że więcej okrętów nie wyśle.
Start "obiektów" został zarejestrowany o godzinie 10.16 czasu moskiewskiego (8.16 czasu polskiego) przez ośrodek w Armawirze w Kraju Krasnodarskim - podało biuro prasowe ministerstwa obrony. Cele wystartowały ze środkowej części Morza Śródziemnego w kierunku wschodniej części tego akwenu. Ambasada Rosji podała, że w Damaszku nie odnotowano żadnych śladów ataku rakietowego. Agencja RIA Nowosti dodała, że "obiekty" spadły do morza.
Telewizja CBS podała, powołując się na amerykańskie źródła, podała, że ani amerykańskie okręty, ani samoloty nie odpalały w tym rejonie żadnych pocisków. Syryjskie źródła z kolei, na które powołuje się libańska telewizja Al-Manar, twierdzą, że Damaszek nie zanotował żadnego uderzenia pocisku w terytorium Syrii.
Izrael podał początkowo, że nie wie o żadnym odpaleniu pocisków na Morzu Śródziemnym. Potem Tel Awiw sprecyzował, że były to wspólne ćwiczenia izraelsko-amerykańskie w ramach testowania systemu antyrakietowego.
US Navy krytykowana
We wtorek Rosja skrytykowała Waszyngton za rozmieszczenie u wybrzeży Syrii swoich okrętów. - Nacisk Stanów Zjednoczonych wzbudza szczególne zaniepokojenie - oznajmił Oleg Dogajew z ministerstwa obrony. Dodał, że "rozmieszczenie okrętów uzbrojonych w pociski typu cruise u wybrzeży Syrii ma negatywny wpływ na sytuację w regionie".
Według Pentagonu na razie nie dojdzie do wzmocnienia zespołu pięciu amerykańskich niszczycieli rakietowych znajdujących się we wschodniej części Morza Śródziemnego - czyli na akwenie przylegającym do syryjskiego wybrzeża. Na uzbrojeniu tych niszczycieli jest łącznie około 200 pocisków samosterujących Tomahawk, ale uważa się, że do ograniczonego uderzenia na Syrię mogłaby wystarczyć połowa tej liczby.
W poniedziałek na Morze Czerwone wpłynął amerykański lotniskowiec atomowy USS Nimitz. Amerykanie zaznaczają, że jest to efekt "ostrożnego planowania" na wypadek ewentualnej akcji militarnej przeciwko Syrii.
Stacjonujący normalnie w Zatoce Perskiej USS Nimitz dotarł na Morze Czerwone około południa czasu polskiego. Towarzyszą mu cztery okręty jego grupy uderzeniowej - krążownik rakietowy USS Princeton oraz niszczyciele rakietowe USS William P. Lawrence, USS Stockdale i USS Shoup.
Więcej Rosjan nie będzie
Rosja do wybrzeży Syrii wysłała na razie jedynie okręt rozpoznania elektronicznego Priazowje i zapowiada, że na tym zakończy ruchy swojej floty.
Złożona z kilkunastu okrętów bojowych i pomocniczych śródziemnomorska eskadra rosyjskiej floty korzysta z syryjskiego portu Tartus - jedynej obecnie bazy marynarki wojennej Rosji poza obszarem dawnego ZSRR. Jak zaznaczył Interfax, w trakcie swej misji Priazowje będzie działać niezależnie od tego zespołu.
Autor: mtom / Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: US Navy | PH2(AW) MICHAEL J. PUSNIK