- To, co się dzieje w tej chwili, jest przykładem jak nie wolno robić polityki historycznej - mówi Maciej Kozłowski, dyplomata, były ambasador RP w Izraelu o nowelizacji ustawy o IPN. - Będziemy przez wiele lat płacili za ten tydzień - uważa gość programu "Horyzont" w TVN24. Zdaniem Kozłowskiego, "jedynym rozsądnym wyjściem jest weto lub skierowanie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego, zatrzymanie tej lawiny".
- Jeżeli powstaje błędne przekonanie o tym, że Polacy mogli w jakimś stopniu uczestniczyć w tej machinie zagłady, to trzeba to spokojnie wyjaśniać, trzeba to tłumaczyć, trzeba prowadzić pracę edukacyjną i publicystyczną - uważa dyplomata.
Jego zdaniem, Polska robiła to z bardzo dobrym skutkiem przez 25 lat. - Jest nieprawdą, że w ostatnim czasie narosła liczba tego typu określeń jak "polskie obozy", ona drastycznie zmalała - podkreśla Maciej Kozłowski.
Co zrobi prezydent?
Senat w czwartek w nocy zaakceptował bez poprawek nowelizację ustawy o IPN, która wprowadza kary grzywny lub więzienia do lat trzech za przypisywanie polskiemu narodowi lub państwu odpowiedzialności między innymi za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką. Nowelizacja ustawy o IPN, jeszcze przed poparciem jej przez Senat, wywołała kontrowersje między innymi w Izraelu, USA i na Ukrainie.
Teraz nowelizacja trafi do prezydenta Andrzeja Dudy.
Kozłowski pytany, co powinna zrobić głowa państwa, uważa, że "jedynym rozsądnym wyjściem jest weto lub skierowanie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego, zatrzymanie tej lawiny".
- Jeżeli ta lawina zostanie zatrzymana, wtedy istnieje niewielka, ale szansa, że to, o czym tak wiele mówi nam obecny obóz rządowy, czyli dialog, może się zacząć. Nie można prowadzić dialogu dokonując faktów dokonanych - podkreśla dyplomata.
- Wtedy należałoby rozpocząć dialog i zmienić te zapisy ustawy, które budzą największe kontrowersje - uważa były ambasador RP w Izraelu.
Zdaniem Kozłowskiego, nie będzie żadnych owoców prac zespołu ds. dialogu prawno-historycznego z Izraelem. Jak wskazuje, "w Izraelu emocje są na równie wysokim poziomie jak w Polsce".
"Czuły punkt"
Maciej Kozłowski wyjaśnia, że "emocje w Izraelu wzięły się stąd, że ta ustawa uderza w niezwykle czuły punkt sposobu myślenia o historii narodu żydowskiego".
- Istnieje w Izraelu narracja, że zagłada to nie był incydent spowodowany przez nazistowską III Rzeszę. To był rezultat wielowiekowego antysemityzmu europejskiego. (...) Stąd w Izraelu nie mówi się, że tylko Niemcy dokonali zagłady, tylko zawsze jest zwrot "Niemcy i ich kolaboranci". I tutaj trafia to na polską wrażliwość - tłumaczy dyplomata.
Jak podkreśla, "do pewnego stopnia Izraelczycy mają rację". - Żydów węgierskich nie wymordowali Niemcy tylko Węgrzy. To samo było w Rumunii, we Francji, na Słowacji, w Belgii, Holandii i krajach bałtyckich. Ta narracja ma pewne zakorzenienie w faktach. Polska jest wyjątkiem - zauważa Kozłowski.
- Polska była jedynym okupowanym krajem, który nie miał rządu i administracji kolaborującej z Niemcami. Było Polskie Państwo Podziemne, które było jednoznaczne w potępianiu antysemityzmu, natomiast - temu nie można zaprzeczyć - że w Polsce istniały ogromne pokłady antysemityzmu także w czasie wojny - mówi dyplomata. - Trzeba pamiętać o wydawaniu Żydów ukrywających się - dodaje.
Stosunki polsko-izraelskie
Zdaniem dyplomaty, "istnieje ogromne niebezpieczeństwo", że załamią się strategiczne relacje między Polską a Izraelem.
- Izrael zdaje sobie sprawę z wagi stosunków z Polską, ale trzeba pamiętać jak ważne są emocje i jak ważna jest polityka. To wszystko dzieje się w środowisku politycznym i w tej chwili w Izraelu trwa pewnego rodzaju licytacja między opozycją a rządem w atakowaniu Polski - tłumaczy Kozłowski.
- Niestety tak się stało na świecie, że pokazywanie twardego stosunku do innych na ogół przynosi profity polityczne w kraju. Donald Trump jest tego najlepszym przykładem - zauważa były ambasador RP w Izraelu.
Autor: mb/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24