Dożywocie dla ojca za zabicie dzieci. "To były zabójstwa dla własnej wygody"

Wyrok za zabójstwo dzieci
Zatrzymanie ojca niemowląt (wideo bez dźwięku)
Źródło: KSP
W Sądzie Okręgowym w Warszawie zapadł wyrok dla Piotra P., oskarżonego o zabójstwo dwójki swoich dzieci: Liliany i Mieszka. Sąd uznał, że mężczyzna jest winny i skazał go na dożywocie. Wyrok jest nieprawomocny.

Mowy końcowe stron rozpoczęły się 9 stycznia. Część z nich odbywała się z wyłączeniem jawności. Prokuratura, matka dzieci oraz jej pełnomocniczka domagali się dla Piotra P. dożywocia . Z kolei obrona wnosiła o uniewinnienie. Oskarżony przez cały proces, który trwał niemal pięć lat, podtrzymywał: Nie zabiłem swoich dzieci.

Oprócz zabójstwa dzieci prokuratura oskarżyła Piotra P. o nakłanianie żony do usunięcia ciąży i zamówienie kobiecie tabletek wczesnoporonnych. Ponadto o próbę wyłudzenia z UKSW i wyłudzenie z Politechniki Warszawskiej (uczelni, na których studiował mężczyzna) i z towarzystwa ubezpieczeniowego zapomóg m.in. z tytułu losowej śmierci dziecka, a także podrobienie podpisu żony na jednym z wniosków. Oskarżony odpowiada również za to, że w dniu zatrzymania miał około czterech gramów marihuany

Sąd uznał, że Piotr P. jest winny zabójstwa zarówno córki, jak i syna. Skazał go na dożywocie. Oskarżonego nie było na sali podczas ogłaszania wyroku. Odpowiadał z wolnej stopy.

Wyrok za zabójstwo dzieci
Wyrok za zabójstwo dzieci
Źródło: tvnwarszawa.pl

Oprócz dożywocia sąd nakazał Piotrowi P. m.in. zapłatę 5 tys. zł grzywny, 200 tys. zł nawiązki na rzecz matki nieżyjących dzieci i nakazał mu naprawić szkodę wobec Politechniki Warszawskiej i towarzystwa ubezpieczeniowego.

Sędzia Monika Niezabitowska-Nowakowska w ustnym uzasadnieniu wskazała, że sąd nie miał wątpliwości co do sprawstwa oskarżonego. Wskazała, że sąd miał za to wątpliwości co do motywacji oskarżonego.

- Jak ustalić motywację do zabójstwa dziecka? Oskarżony był badany przez biegłych psychiatrów, którzy uznali, że w czasie popełnienia czynów miał zachowaną poczytalność i nie rozpoznali u niego żadnych innych zaburzeń psychicznych – mówiła sędzia.

Dodała, że biegli stwierdzili w strukturze osobowości Piotra P. niedojrzałość i egocentryzm.

- Prezentuje on postawę roszczeniową w zakresie zaspokajania swoich potrzeb. Kiedy pojawiły się dzieci, Piotr P. nie miał sprecyzowanych planów na przyszłość zawodową (...). Założenie rodziny spowodowane pojawieniem się dziecka zmusiło go do podjęcia pracy zarobkowej – powiedziała sędzia.

Podkreśliła, że oba czyny zabójstwa dzieci zostały zakwalifikowane jako czyny z motywacji zasługującej na szczególne potępienie, a dodatkowo zabójstwo córki jako zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem.

- Oskarżony pozbył się dzieci, bo ograniczały możliwość realizacji jego egoistycznych, egocentrycznych potrzeb. Pozbył się dzieci, którymi miał się opiekować, które nie miały jak się bronić. Po prostu jako zbędnego balastu. To były zabójstwa dla własnej wygody – zaznaczyła sędzia.

Odnosząc się do kwestii wymiaru kary, wskazała, że oskarżony, zabijając dzieci, zaliczył się do sprawców najbardziej niebezpiecznych i zdemoralizowanych, dlatego konieczne jest jego trwałe odizolowanie od społeczeństwa.

- Oskarżony popełnił te czyny rok do roku. Po pierwszym, kiedy uznał, że przeszło gładko, popełnił czyn ponownie (...). Dokonał tych zbrodni z zamiarem bezpośrednim. Realizował je w sposób i w okolicznościach budzących odrazę u każdego człowieka kierującego się ludzkimi uczuciami. Był to atak na osoby całkowicie bezbronne, które wymagały opieki oskarżonego – powiedziała pod koniec uzasadnienia sędzia.

Najpierw śmierć łóżeczkowa córki, później wypadek syna

Śledczy ustalili, że najpierw w tajemniczych okolicznościach zmarła trzymiesięczna córka mężczyzny. Dziewczynka w kwietniu 2016 roku trafiła do szpitala. Lekarze zdiagnozowali u niej tzw. zachłystowe zapalenie płuc. 22 kwietnia, niedługo po powrocie dziecka ze szpitala do domu, żona Piotra P. pojechała do sklepu. Córka została pod jego opieką.

Gdy kobieta wróciła do mieszkania i zajrzała do sypialni córeczki, zobaczyła, że nie daje ona znaku życia. Para wezwała karetkę. Przybyły lekarz stwierdził zgon dziecka. Miał on nastąpić z przyczyn naturalnych z powodu niewydolności krążeniowo-oddechowej.

8 września 2017 roku w rodzinie wydarzył się kolejny dramat. Piotr P. twierdził, że wszedł do ciemnego pokoju, zahaczył nogą o dywan i się potknął. Wówczas pięciomiesięczny synek wyleciał mu z rąk i uderzył o podłogę. Chłopczyk był reanimowany i przewieziony do szpitala, gdzie po trzech godzinach zmarł. Lekarz dyżurny uznał, że obrażenia niemowlaka były zbyt rozległe jak na upadek i placówka powiadomiła służby.

Zatrzymanie ojca noworodków  w 2019 roku
Zatrzymanie ojca noworodków w 2019 roku
Źródło: KSP

Biegli nie uwierzyli w wypadek, śledczy ekshumowali córkę

Biegli wykluczyli, by śmierć chłopca była wynikiem zwykłego upadku. W ich opinii ciało dziecka oddziaływano ze znaczną siłą. Chłopczyk miał pękniętą czaszkę. Z opinii wynikało, że mógł on zostać uderzony tępym narzędziem, uderzony z dużą siłą o podłogę lub o mebel. Miał też obrażenia żeber, które nie mogły powstać w czasie reanimacji.

W listopadzie 2017 roku Piotr P. został aresztowany. Usłyszał zarzut zabójstwa chłopca. Jednocześnie śledczy zaczęli podejrzewać, że śmierć trzymiesięcznej dziewczynki też mogła być wynikiem jego działań. W lutym 2018 roku doprowadzili do ekshumacji. Patomorfolog stwierdził wówczas, że przyczyną śmierci było masywne zachłyśnięcie, które mogło zostać upozorowane. Mężczyzna usłyszał kolejny zarzut zabójstwa.

Świadkiem w sprawie Piotra P. był m.in. Piotr K., który przebywał z nim w jednej celi w areszcie śledczym na Białołęce. Zeznał, że Piotr P. opowiedział mu, jak zabił dzieci.

Czytaj także: