W pierwszym dniu konwencji wyborczej Partii Demokratycznej w Chicago nieoczekiwanie pojawiła się Kamala Harris. Wiceprezydent USA teraz starająca się o zwycięstwo w listopadowych wyborach podziękowała prezydentowi Joe Bidenowi za jego "historyczne przywództwo". W trakcie konwencji przemówił też Steve Kerr, mistrz olimpijski, mistrz NBA i jeden z największych krytyków Donalda Trumpa w świecie amerykańskiego sportu, który przed laty odmówił pojawienia się w Białym Domu ze swoją mistrzowską ekipą, by Trump nie mógł wykorzystywać do celów politycznych między innymi Stepha Curry'ego - żywej legendy koszykówki.
W krótkim wystąpieniu, które nie było wcześniej zapowiadane i nie było w programie konwencji wyborczej Partii Demokratycznej w Chicago, Kamala Harris wyszła na scenę i podkreśliła zasługi Joe Bidena dla kraju.
- Joe, dziękujemy ci za twoje historyczne przywództwo i za twoje całe życie służby dla naszego kraju. Jesteśmy ci na zawsze wdzięczni - powiedziała Harris, na co tłum odpowiedział skandowaniem "dziękujemy Joe".
Główne wystąpienie Harris jest planowane na ostatni dzień konwencji, w czwartek. Wtedy też ma oficjalnie przyjąć nominację partii. Gwoździem poniedziałkowego programu jest przemówienie samego Bidena, który ma poprzeć Harris, przekazując jej przywództwo w partii.
Poparcie od wielokrotnego mistrza NBA
Obok Harris w poniedziałek wystąpiły też m.in. była sekretarz stanu USA Hillary Clinton i Jill Biden, a także celebryci, w tym piosenkarze Jason Isbell i James Taylor.
Przemówienie popierające Harris i krytykujące republikańskiego kandydata Donalda Trumpa wygłosił też trener olimpijskiej reprezentacji koszykarskiej USA i wielokrotny mistrz NBA Steve Kerr, który po dojściu Trumpa do władzy zrezygnował przed laty z przyjazdu do Waszyngtonu ze swoją ekipą Golden State Warriors. Odmawiał tego konsekwentnie przez całą prezydenturę Trumpa.
Kerr, którego ojciec - zabity w zamachu - był przez lata m.in. amabasadorem w Bejrucie - wyraźnie i głośno sprzeciwiał się polityce migracyjnej Trumpa, zwracając uwagę na jego język dzielący społeczeństwo. Brak wizyt w Białym Domu był podyktowany przekonaniem Kerra i szefostwa drużyny GSW o tym, że Trump mógłby wykorzystywać do prowadzenia polityki pojawianie się u jego boku m.in. jednej z największych gwiazd NBA - Stepha Curry'ego.
Tradycyjne wizyty mistrzów NBA w Białym Domu powróciły po zwycięstwie Joe Bidena w wyborach.
Harris ze sceny poparł też szef ważnego związku zawodowego pracowników przemysłu motoryzacyjnego Shawn Fain, który stwierdził, że "Kamala jest jedną z nich (związkowców - red.)", a Donald Trump jest "łamistrajkiem" i "pieskiem klasy miliarderów".
Na wydarzeniu są obecni drugi dżentelmen USA - Douglas Emhoff oraz kandydat demokratów na wiceprezydenta - Tim Walz z żoną Gwen.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/MICHAEL REYNOLDS