Kamala Harris zaakceptowała nominację i złożyła obietnicę

Źródło:
TVN24, Reuters, PAP

Kamala Harris oficjalnie zaakceptowała nominację na kandydata demokratów w tegorocznych wyborach prezydenckich w USA. - Obiecuję, że będę prezydentem dla wszystkich Amerykanów. Zawsze będę stawiała państwo ponad partię i ponad siebie. Będę strzec świętych, fundamentalnych amerykańskich zasad - zapewniała. Dodała, że "nie będzie się przymilać do tyranów i dyktatorów". - Oni kibicują Trumpowi, bo oni wiedzą, że łatwo nim manipulować - oceniła.

W czasie czwartego, ostatniego dnia konwencji krajowej Partii Demokratycznej, zwolennicy Kamali Harris szczelnie wypełnili halę United Center w Chicago, gdzie przygotowano 23,5 tysiąca miejsc dla widowni.

Podczas płomiennego, 40-minutowego, przemówienia Harris przedstawiła historię swojego życia jako córki dwojga imigrantów z Indii i Jamajki, wychowywana głównie przez matkę i sąsiadów, dorastającą w mało zasobnej dzielnicy w Oakland w Kalifornii, która - jak podkreśliła - "mogła wydarzyć się tylko w Ameryce". Przytaczała, że jako prokurator w Kalifornii, zawsze zaczynając wystąpienia w sądzie, mówiła, że "występuje w interesie ludu" i że tak samo zamierza postępować jako prezydent Stanów Zjednoczonych.

Trzeci dzień konwencji demokratów. Przemówienie Tima Walza

Drugi dzień konwencji demokratów. Barack i Michelle Obama na scenie

Pierwszy dzień konwencji demokratów. Harris podziękowała Bidenowi

"Przyjmuję waszą nominację"

W trakcie swojego przemówienia oficjalnie zaakceptowała nominację na kandydata demokratów na prezydenta USA. - W imieniu każdego, którego historia mogła zostać napisana tylko w tym najwspanialszym narodzie na ziemi, przyjmuję waszą nominację, aby zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki - powiedziała.

- Obiecuję, że będę prezydentem dla wszystkich Amerykanów. Zawsze będę stawiała interes państwa ponad interes partii i swój własny. Będę strzec świętych, fundamentalnych amerykańskich zasad. Od państwa prawa, przez wolne, uczciwe wybory, do pokojowego przekazania władzy - zapewniała. Skrytykowała Trumpa za wydarzenia z 2021 roku, kiedy zachęcał do ataku na Kapitol.

- Będę prezydentem, który złączy nas wokół naszych wspólnych aspiracji. Będę prezydentem, który przewodzi, który słucha, który ma zdrowy rozsądek. Będę prezydentem, który zawsze walczy o dobro Amerykanów - wyliczała Harris.

Zobacz też: Jego przodkowie pochodzą z Gorlic, może zostać pierwszym dżentelmenem USA. Kim jest mąż Kamali Harris

Kamala HarrisEPA/JUSTIN LANE

- Te wybory są nie tylko najważniejszymi wyborami naszego życia, są też najważniejszymi wyborami w historii naszego kraju - mówiła kandydatka demokratów.

Powiedziała, że wybory 5 listopada będą "cenną, ulotną okazją do pokonania goryczy, cynizmu i podziałów z przeszłości i szansą na wytyczenie nowej drogi na przyszłość".

Harris: konsekwencje powrotu Trumpa do Białego Domu "ekstremalnie poważne"

Stwierdziła, że "konsekwencje powrotu Donalda Trumpa do Białego Domu byłyby ekstremalnie poważne".

- Wyobraźcie sobie Donalda Trumpa bez żadnych zabezpieczeń i to, jak użyłby potężnych uprawnień prezydenta Stanów Zjednoczonych, nie po to, by poprawić wasze życie, nie po to, by wzmocnić nasze bezpieczeństwo narodowe, ale by służyć jedynemu klientowi, jakiego kiedykolwiek miał: sobie samemu - dodała.

Harris nakreśliła też szereg różnic między nią a Trumpem, zarzucając mu, że nie walczy na rzecz klasy średniej, planuje wprowadzenie podwyżki podatków i zainicjował zniesienie konstytucyjnego prawa do aborcji. Mówiła, że plan byłego prezydenta i kandydata Partii Republikańskiej, dotyczący ceł, "będzie służył jako podwyżka cen".

Kamala Harris, Doug Emhoff, Tim Walz, Gwen Walz PAP/EPA/MICHAEL REYNOLDS

Kamala Harris o Ukrainie i NATO

Kamala Harris oskarżyła Donalda Trumpa o zachęcanie Rosji do ataku na sojuszników. - Trump groził porzuceniem NATO. Zachęcał Putina do inwazji na naszych sojuszników. Powiedział, że Rosja może, cytuję: "robić, co do cholery tylko zechce". Pięć dni przed atakiem Rosji na Ukrainę spotkałam się z prezydentem Zełenskim, aby ostrzec go o rosyjskim planie inwazji. Pomogłam zmobilizować globalną odpowiedź ponad 50 krajów w celu obrony przed agresją Putina, a jako prezydent będę stała mocno przy Ukrainie i naszych sojusznikach z NATO - obiecała Harris.

Czytaj też: Trump o sojusznikach w NATO: Nie płacą? Niech Rosja robi z nimi, co jej się podoba

Zapowiedziała też, że "nie będzie się przymilać do tyranów i dyktatorów takich jak Kim Dzong Un". - Oni kibicują Trumpowi, bo oni wiedzą, że łatwo nim manipulować pochlebstwami i przysługami. Wiedzą, że Trump nie pociągnie autokratów do odpowiedzialności, bo sam chce być autokratą - dodała.

Kamala Harris o konflikcie w Strefie Gazy

Kandydatka na prezydentka USA zapewniła także, że będzie pracować, aby sprowadzić zakładników ze Strefy Gazy i zakończyć wojnę w enklawie palestyńskiej.

- Nadszedł czas na zawarcie umowy o zakładnikach i zawieszenie broni - powiedziała Harris. - Żeby było jasne - zawsze będę opowiadać się za prawem Izraela do samoobrony i zawsze będę dbała o to, aby Izrael miał zdolność do samoobrony - mówiła.

- To, co wydarzyło się w Gazie w ciągu ostatnich 10 miesięcy, jest druzgocące. Tak wiele niewinnych ofiar straciło życie, a zdesperowani i głodni ludzie wciąż uciekają w poszukiwaniu bezpieczeństwa. Skala cierpień rozdziera serce - powiedziała.

- Z prezydentem Bidenem pracujemy nad zakończeniem tej wojny w taki sposób, aby Izrael był bezpieczny, zakładnicy zostali uwolnieni, cierpienia w Gazie zakończyły się, a naród palestyński mógł skorzystać ze swojego prawa do godności, bezpieczeństwa, wolności i samostanowienia - zapewniała Harris.

Oświadczyła też, że ​​podejmie wszelkie niezbędne działania, aby bronić interesów USA przed Iranem i "nie będzie przychylać się do tyranów i dyktatorów".

Co zapowiada Harris

Kamala Harris obiecała, że ​​jeśli zostanie prezydentem, "stworzy gospodarkę szans, w której każdy ma szansę konkurować i każdy ma szansę na odniesienie sukcesu".

Jak przypomina Reuters, w zeszłym tygodniu Harris przedstawiła propozycje obniżenia podatków dla większości Amerykanów, zakazu "zawyżania cen" przez sklepy spożywcze i budowy tańszych mieszkań.

Harris oświadczyła, że ​​przyjmie średnią obniżkę podatków, na której ma - według jej zapowiedzi - skorzystać ponad sto milionów Amerykanów.

Zapowiedziała też walkę o prawa do aborcji, ustawodawstwo dotyczące praw wyborczych. W jej kampanii zaproponowano także podniesienie stawki podatku dochodowego od osób prawnych z 21 do 28 procent.

"Nie cofamy się"

- Wybór w listopadzie jest jaskrawy: Ameryka wycofująca się ze świata lub Ameryka przewodząca światu (...) Donald Trump porzuci naszych sojuszników, podziwia dyktatorów - i to bardzo. Traktuje naszych przyjaciół jak przeciwników i naszych przeciwników jak przyjaciół - mówiła kongresmenka Elissa Slotkin, była oficer CIA, ubiegająca się o mandat senatora.

- Nie cofamy się, jesteśmy Stanami Zjednoczonymi Ameryki, my przewodzimy - wzywała. W podobnym tonie wypowiadali się były szef CIA i Pentagonu Leon Panetta, weteran Marines i kongresmen Ruben Gallego i cały szereg byłych wojskowych w szeregach Partii Demokratycznej.

Kamala Harris i jej mąż Doug EmhoffWILL OLIVER/EPA/PAP

W czwartek jeszcze, bardziej niż wcześniej, podkreślono też wątki patriotyzmu, a na scenie po raz kolejny występowali przeciwni Trumpowi republikanie, jak były kongresmen Adam Kinzinger. Polityk przekonywał swoich partyjnych kolegów, że demokraci są takimi samymi patriotami jak republikanie, i że jego partia "odwróciła się od konserwatyzmu na rzecz kultu jednostki".

Kamala Harris, konwencja Parti Demokratycznej w ChicagoWILL OLIVER/EPA/PAP

Sto tysięcy balonów na zakończenie przemówienia

Hala sportowa United Center w Chicago, w której odbywała się konwencja demokratów, w czwartek zgromadziła 23,5 tysiąca osób.

Gdy Harris zakończyła swoje przemówienie, na tłum spadło sto tysięcy balonów. "Do ich napompowania potrzeba było 75 ochotników, 30 pracowników i kilkunastu zawodowych pracowników scenicznych" - informował urzędnik, który zajmował się organizacją konwencji.

Rzecznik Białego Domu powiedział, że Biden zadzwonił do Harris, aby życzyć jej powodzenia przed przemówieniem.

"Dorabiała na studiach", "uwielbia gotować"

Konwencję demokratów relacjonował korespondent "Faktów" TVN Marcin Wrona. Rozmawiał z Nanette Diaz Barragan - bliską współpracowniczką Kamali Harris, szefową Koła Latynoskiego w Izbie Reprezentantów. - Jest jedną z nas, pracowała w fast foodzie, tak jak jedna ósma Amerykanów - powiedziała.

- Dorabiała na studiach, tak jak my, pochodzi z rozbitej rodziny, uwielbia gotować, często o tym rozmawiamy. Czas spędzony z rodziną również jest dla niej bardzo ważny - mówiła Barragan.

Autorka/Autor:ads,ek/kab

Źródło: TVN24, Reuters, PAP

Źródło zdjęcia głównego: EPA/JUSTIN LANE