Nocny atak komandosów, śmigłowiec pod ostrzałem. Tak uwolniono Polkę w Czadzie

Źródło:
BBC, Military Africa, tvn24.pl
Sikorski: nasza rodaczka już jest w kraju
Sikorski: nasza rodaczka już jest w krajuTVN24
wideo 2/5
Sikorski: nasza rodaczka już jest w krajuTVN24

Wspólna operacja sił specjalnych Francji i Czadu została przeprowadzona w nocy, porywacze próbowali w jej trakcie zestrzelić wojskowy śmigłowiec - zagraniczne media po uwolnieniu polskiej lekarki porwanej w Czadzie przekazały szczegóły przebiegu akcji ratowniczej. Kobieta, która wróciła już bezpiecznie do Polski, miała być przetrzymywana w gęstym lesie na południu kraju.

O porwaniu polskiej lekarki wolontariuszki w Czadzie po raz pierwszy poinformowano 11 lutego. Dwa dni później szef MSZ Radosław Sikorski przekazał w mediach społecznościowych, że kobieta została uwolniona, a w intensywnej akcji poszukiwawczej brały udział siły czadyjskie i francuskie. "Dziękuję za działania siłom lokalnym oraz naszym francuskim sojusznikom" - napisał w serwisie X.

Czad - operacja ratunkowa Polki

W kolejnych dniach zagraniczne media poinformowały o "dramatycznym" przebiegu akcji ratunkowej. Według czadyjskiego państwowego serwisu Djarma Media, lekarka przez pięć dni po porwaniu "była przetrzymywana jako zakładniczka w gęstym lesie około 10 kilometrów od Dono Manga" w południowej części kraju.

Kobieta miała zostać uratowana 13 lutego o godz. 3. w nocy czasu miejscowego, we wspólnej operacji francuskich i czadyjskich sił specjalnych. - Kiedy śmigłowiec przeleciał nad ich głowami, porywacze wyszli na zewnątrz i próbowali zestrzelić maszynę, zostawiając zakładniczkę samą - relacjonował gubernator prowincji Tandjilé Ildjima Abdraman, cytowany przez AFP.

W tym czasie znajdujące się na ziemi siły czadyjskie ruszyły do przodu, dotarły do miejsca, gdzie uwięziono Polkę, i uwolniły ją. - Wszyscy porywacze zostali zabici. Było ich trzech - przekazał Abdraman. Lekarka została przetransportowana śmigłowcem do stolicy kraju, Ndżameny. Djarma Media podał, że kobieta była "osłabiona i w szoku", ale w dobrym stanie.

ZOBACZ TEŻ: Rzecznik MSZ: porwanie polskiej lekarki w Czadzie to nie jest pierwszy tego rodzaju przypadek

Polska lekarka porwana w Czadzie

O porwaniu polskiej lekarki wolontariuszki ze szpitala Saint-Michel w miejscowości Dono Manga, administrowanego przez międzynarodową katolicką organizację humanitarną Caritas, 11 lutego poinformowała jako pierwsza agencja AFP.

Dzień później rzecznik MSZ Paweł Wroński informował, że napastnicy podawali się za pacjentów, a z tego, co wiadomo, podłoże porwania miało "bardziej charakter kryminalny". Zaznaczał, że resort pozostawał w stałym kontakcie z rodziną porwanej.

"Polska obywatelka porwana w Czadzie została uwolniona. Jest cała i zdrowa, co przekazałem telefonicznie jej najbliższym. Dziękuję za działania siłom lokalnym oraz naszym francuskim sojusznikom" - napisał we wtorek Sikorski na platformie X, zamieszczając też nagranie z rozmowy, jaką odbył z bliskimi kobiety.

- Pani doktor jest zdrowa, ale ciężko zniosła ostatnie przeżycia, ponieważ przez kilka dni znajdowała się w niebezpieczeństwie, w niewoli. Rodzina poprosiła nas o to, aby przekazać prośbę o maksymalne zachowanie jej prywatności - przekazał po przybyciu Polki do Warszawy rzecznik MSZ.

Autorka/Autor:wac//mm

Źródło: BBC, Military Africa, tvn24.pl