Kierowca "się zagapił", zginęła kobieta. Zapadł wyrok

matka dziecko wozek shutterstock_2315547949
Do zdarzenia doszło w Lublinie
Źródło: Google Earth
Przechodząca przez przejście dla pieszych kobieta z dziecięcym wózkiem została potrącona. Dwulatkowi nic się nie stało, jednak opiekunka w wyniku odniesionych obrażeń zmarła dziesięć dni później w szpitalu. Kierowca, który w nią uderzył, usłyszał wyrok.

Wyrok zapadł we wtorek przed Sądem Rejonowym Lublin-Zachód. Sąd skazał Grzegorza M. na półtora roku więzienia.

Prokuratura Rejonowa Lublin-Północ oskarżyła Grzegorza M. o nieumyślne spowodowanie śmiertelnego wypadku w lutym 2023 r. na drodze osiedlowej przy ul. Szeligowskiego w Lublinie. Według śledczych samochód dostawczy potrącił na przejściu dla pieszych nianię przewożącą w wózku dwuletnie dziecko. Kobieta zmarła po 10 dniach w szpitalu. Dziecku nic się nie stało. Śledczy zarzucili mężczyźnie także ucieczkę z miejsca zdarzenia. Oskarżony odpowiadał przed sądem z wolnej stopy.

Niania zmarła po 10 dniach

Sąd Rejonowy Lublin-Zachód uznał oskarżonego za winnego wyłącznie spowodowania śmiertelnego wypadku i wymierzył mu karę roku i sześciu miesięcy więzienia. Dostał też siedmioletni zakaz prowadzenia wszelkich samochodów. 32-latek ma zapłacić również po 10 tys. zł zadośćuczynienia dla trojga najbliższych ofiary.

Sąd ustalił, że oskarżony nie zachował szczególnej ostrożności podczas cofania pojazdu i niewłaściwie obserwował tylne otoczenie pojazdu oraz znajdujące się tam oznakowane przejście dla pieszych. Wskutek tego doprowadził do potrącenia prawidłowo przechodzącej przez pasy kobiety z wózkiem. Następnie piesza upadła. Uderzając o twarde podłoże, doznała ciężkich obrażeń ośrodkowego układu nerwowego, które skutkowały jej zgonem 25 lutego 2023 r.

Czytaj też: Potrącił cztery osoby, zginęła ciężarna. Jest akt oskarżenia

Sąd: kierowca nie uciekł

Sędzia Tomasz Ślaski ocenił, że nie ma wątpliwości co do winy oskarżonego dotyczącej spowodowania wypadku, bo to wynika z zeznań świadków i monitoringu. Zaś kwestią sporną była ucieczka z miejsca zdarzenia przed – według śledczych – uniknięciem odpowiedzialności karnej.

- Zdaniem sądu jest to zbyt daleko idące (stwierdzenie - przyp. red.) - powiedział sędzia.

Dodał, że mężczyzna był na miejscu zdarzenia, zostawił swoje dane i numer telefonu, dzwonił do ojca dziecka, pytając o stan zdrowia kobiety i dziecka, a później sam zgłosił się też na policję.

Odnosząc się do wymiaru kary, sędzia Ślaski podkreślił, że doszło do nieumyślnego naruszenia zasad ruchu drogowego "przez jakieś zagapienie się".

- Oczywiście, to nie jest absolutnie usprawiedliwienie, wytłumaczenie, bo skutek jest zbyt poważny, aby można było przejść do porządku dziennego - ocenił.

Według sądu nie było to rażące ignorowanie przepisów prawa o ruchu drogowym.

- To nie jest przede wszystkim brawura, bo ten wyrok byłby zupełnie inny - zaznaczył.

Oskarżony nie był wcześniej karany.

Wyrok jest nieprawomocny.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: