Szef MSZ Radosław Sikorski poinformował we wtorek o uwolnieniu polskiej lekarki porwanej w Czadzie. - To nie jest pierwszy tego rodzaju przypadek - powiedział rzecznik resortu Paweł Wroński. Poinformował, że były przypadki porwań w Libanie i Burkinie Faso. - Za każdym razem nasze służby konsularne i dyplomatyczne działają, udaje się nam te sprawy rozwiązać bez szczególnego rozgłosu - powiedział Wroński.
O porwaniu polskiej lekarki wolontariuszki ze szpitala Saint-Michel w miejscowości Dono Manga, administrowanego przez międzynarodową katolicką organizację humanitarną Caritas, poinformowała w niedzielę agencja AFP. W poniedziałek rzecznik MSZ Paweł Wroński informował, że napastnicy podawali się za pacjentów, a z tego, co wiadomo, podłoże porwania miało "bardziej charakter kryminalny". Zaznaczał, że resort pozostawał w stałym kontakcie z rodziną porwanej.
We wtorek wieczorem szef MSZ Radosław Sikorski poinformował o uwolnieniu polskiej lekarki, o której porwaniu ze szpitala Saint-Michel w miejscowości Dono Manga w Czadzie informowała w niedzielę AFP. "Jest cała i zdrowa, co przekazałem telefonicznie jej najbliższym. Dziękuję za działania siłom lokalnym oraz naszym francuskim sojusznikom" - napisał Sikorski na platformie X.
Rzecznik MSZ: to nie jest pierwszy tego rodzaju przypadek
- Porwanie polskiej lekarki w Czadzie to nie jest pierwszy tego rodzaju przypadek. O paru poprzednich MSZ nie informowało opinii publicznej. Za każdym razem działają polskie służby dyplomatyczne i udaje się te sprawy rozwiązać bez szczególnego rozgłosu - mówił w środę Paweł Wroński.
Rzecznik MSZ powiedział o przypadkach porwań w Libanie czy w Afryce Zachodniej. - Był przypadek porwania w Libanie, zdarzył się również w Zachodniej Afryce, która w tej chwili staje się coraz mniej stabilnym miejscem, między innymi w Burkina Faso. Było również parę innych sytuacji niebezpiecznych. Za każdym razem nasze służby konsularne i dyplomatyczne działają, za każdym razem udaje się nam te sprawy rozwiązać bez szczególnego rozgłosu - powiedział Wroński.
Mówił, że do stolicy Czadu Nadżameny leci polski samolot Ministerstwa Obrony Narodowej, na pokładzie którego "są dyplomaci, pracownicy Centrum Operacyjnego MSZ". Wyraził nadzieję, że niedługo polska lekarka pojawi się w Polsce i spotka się z rodziną.
Sytuacja zależy od stanu zdrowia kobiety. - Jeśli zostanie na miejscu, to zostanie, nie zmusimy (jej do powrotu - red.). Polskie MSZ nie zmusza żadnego obywatela do przyjazdu do Polski - powiedział Wroński.
Przypomniał, że wraz z polską lekarką porwany został jej współpracownik - Meksykanin, który - jak powiedział Wroński - został porzucony albo uwolnił się. - Wówczas już wydawało się jasne, że to raczej nie chodzi o jakiś akt terrorystyczny (...) wiadomo było, że sprawa ma charakter kryminalny - mówił rzecznik MSZ.
Zaznaczył, że sama akcja - podczas której doszło do wymiany ognia - świadczy o tym, że okupu nie zapłacono. Rzecznik MSZ dodał, że ogromne podziękowania należą się miejscowym siłom bezpieczeństwa w Czadzie i że w akcję zaangażowały się również wojska francuskie.
"Będziemy uaktualniali listę ostrzeżeń"
Zaapelował do osób, które uważają, że turystyka ma w sobie "jakiś element ryzyka", żeby powstrzymały się od wyjazdów w miejsca, które jeszcze niedawno wydawały się bezpieczne.
Wroński apelował w imieniu Wydziału Konsularnego MSZ, który - jak mówił - obserwuje "takie nasilenie zdarzeń" o dużą wstrzemięźliwość w wyjazdach w niektóre części świata. - One przestały być bezpieczne, my będziemy uaktualniali listę ostrzeżeń, niestety są nawet biura podróży, które nadal oferują jakieś wyjazdy, trekkingi w miejsca dosyć niebezpieczne - powiedział Wroński.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock