Włochy wysyłają okręty-amfibie, drony i śmigłowce na patrolowanie Morza Śródziemnego, aby nie powtórzyły się więcej takie tragedie, jak w ostatnich dniach, gdy w katastrofach statków z uchodźcami zginęło ponad 400 osób. - Nie możemy tolerować tego, że Morze Śródziemne staje się morzem śmierci - oświadczył włoski premier Enrico Letta. Tylko dziś uratowano ponad 400 nielegalnych imigrantów.
"Mare Nostrum" (Nasze morze) - to łaciński kryptonim operacji, określonej przez rząd Włoch jako "militarna i humanitarna". Jej celem jest wzmocnienie kontroli w Cieśninie Sycylijskiej, przez którą nielegalni imigranci z Afryki próbują dotrzeć na włoskie wybrzeża, nadzór nad ich napływem, a także niesienie pomocy na morzu.
- Nie możemy tolerować tego, że Morze Śródziemne staje się morzem śmierci - oświadczył włoski premier Enrico Letta.
Amfibie kontra imigranci
Minister obrony Mario Mauro poinformował, że na okręcie-amfibii San Marco, który uczestniczy w operacji, znajduje się szpital o bardzo dużej powierzchni, gdzie można leczyć ocalałych z morza uchodźców. Władze Włoch zapewniają, że na całym szlaku, którym uchodźcy uciekają z Afryki ku ich wybrzeżom, będą czuwać łodzie patrolowe. Zostaną tam zgromadzone duże ilości sprzętu wojskowego, wśród nich okręty marynarki wojennej. Szef MSW, wicepremier Angelino Alfano zwrócił uwagę na wymowę tej olbrzymiej mobilizacji ludzi i sprzętu. Chodzi o to, jak wyjaśnił, by "odstraszyć tych, którzy myślą, że bezkarnie mogą kontynuować proceder przemytu ludzi".
Pierwsze sukcesy
Podczas czterech osobnych interwencji w nocy z poniedziałku na wtorek w Cieśninie Sycylijskiej, załogi włoskich statków uratowały ponad 400 nielegalnych imigrantów, którzy na czterech łodziach i pontonie płynęli ku wybrzeżom Italii.
Jedna z łodzi z 80 osobami na pokładzie w chwili interwencji strony włoskiej znajdowała się jeszcze na wodach libijskich. Po imigrantów wysłano statek handlowy, który znajdował się w pobliżu. Marynarka wojenna i straż przybrzeżna przyszły też z pomocą znajdującemu się między Maltą a Lampedusą statkowi z 250 uchodźcami z Erytrei. Na pokład jednostki straży przybrzeżnej zabrano też 80 imigrantów z innej łodzi oraz sześciu Tunezyjczyków, który płynęli do Włoch małą łódką.
O kosztach ani słowa
Ta pierwsza we Włoszech operacja na tak wielką skalę ma doprowadzić do położenia kresu masowemu zjawisku przerzucania afrykańskich imigrantów z wybrzeży Libii i Tunezji. Zajmują się tym od lat zorganizowane grupy przestępcze w tych krajach, które od imigrantów, chcących dostać się do Europy pobierają po kilka tysięcy euro. Setki uchodźców giną co roku podczas tej przeprawy. Włoski rząd zapewnia, że będzie konfiskował przemytnikom ludzi ich statki, a ich samych aresztował. Media podkreślają, że nic nie wiadomo o kosztach operacji "Mare Nostrum".
Z ziemi polskiej do włoskiej?
Włosi oczekują teraz na konkretne decyzje Unii, które według nich dowiodłyby tego, że wszystkie państwa członkowskie zrozumiały, że masowy napływ imigrantów z Trzeciego Świata to sprawa całej Europy. Nasilają się postulaty, by w związku z napływem imigrantów właśnie do tego kraju przenieść siedzibę Fronteksu, czyli Europejskiej Agencji Zarządzania Współpracą Operacyjną na Granicach Zewnętrznych Państw Członkowskich Unii Europejskiej. Obecnie ma ona swą centralę w Warszawie. Gotowość udzielenia gościny unijnej agencji wyraził burmistrz miasta Katania na Sycylii, Enzo Bianco. Wystosował on w tej sprawie rozpowszechniony przez agencję Ansa list do premiera Enrico Letty, przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso, przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Martina Schulza i władz Litwy, która sprawuje obecnie prezydencję w UE.
Autor: rf\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: www.marina.difesa.it