Walczący z rakiem prezydent Wenezueli Hugo Chavez, po tym jak odbył trzeci zabieg w szpitalu wojskowym w stolicy Caracas, spotkał się z dziennikarzami. Aby udowodnić, że czuje się lepiej, przed kamerami... robił pajacyki i boksował. Później Chavez pojechał pod budynek rządowy gdzie wraz ze swoimi zwolennikami modlił się za bezpieczeństwo libijskiego dyktatora - Muammara Kaddafiego.
Niech Bóg ma w opiece Muammara Kaddafiego i naród libijski. Niech Allah strzeże jego, gdziekolwiek jest oraz libijską ludność. Apeluję po raz kolejny: zakończcie to szaleństwo! Hugo Chavez
I dodał: "Niech Bóg ma w opiece Muammara Kaddafiego i naród libijski!". - Niech Allah strzeże jego, gdziekolwiek jest, oraz libijską ludność. Apeluję po raz kolejny: zakończcie to szaleństwo! - powiedział prezydent Wenezueli.
W dobrej formie fizycznej i psychicznej"
Wcześniej Chavez w rozmowie z dziennikarzami mówił o swoim zdrowiu. Zapewniał, że czuje się lepiej, choć jak doda stracił na wadze. Dyrektor szpitala w Caracas stwierdził natomiast, że "prezydent opuszcza ośrodek nie tylko w dobrej formie fizycznej ale i psychicznej".
Chory na raka polityk, dwa wcześniejsze zabiegi chemioterapii przeszedł na Kubie.
Źródło: APTN