Za kilka dni w Dausze rozpoczną się negocjacje pokojowe rządu afgańskiego z talibami z udziałem USA w celu zakończenia konfliktu w Afganistanie - podały źródła w Białym Domu. Talibowie wstępnie zgadzają się na odcięcie się od międzynarodowego terroryzmu.
Talibowie mają jeszcze we wtorek wydać oświadczenie o wspieraniu negocjacji pokojowych w Afganistanie oraz o tym, że "sprzeciwiają się wykorzystaniu terytorium Afganistanu jako zagrożenia dla innych państw" - poinformowały dziennikarzy we wtorek źródła w Białym Domu pragnące zachować anonimowość.
"Ważny krok w kierunku pojednania"
- Apelowaliśmy o to i przyjmujemy to jako bardzo ważny krok w kierunku pojednania po 30 latach konfliktu w Afganistanie. Wzywamy rząd i talibów, by rozpoczęli bezpośrednie negocjacje. USA będą ten proces wspierać - powiedział przedstawiciel administracji amerykańskiej. Jak podkreślił, USA żądały od talibów, by wyraźnie stwierdzili, że odcinają się od międzynarodowego terroryzmu. Biały Dom zastrzega, że negocjacje pokojowe będą z pewnością "długie i skomplikowane" i "nie ma gwarancji, że się powiodą". Ich wynikiem musi być osiągnięcie trzech celów. - Talibowie zerwą związki z Al-Kaidą, zakończą stosowanie przemocy i zaakceptują afgańską konstytucję, w tym zapisy o ochronie kobiet i mniejszości - powiedział urzędnik.
"Negocjacje dla Afgańczyków"
Pierwsze spotkanie przedstawicieli rządu USA z talibami ma odbyć się już za kilka dni w stolicy Kataru, Dausze, gdzie talibowie otworzyli we wtorek swoje biuro. - To będzie pierwsze spotkanie USA z talibami od wielu lat. (...) Od początku będziemy rozmawiać o tym, jak (talibowie) zerwą związki z Al-Kaidą - podkreślił przedstawiciel administracji. Źródła przyznają jednak, że nie oczekują, by talibowie natychmiast zerwali związki z Al Kaidą. - To ma być wynikiem procesu pokojowego - wyjaśniono. Kolejnym elementem rozmów USA-talibowie będzie wymiana więźniów - dodały źródła. USA będą odgrywać "bezpośrednią rolę" w rozmowach pokojowych, "ale to są negocjacje głównie dla Afgańczyków", bo "pokój leży przede wszystkim w ich rękach" - podkreślają źródła. Przedstawiciele Białego Domu wskazali, że na rozpoczęcie rozmów pokojowych pozwoliły wysiłki dyplomatyczne USA, w tym rozmowy prezydenta Baracka Obamy z prezydentem Afganistanu Hamidem Karzajem w styczniu, a także pomoc rządów innych państw - "Niemiec, Norwegii, Wielkiej Brytanii i Kataru, który zgodził się być gospodarzem rozmów". Bardzo pomocny w "przekonaniu talibów, by przyłączyli się do rozmów pokojowych" był też Pakistan.
"Bez szybkich rezultatów"
Rozmowy ze strony talibów będą prowadzone przez ich przywódcę, mułłę Omara. W rozmowach, jak potwierdziły źródła USA, będzie też brać udział przedstawiciel siatki Hakkaniego, uważanej za najbardziej agresywną grupę partyzancką działającą na pograniczu afgańsko-pakistańskim. Poziom zaufania między rządem afgańskim a talibami jest jednak bardzo niski i nie należy oczekiwać szybkich rezultatów - powściągał oczekiwania dziennikarzy przedstawiciel Białego Domu. - Pokój nie jest jeszcze osiągnięty - podkreślił. We wtorek prezydent Karzaj zapowiedział, że przedstawiciele władz afgańskich wkrótce udadzą się do Kataru na rozmowy z talibami na temat procesu pokojowego w Afganistanie. Ogłoszenie rozpoczęcia rozmów pokojowych nastąpiło w dniu, kiedy NATO, zgodnie z decyzją szczytu w Chicago ogłosiło formalne przekazanie siłom afgańskim odpowiedzialności za bezpieczeństwo w całym kraju.
Punkt zwrotny
Formalne zakończenie procesu przejmowania odpowiedzialności przez armię i policję Afganistanu stanowi kamień milowy w blisko 12-letniej historii międzynarodowej interwencji w tym kraju. Jest to także punkt zwrotny dla sił NATO, które odtąd będą występowały w roli doradczej, a nie bojowej, oraz wstęp do stopniowego wycofania oddziałów bojowych z Afganistanu do końca 2014 roku. Jeśli zgodę wyrazi rząd w Kabulu, po 2014 roku oddziały bojowe zastąpi niewielki kontyngent doradców i instruktorów wojskowych. Obecnie w Afganistanie przebywa ok. 97 tys. żołnierzy ISAF, z czego ok. 68 tys. to Amerykanie.
Autor: db//bgr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Arch. TVN24