Czym jest pocisk RS-26 Rubież? "Ma pokazywać, że w Moskwie trochę się zagotowało"

Źródło:
tvn24.pl
Nowa rakieta RS-26 ma być mniejsza od wielkich pocisków Topol i Jars
Nowa rakieta RS-26 ma być mniejsza od wielkich pocisków Topol i JarsMO Rosji
wideo 2/3
Nowa rakieta RS-26 ma być mniejsza od wielkich pocisków Topol i JarsMO Rosji

Rosja w czwartek miała po raz pierwszy użyć w Ukrainie broni, która mogłaby zagrozić celom w Europie Zachodniej. Czym jest pocisk RS-26 Rubież i dlaczego Moskwa chciałaby użyć go do zaatakowania obiektu oddalonego o zaledwie tysiąc kilometrów? - To ma pokazywać, że w Moskwie trochę się "zagotowało", że Zachód posuwa się za daleko - ocenia ekspert Mariusz Cielma.

Rosjanie w czwartek wystrzelili międzykontynentalny pocisk balistyczny, który spadł na miasto Dniepr - poinformowało ukraińskie wojsko. Według portalu Ukraińska Prawda, był to pocisk RS-26 Rubież wystrzelony z obwodu astrachańskiego. Wyjaśniamy, czym jest RS-26 Rubież, i dlaczego Rosjanie użyli pocisku międzykontynentalnego do zaatakowania celu oddalonego o zaledwie tysiąc kilometrów - prawdopodobnie na granicy minimalnego zasięgu tego typu broni.

RS-26 Rubież - co to

RS-26 Rubież to jeden z najnowszych rosyjskich pocisków rakietowych dalekiego zasięgu. Oficjalnie to pocisk międzykontynentalny, czyli mogący uderzać w cele oddalone o ponad 5,5 tys. km. W praktyce jego zasięg mieści się prawdopodobnie w granicach 6 tys. km, co oznacza, że jest on przeznaczony głównie do atakowania celów na dystansach kilku tysięcy kilometrów, ale krótszych niż międzykontynentalne.

To ogromny, kilkustopniowy pocisk o masie startowej kilkudziesięciu ton, zdolny do przenoszenia wielu głowic nuklearnych lub konwencjonalnych. - Choć to nie jest największa z rakiet posiadanych przez Rosję, nie jest zdolna do lotu na kilkanaście tysięcy kilometrów - zauważa ekspert wojskowy i redaktor naczelny "Nowej Techniki Wojskowej" Mariusz Cielma. Jednak wykonanie nią uderzenia na odległość zaledwie tysiąca kilometrów musiało być dla Rosjan problematyczne.

- To możliwe, ale wymaga specjalnego opracowania wystrzelenia takiego pocisku, tak by poleciał bardziej wzwyż niż w dal. Warto przypomnieć sobie test rakiety północnokoreańskiej z października tego roku, która została wystrzelona niemal pionowo w górę. I gdy granica kosmosu to 100 kilometrów, międzynarodowa stacja kosmiczna znajduje się na 400 kilometrach, to tamta północnokoreańska rakieta wzniosła się na 7000 kilometrów, by spaść do morza też około tysiąca kilometrów od miejsca startu. Myślę, że Rosjanie mogli w podobny sposób wystrzelić teraz swój pocisk - tłumaczy Mariusz Cielma.

ZOBACZ TEŻ: Korea Północna przetestowała "najpotężniejszy na świecie pocisk". Seul odpowiada sankcjami

- Co ciekawe, akurat wczoraj czytałem na rosyjskim Telegramie rozważania, w jaki sposób możliwe byłoby użycie RS-26 Rubież przeciwko miastom na Ukrainie. Zbieżność czasu jest uderzająca, więc nie wykluczam, że był to jakiś kontrolowany przeciek informacji - dodaje.

RS-26 jest mniejszą wersją międzykontynentalnego pocisku balistycznego Jars mil.ru

Dlaczego Rosja użyła pocisku międzykontynentalnego przeciwko Ukrainie?

Od strony czysto wojskowej użycie RS-26 Rubież przeciwko Ukrainie nie miało większego sensu. - Rosji nie brakuje innych rakiet, więc z czysto wojskowego punktu widzenia nie miało to uzasadnienia - mówi ekspert. - Rosja produkuje co miesiąc kilkadziesiąt pocisków rakietowych pokroju Iskander czy Kalibr, zdolnych uderzać na taki dystans, nie musiałaby sięgać po kosztowny Rubież - podkreśla.

Użycie tak potężnego pocisku w konflikcie z Ukrainą miało więc znaczenie głównie "polityczne, symboliczne". - Rosja zapowiadała odpowiedź na otwarcie bazy w Redzikowie i zezwolenie na użycie zachodniej broni przeciwko celom w głębi Rosji, i to właśnie taka odpowiedź - ocenia redaktor naczelny "Nowej Techniki Wojskowej". - Ale to pokaz, nie początek trzeciej wojny światowej - dodaje.

Ekspert zwraca przy tym uwagę, że nie jest jasne, jaka głowica została zastosowana w tym pocisku. - On zasadniczo jest przystosowany do przenoszenia głowic jądrowych. Ten z pewnością nie miał głowicy jądrowej, a możliwe, że w ogóle nie miał żadnej głowicy bojowej, a jedynie imitator - przypuszcza Mariusz Cielma. - Ta rakieta jest ogromna, jej masa startowa to 36 ton, nie wykluczam więc, że straty na ziemi były spowodowane nie eksplozją, ale samym upadkiem części tej rakiety - mówi.  

Kogo straszy Moskwa?

Jeżeli użycie RS-26 Rubież przeciwko Ukrainie miało być symbolicznym pokazem, to skierowanym do kogo? Według Mariusza Cielmy, przede wszystkim do szeroko pojętego Zachodu. - To ma pokazywać, że w Moskwie trochę się "zagotowało", że Zachód posuwa się za daleko - ocenia.

- Co ważne, to pierwszy raz, gdy Rosja użyła przeciwko Ukrainie uzbrojenia, które zdolne byłoby uderzyć w cele w zachodniej Europie. Bo Rubież to pocisk, który choć oznaczony jest jako międzykontynentalny, to bardziej może być wymierzony w Europę Zachodnią niż w USA - zauważa.

- Ale to pokaz też dla Ukraińców, aby uważali, w jakie cele w Rosji uderzają teraz swoimi pociskami ATACMS czy Storm Shadow, by nie poczuli się tak bezkarnie - podkreślił. - Rosjanie chcą powiedzieć: uważajcie, bo skoro taki pocisk spadł na Dniepr, to mógłby też spaść na Kijów czy Lwów - wyjaśnia. A zasięg ukraińskich pocisków rakietowych pozwala na uderzenie w bardzo wiele potencjalnych celów w Rosji.

Zasięg ukraińskich pocisków

ZOBACZ TEŻ: Kilkaset potencjalnych celów w Rosji. Taki zasięg mają ukraińskie pociski ATACMS

Tymczasem pocisk taki jak Rubież jest znacznie bardziej niebezpieczny od dotychczas używanych rosyjskich rakiet. - Te pociski są o tyle groźne, że spadają z bardzo dużej wysokości. Typowe pociski, jak Kalibr czy nawet Iskander, lecą niżej, na trasie ich lotu można je zestrzelić nie tylko Patriotami, ale w przypadku pocisków manewrujących nawet działkami przeciwlotniczymi czy z ręcznych wyrzutni - tłumaczy Mariusz Cielma. - Natomiast rakieta taka jak Rubież spada z nieba niemal pionowo jak kamień. Ukraińcy nie mają szans, by zestrzelić taki pocisk po trasie jego dolotu do celu - zaznacza.

Zdaniem eksperta, użycie RS-26 przeciwko Ukrainie można porównać do testów broni międzykontynentalnej, które Rosjanie przeprowadzają regularnie. - Gdyby Rosjanie wystrzelili taki pocisk balistyczny na poligon w Kamczatce, jak regularnie to robią, to media napisałyby o zwykłym teście. Jednak gdy obrano za cel obiekt przemysłowy w Ukrainie, z którą Rosja walczy i uważa, że walczy tam z całym NATO, to symboliczne znaczenie jest bardzo wyraźne - zauważa Mariusz Cielma.

Test rosyjskiego pocisku RS-24 Jars klasy ICBM (zdjęcie ilustracyjne) mil.ru

Czy Polska mogłaby obronić się przed pociskiem międzykontynentalnym?

Skoro pociski takie jak RS-26 są tak groźne, to czy Polska posiada zdolności do bronienia się przed nimi? - Punktowo Polska posiada taką możliwość, w finalnej fazie lotu tego pocisku na wysokości kilkudziesięciu kilometrów, przy użyciu systemów Patriot - mówi Mariusz Cielma. - Polska kupiła bowiem do Patriotów przeciwrakietowe pociski PAC-3MSE, które służą właśnie do zestrzeliwania rakiet balistycznych, a nie samolotów - zauważa.

- Natomiast jeśli chcemy zestrzelić taki pocisk wcześniej, na większej wysokości, to takim systemem obrony byłaby baza w Redzikowie. Mało kto zwraca na to uwagę, ale my dostaliśmy do tej bazy najnowszą wersję rakiet SM-3 Block IIA, nowszą niż posiadane w bazie w Rumunii. Te rakiety są dużo większe, są w stanie polecieć dalej, latają o 50 procent szybciej. To kluczowe do skutecznego zwalczania pocisków takich jak Rubież, które, spadając na cel, osiągają prędkość ponad 20 tysięcy kilometrów na godzinę - podkreśla ekspert.

Tarcza antyrakietowa w EuropiePAP

Autorka/Autor:

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: mil.ru