Pełniąca obowiązki zastępczyni sekretarza stanu USA Victoria Nuland przebywa z misją w stolicy Nigru - Niamey. Jak oświadczyła, przeprowadziła "szczere i trudne" rozmowy z urzędnikami junty. Dodała, że jej prośba o spotkanie z obalonym przywódcą Nigru Mohamedem Bazoumem została odrzucona.
Pełniąca obowiązki zastępcy sekretarza stanu USA Victoria Nuland powiedziała w poniedziałek dziennikarzom, że udała się do stolicy Nigru - Niamey. Jak oświadczyła, przeprowadziła "szczere i trudne" rozmowy z wyższymi urzędnikami junty.
W rozmowie telefonicznej z dziennikarzami Nuland przekazała, że urzędnicy junty nie przyjęli sugestii USA, aby spróbować przywrócić demokratyczny porządek, a jej prośba o spotkanie z obalonym przywódcą Nigru Mohamedem Bazoumem została odrzucona.
- Te rozmowy były niezwykle szczere, a momentami dość trudne – powiedziała. Według niej wojskowi, którzy przejęli władzę w Niamey, są świadomi "ryzyka" sojuszu z Rosją.
USA i Unia Europejska wciąż liczą na dyplomatyczne rozwiązania kryzysu
Wcześniej rzecznik Departamentu Stanu Matthew Miller stwierdził, że "okno dla dyplomacji zdecydowanie wciąż jest otwarte". - Wciąż uważamy, że (przywódcy puczu) powinni odejść i pozwolić prezydentowi Bazoumowi na powrót do obowiązków. Nie chce oceniać, jak długo będzie otwarte - powiedział. Jak dodał, przedstawiciele Departamentu Stanu kontaktowali się zarówno z obalonym prezydentem Nigru, jak i puczystami, wzywając tych drugich do odejścia.
Pytany o groźby państw Wspólnoty Gospodarczej Państw Afryki Zachodniej (ECOWAS) dotyczące interwencji wojskowej, rzecznik wskazał, że sami przedstawiciele organizacji zaznaczali, że jest to ostateczność. W niedzielę minął termin ultimatum wysuniętego przez ECOWAS wobec puczystów.
Również Unia Europejska wciąż widzi miejsce na mediację w Nigrze. "Unia Europejska nadal stoi na stanowisku, że istnieje możliwość mediacji przed zapowiedzianym na czwartek 10 sierpnia nadzwyczajnym szczytem ECOWAS w sprawie sytuacji w Nigrze" - przekazał Reutersowi unijny rzecznik.
W piątek Stany Zjednoczone zdecydowały o zawieszeniu pomocy zagranicznej dla Nigru. Jak powiedział w poniedziałek Miller, chodzi o pomoc wojskową, gospodarczą i dla miejscowej policji wartą ponad 100 mln dolarów. USA nie przerwały natomiast pomocy humanitarnej. W piątek Amerykanie ewakuowali też część pracowników ambasady w Niamey oraz około 100 innych obywateli USA. Placówka nadal pozostaje jednak otwarta.
Zamach stanu w Nigrze
Pod koniec lipca grupa oficerów w wystąpieniu transmitowanym w telewizji państwowej oświadczyła, że prezydent Mohamed Bazoum został odsunięty od władzy. Przywódcą ogłosił się generał Abdourahamane Tchiani, dowodzący od 2011 roku Gwardią Prezydencką.
Bazoum, pierwszy demokratycznie wybrany prezydent Nigru, został uwięziony, jednak umożliwiono mu kontakt ze światem zewnętrznym.
Zamach stanu został potępiony przez wszystkich zachodnich i afrykańskich partnerów tego państwa, ale nigerska junta otrzymała wsparcie od swoich odpowiedników w Mali i Burkina Faso, którzy również doszli do władzy w drodze zamachów stanu. Twierdzą oni, że interwencja w Nigrze byłaby "wypowiedzeniem wojny" ich krajom.
Perspektywa zachodnioafrykańskiej interwencji wojskowej budzi niepokój i krytykę w Nigerii i Algierii sugerujących, że należy jej uniknąć i rozwiązać konflikt na drodze dyplomatycznej.
CZYTAJ TAKŻE: Cios w demokrację na kontynencie. Wojskowa dyktatura rozciąga się już od wschodu do zachodu
Wspólnota Gospodarcza Państw Afryki Zachodniej ogłosiła w poniedziałek, że zwołuje na czwartek 10 sierpnia specjalny szczyt w stolicy Nigerii Abudży, w trakcie którego omówiona zostanie kwestia puczu w Nigrze.
Portal CNN poinformował w poniedziałek, że nigerska junta zaczęła ściągać wojsko do stolicy kraju Niamey, przygotowując się do odparcia ewentualnej interwencji militarnej z zagranicy.
Źródło: PAP