W rocznicę upadku muru berlińskiego prezydent USA Donald Trump pogratulował Niemcom "ogromnych kroków, które poczyniono, by ponownie zjednoczyć ich kraj". W przesłaniu opublikowanym przez Biały Dom nazwał Niemcy "jednym z najcenniejszych sojuszników" Stanów Zjednoczonych.
"Dziś wspominamy tych, którzy zginęli z rąk totalitarnych reżimów" - czytamy w przesłaniu prezydenta Trumpa na rocznicę upadku muru berlińskiego, opublikowanym w sobotę przez Biały Dom. Przywódca USA podkreślił, że "choć zimna wojna już dawno minęła, tyrańskie reżimy nadal stosują opresyjne taktyki totalitaryzmu w stylu sowieckim", które położyły się długim cieniem na historii.
"Niech los muru berlińskiego stanowi lekcję dla opresyjnych reżimów i przywódców na całym świecie: żadna żelazna kurtyna nigdy nie zdoła powstrzymać żelaznej woli ludzi, zdeterminowanych do tego, by być wolnym" - czytamy w oświadczeniu. Prezydent pogratulował "Niemcom ogromnych kroków, które poczyniono, by ponownie zjednoczyć ich kraj". "Będziemy kontynuować wspólne działania z Niemcami, jednym z naszych najcenniejszych sojuszników, by zapewnić, że ogień wolności będzie płonął jak iskierka nadziei" dla całego świata - podkreślił Trump.
Relacje Waszyngtonu i Berlina
W sobotę Niemcy świętowały 30. rocznicę upadku muru berlińskiego, czyli koniec zimnej wojny i komunizmu w Europie. Długi na 156 km system umocnień przez 28 lat szczelnie oddzielał zachodnie sektory Berlina od ich wschodnioberlińskiego i NRD-owskiego otoczenia. 9 listopada 1989 r. otwarto wszystkie przejścia graniczne w podzielonym dotąd mieście.
Od tamtego czasu relacje na linii Waszyngton-Berlin ewoluowały, a w czasie kadencji prezydenta Trumpa pozostają szczególnie napięte. Administracja USA zarzuca władzom RFN m.in. zbyt małe wydatki na obronność, robienie interesów z Rosją poprzez gazociąg Nord Stream 2, uzależnianie Europy od rosyjskich surowców, zbyt wysoką nadwyżkę w handlu i zbytnią pobłażliwość wobec Iranu.
Trump grozi Niemcom wprowadzeniem karnych ceł na ich samochody. Niemcy z kolei uważają, że domagając się większych wydatków na cele obronne, prezydent USA de facto wspiera własny przemysł zbrojeniowy, a za krytyką Nord Stream 2 kryje się chęć zwiększenia eksportu amerykańskiego gazu skroplonego do Europy.
Autor: ToL/adso / Źródło: PAP