Talibowie znów grożą Amerykanom srogą zemstą za morderstwo, którego na 16 cywilach dokonał w niedzielę amerykański żołnierz w Kandaharze.
"Islamski Emirat jeszcze raz ostrzega amerykańskie zwierzęta, że mudżahedini będą się mścić i z pomocą Allaha zabijemy i odetniemy głowy waszym sadystycznym, krwiożerczym żołnierzom" - oznajmił w przesłanym agencji Reutera mailem oświadczeniu rzecznik talibów Zabihullah Mudżahid.
Talibowie już w poniedziałek poprzysięgli zemstę za zabicie w niedzielę przez żołnierza USA 16 cywilów w prowincji Kandahar na południu kraju. Talibscy rebelianci zagrozili podwojeniem ataków przeciwko - jak to określili - "dzikim Amerykanom chorym psychicznie".
Rebelianci "pomszczą każdego męczennika brutalnie zabitego przez najeźdźców" - napisano na stronie internetowej islamskich rebeliantów. "Większość zabitych to niewinne dzieci, kobiety i starcy, na których mordu dokonali barbarzyńcy-Amerykanie" - dodali talibowie.
Zebrał i podpalił ciała
W niedzielę ok. godz. 3 nad ranem amerykański sierżant oddalił się od swojej bazy i otworzył ogień do śpiących wieśniaków. 11 osób zostało zabitych w jednym domu, cztery w drugim, a jedna w trzecim - w dwóch różnych wioskach. Żołnierz strzelał na oślep.
Islamski Emirat jeszcze raz ostrzega amerykańskie zwierzęta, że mudżahedini będą się mścić i z pomocą Allaha zabijemy i odetniemy głowy waszym sadystycznym, krwiożerczym żołnierzom Zabihullah Mudżahid
Mieszkańcy wsi opowiadali, że mężczyzna zebrał potem 11 ciał, w tym zwłoki czterech dziewczynek poniżej szóstego roku życia, i podpalił je. Reporter "NYT" widział ciała 16 ofiar, które przetransportowano do pobliskiej bazy wojskowej USA. Opisywał, że pięcioro dzieci miało po jednej ranie postrzałowej głowy. Na nogach i głowach niektórych dzieci widać było poparzenia.
Według przedstawicieli NATO w Afganistanie domniemany sprawca działał w pojedynkę i poddał się. Obecnie jest przetrzymywany w bazie NATO.
Czekają na odwet
Prezydent Barack Obama nazwał napaść "tragicznym i szokującym" wydarzeniem, które - jak podkreślił - nie ma nic wspólnego z charakterem amerykańskiej armii. Mówił też o "głębokim szacunku USA dla Afgańczyków i więziach łączących oba kraje". Ubolewanie z powodu incydentu wyraziło też dowództwo sił NATO w Afganistanie oraz szef Pentagonu Leon Panetta. Ambasada USA w Kabulu ostrzegła, że w kraju może dojść do antyamerykańskich akcji odwetowych.
Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: u.s. army