Niedzielne wydarzenia były podsumowaniem dwutygodniowych protestów w Londynie i miastach na całym świecie.
Aktywiści rozłożyli w głównym holu National Portrait Gallery białe prześcieradło, po czym trójka z nich, ubrana jedynie w bieliznę, położyła się na nim. Inny z protestujących zalał leżących czarnym, zmywalnym płynem imitującym ropę naftową.
"Nie możemy być artystami na martwej planecie, a National Portrait Gallery jest obecnie powiązana z firmą brutalnie finansującą koniec naszego świata. Ze współczuciem prosimy o zmianę. Ropa oznacza koniec, ale sztuka oznacza początek" - brzmiały słowa napisanego na tę okazję wiersza, odczytanego przez aktywistkę Eden Rickson.
"Trwająca debata dotycząca naszego sponsorowania przez BP budzi ważne pytania dotyczące zarówno środowiska, jak i finansowania sztuki. Uważnie słuchamy głosów z każdej ze stron" - napisano z kolei w oświadczeniu opublikowanym przez galerię. Poinformowała ona także, że pieniądze sponsora umożliwiły wpuszczanie na wystawę Portrait Award za darmo, z czego skorzystało 300 tysięcy ludzi.
Autor: pqv/mtom / Źródło: Reuters