Poruszające historie i odpowiedź na pytanie, jak można pomóc uchodźcom i nie traktować ich jak intruzów. Bohaterowie tego materiału uciekli przed wojną. Przebyli tysiące kilometrów, aż w końcu pomógł im niemiecki Zakon Maltański. Tam nie zapomnieli o traumie, ale uczą się żyć na nowo. Na miejsce, w okolice Moguncji, pojechał do nich reporter programu "Polska i Świat".
Jalal i Dolama pochodzą z Damaszku. Gdy mieli 16 lat uciekli przed wojną, zostawiając wszystko: dom, przyjaciół i marzenia.
- Nasz kraj był najlepszym miejscem do życia, potem wybuchła wojna. Wszystko zostało zniszczone, nie dało się dalej normalnie żyć, pracować, studiować - mówił reporterowi TVN24 Dolama, który w Ingelheim nad Renem jest już rok i dziewięć miesięcy.
Uciekinierów z Syrii los zmusił, aby ruszyć w nieznane. Bez jedzenia, pieniędzy i bez pewności, że gdziekolwiek czeka ich nie lepsze, ale jakiekolwiek życie. - Najpierw uciekłem do Turcji, stamtąd łodzią do Grecji i potem pieszo przez Chorwację, Serbię, Słowenię i Austrię do Niemiec - opowiadał Jalal.
Pół roku piekła
Podobnie, z powodu wojny i głodu swój kraj musiał opuścić Somalijczyk - Mohammed. Podróż do Europy zajęła mu pół roku, po drodze przeszedł przez piekło. - Na Saharze raz dziennie dostawaliśmy coś do jedzenia i mieliśmy tylko jeden kubek wody na dobę. Czasami piliśmy swój mocz - wyznał Mohammed.
Przemytnicy pomogli mu dostać się z Sahary do stolicy Libii, tam musiał zapracować na miejsce na łodzi, która go zawiezie do Europy.
Dopłynął na Lampedusę, stamtąd pojechał do Niemiec. Podobnie jak Jalal i Dolama trafił do Ingelheim koło Frankfurtu nad Menem. A tu pod skrzydła organizacji działającej pod egidą Zakonu Maltańskiego, która pomaga młodym uchodźcom stanąć na nogi.
"Potrzebują przede wszystkim bezpieczeństwa"
- Rozmawiamy z nimi, próbujemy dać im to czego potrzebują, a potrzebują przede wszystkim bezpieczeństwa - mówił Marouane Jnieh z mogunckiego oddziału Zakonu Maltańskiego. - Tutaj, w tym regionie mamy prawie dwa tysiące osób - dodał.
Uchodźcy najpierw trafiają do ośrodka przejściowego. Niepełnoletni są umieszczani w domach po kilka - kilkanaście osób. Tu uczą się niemieckiego i chodzą do szkoły.
- Jesteśmy przeciwni asymilacji, nie uważamy, że wszyscy muszą być tacy sami, każdy może zachować swoją religię i kulturę. Uczymy ich języka niemieckiego, chcemy, żeby każdy zdobył możliwie najlepsze wykształcenie - wyjaśniał Baris Kayar, pracownik oddziału w Moguncji Zakonu Maltańskiego.
Kayar jest mistrzem Niemiec w kickboxingu. W Zakonie Maltańskim pracuje od niedawna, z młodymi chłopakami dzieli się swoim talentem. - To w czym jestem najlepszy to sport. W tym chcę im pomagać - mówił Kayar.
Sport, nauka języka i zawodu pomaga młodym uchodźcom odnaleźć się w obcym kraju. Gdy osiągają pełnoletność, wspierani przez państwo i Zakon zaczynają samodzielne życie. Pomaga im w tym między innymi Polak, Andrzej Rosocha.
- Moim zadaniem jest przejmowanie dzieciaków po 18. roku życia. Jak wyjdą z naszych ośrodków, pomóc im w normalnym życiu, w zainstalowaniu się jako dorosły człowiek - wyjaśnił Rosocha. - Jestem chrześcijaninem, jakbym miał sobie spojrzeć w lustro? Nie można tych ludzi zostawić samym sobie - dodał.
Wychowankami Andrzeja, są też Jalal i Dolama. Zaprosili nas do siebie, by pokazać jak żyją, choć sam fakt, że żyją to w ich przypadku cud.
- Dostaliśmy tu piękne mieszkanie, gdzie jest wszystko nawet internet. Dostajemy co miesiąc pieniądze, jedyna rzeczą, którą muszę robić, to dalej się uczyć i budować swoją przyszłość - podkreślił Dolama.
"Czuję się tu jak w swoim rodzinnym mieście"
Jalal, Dolama, Mohammed i wielu innych po miesiącach wytężonej pracy wychodzą z traumy, która ich spotkała. Znowu mają swoje ambicje, marzenia i nieśmiałe plany na przyszłość. A wszystko dzięki temu, że nikt nie traktuje ich tu jak intruzów.
- Uchodźców trzeba poznać. Jeśli wiedzę o nich czerpiesz tylko z internetu lub z filmów, nie poznasz ich prawdziwego oblicza - podkreślił Kayar.
- Jestem wdzięczny Europejczykom i mam wiele szacunku do Niemców za to, że mi pomogli - powiedział Mohammed.
Jalal wyznał, że w przyszłym roku skończy szkolę i bardzo chciałby w Niemczech zostać.
- Jest dobrze. Czuję się tu jak w swoim rodzinnym mieście - wyznał Dolama.
Autor: tmw/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24