Karol Wojtyła wiedział o pedofilii w Kościele. Papież Franciszek: w tamtych czasach wszystko tuszowano

Źródło:
La Nacion, tvn24.pl
Ks. Wierzbicki: nie można przekreślać dorobku Jana Pawła II, ale jego biografię trzeba napisać na nowo
Ks. Wierzbicki: nie można przekreślać dorobku Jana Pawła II, ale jego biografię trzeba napisać na nowoTVN24
wideo 2/8
Ks. Wierzbicki: nie można przekreślać dorobku Jana Pawła II, ale jego biografię trzeba napisać na nowoTVN24

Na wszystko należy patrzeć z perspektywy czasów, w jakich to się działo. Anachronizmy zawsze są szkodliwe. W tamtych czasach wszystko tuszowano. Nawet skandal w Bostonie - powiedział papież Franciszek w wywiadzie dla argentyńskiego dziennika "La Nacion". Był pytany o informacje przedstawione w reportażu "Franciszkańska 3", w którym Marcin Gutowski pokazał dowody na to, że Jan Paweł II wiedział o pedofilii w Kościele, zanim został papieżem. 

Marcin Gutowski w najnowszym reportażu "Franciszkańska 3" z cyklu "Bielmo" pokazał nieznane fakty z życia Karola Wojtyły z czasów, gdy jeszcze nie był on papieżem. Reporter rozmawiał z ofiarami księży, którzy jeszcze w latach 60. podlegali kardynałowi Wojtyle. Dotarł do ludzi, którzy osobiście informowali kardynała o przestępstwach popełnianych przez duchownych, i do kościelnych dokumentów potwierdzających działania i zaniechania Wojtyły.

CZYTAJ WIĘCEJ: Jan Paweł II wiedział o pedofilii w Kościele. Jako kardynał "chronił przede wszystkim instytucję, a nie ofiary" >>>

Papież Franciszek: w tamtych czasach wszystko tuszowano

O informacje przedstawione w reportażu Franciszek został zapytany w rozmowie z argentyńskim dziennikiem "La Nacion" opublikowanej 10 marca. Dziennikarka wspomniała o liście, "który Karol Wojtyła, jeszcze jako kardynał z Krakowa, wysłał do kardynała Königa w Wiedniu z pytaniem, czy mógłby przyjąć pewnego kapłana, który w końcu okazał się sprawcą nadużyć seksualnych". Zapytała papieża, czy decyzja o kanonizacji Jana Pawła II nie została podjęta zbyt szybko.

Franciszek odpowiedział, że "na wszystko należy patrzeć z perspektywy czasów, w jakich to się działo". "Anachronizmy zawsze są szkodliwe. W tamtych czasach wszystko tuszowano. Nawet skandal w Bostonie, wszystko tuszowano. Kiedy skandal bostoński ujrzał światło dzienne, Kościół zaczął z bliska przyglądać się problemowi. Rozwiązaniem było przenieść księdza w inne miejsce lub, co najwyżej, wydalić go ze stanu kapłańskiego, jeśli nie było innego rozwiązania, ale tak, by uniknąć skandalu" - mówił.

Dodał, że "to samo niestety robi się do dziś, kiedy takie rzeczy zdarzają się w rodzinach lub w sąsiedztwie".

"I pomyśleć, że 42 procent takich przypadków, a są to dane z całego świata, ma miejsce w rodzinach i w sąsiedztwie. Następne na liście jest środowisko szkolne. Tam też wszystko się tuszuje, by nie wywoływać problemów, taki jest tryb postępowania. Kościół też tak robił: tuszował, przenosił, czasem nie było rady i trzeba było kogoś usunąć na zawsze, ale wysyłano go w inne miejsce. Chcę powiedzieć, że określone zdarzenia należy interpretować z perspektywy czasów, w jakich miały miejsce" - powiedział papież.

Franciszek: Kościół zmienił stosunek. Postanowił wziąć byka za rogi

"Mówi się, że we wspomnianym liście, który Wojtyła wysłał do Königa, była mowa o tym, że polecany ksiądz ma studiować psychologię i że był to swoisty szyfr, który miał wskazywać, że chodzi o kogoś, kto dopuścił się nadużyć seksualnych. Tak to wynikało z archiwów" - powiedziała dziennikarka.

"Nie znam tego konkretnego przypadku, ale tak się robiło. Zatuszować albo, kiedy nie było innej rady, wysłać gdzieś daleko. Wyciszyć. Tak jak do tej pory niestety ma to miejsce w rodzinach. Kiedy to wujek, dziadek lub sąsiad stanowią wielki problem" - odpowiedział papież Franciszek. "Dzięki Bogu Benedykt jako pierwszy odkrył sprawę Legionistów. Był odważny. Dziś Kościół podjął ten temat. Dopiero po skandalu bostońskim, ale od tamtego czasu Kościół zmienił stosunek. Postanowił wziąć byka za rogi" - dodał.

Franciszek udzielił wywiadu argentyńskiemu dziennikowi z okazji 10. rocznicy wyboru na tron papieski.

Papież: ideologia gender jest jedną z najniebezpieczniejszych ideologicznych kolonizacji

Papież zapytany, czy pracuje nad nową encykliką, odpowiedział, że "nie". Zaprzeczył także, że został poproszony o stworzenie dokumentu na temat teorii gender.

Zaznaczył, że nigdy nie łączy "duszpasterstwa osób o innej orientacji seksualnej z ideologią gender". Ocenił, że "ideologia gender jest obecnie jedną z najniebezpieczniejszych ideologicznych kolonizacji". "Wykracza poza sferę seksualną. Dlaczego jest taka niebezpieczna? Ponieważ zaciera różnice, a bogactwo mężczyzn i kobiet oraz całej ludzkości opiera się na napięciach wynikających z różnic. A my wzrastamy dzięki takim różnicom. Ideologia gender polega na rozmyciu tych różnic i ujednoliceniu świata; wszystko ma być bezbarwne, jednakowe. A to jest sprzeczne z powołaniem człowieka" - mówił Franciszek.

Dodał, że "istnieją ludzie nieco naiwni, którzy wierzą, że to jest droga postępu i nie odróżniają tego, czym jest poszanowanie różnorodności seksualnej czy różnych preferencji seksualnych od tego, czym jest antropologia płci, która jest niezwykle niebezpieczna, ponieważ znosi różnice i przekreśla człowieczeństwo, bogactwo człowieka, role osobowe, w tym kulturowe i społeczne, różnice oraz napięcia, które one wywołują". 

Franciszek: najbardziej cieszę się z zapewnienia wszystkim miejsca w Kościele

Dziennikarka zapytała papieża o błędy, jakie popełnił w czasie dziesięcioletniego pontyfikatu. "Mogę powiedzieć, jaki leitmotiv leży u podstaw każdego błędu. Wystarczy trochę niecierpliwości, czyż nie? Mnie również czasem krew uderza do głowy. Wtedy traci się cierpliwość, a kiedy zatraca się wewnętrzny spokój, człowiek potyka się i popełnia błędy. Trzeba nauczyć się czekać, na niektóre rzeczy po prostu trzeba zaczekać…" - odpowiedział. 

Dodał, że zdarzyło mu się "więcej niż jeden raz" stracić cierpliwość. "Nie pisano o tym w gazetach, ale na pewno więcej niż raz. Czasami ma się ochotę kogoś udusić (śmiech)… ale spokojnie, powolutku, niektóre rzeczy dzieją się w swoim tempie" - dodał. 

Na pytanie, z jakich dokonań pontyfikatu cieszy się najbardziej, odparł, że "z wszystkiego, co stanowiło duszpasterską drogę do przebaczenia i zrozumienia ludzi". "Z zapewnienia wszystkim miejsca w Kościele" - dodał. 

Jak papież wyobraża sobie Kościół katolicki za 20 lat?

Papież mówił także o tym, jak wyobraża sobie Kościół katolicki za 20 lat. "Gdyby zadać to pytanie komuś, kto pracował ze św. Pawłem VI, udzieliłby błędnej odpowiedzi. Więc i ja pewnie się pomylę. [Wyobrażam sobie] pogłębione duszpasterstwo, większą sprawiedliwość i otwartość. Nic więcej nie przychodzi mi do głowy, nie wiem dlaczego. To ciekawe, jak historia może zmieniać oblicze danych sytuacji i przedstawiać je w inny sposób, co wpływa na sposób ewangelizacji. Moim celem jest poszerzanie horyzontów i skupienie się na dzisiejszych sprawach" - powiedział. 

"Istnieje pewne wyobrażenie, o którym można powiedzieć, że jest ideą przewodnią, wyznaczoną przez dokumenty soborowe i dokumenty opracowywane przez episkopaty, za którą powinniśmy podążać. Ale nawet skonkretyzowanie jej samej jest niezwykle trudne" - dodał.  

Dziennikarka "La Nacion" wspomniała, że jeszcze przed konklawe mówiło się dużo o uporządkowania finansów Watykanu przez nowego papieża oraz wprowadzeniu zmian w kurii po "wybuchu pewnych skandali" i zapytała Franciszka, czy zrealizował te cele. 

"Wielu sprawom nadałem bieg. Na przykład, jeśli chodzi o sprawy finansowe, chciałbym podziękować osobie, która mi bardzo pomogła, czyli wielkiemu kardynałowi Pellowi. Niestety wysunięto wobec niego pewne oskarżenia, ale w końcu został uniewinniony. Jednakże musiał wycierpieć rok i dwa miesiące w areszcie, choć był niewinny, i nie mógł kontynuować swojej pracy, ale to właśnie kardynał Pell rozpoczął reformę finansową, za co jestem mu niezwykle wdzięczny" - odpowiedział.

Dopytywany o kwestie zmiany w kurii, powiedział, że "dykasterie zostały uporządkowane, a w samym kolegium kardynałów panuje większa swoboda".

"Nawrócenie papiestwa nie zaczęło się ode mnie"

Odniósł się także do swojego dokumentu programowego, adhortacji "Evangelii gaudium", w którym pisał o nawróceniu papiestwa. 

"W moim odczuciu nawrócenie papiestwa nie zaczęło się ode mnie. Jeśli ktoś chciałby podzielić to na etapy, musiałby zacząć od Pawła VI, który jako pierwszy zaczął odbywać podróże. Jest to swoiste nawrócenie na posługę Piotrową. Był on człowiekiem, który otrzymał dziedzictwo wszystkich poprzedników, doczekał końca soboru i wprowadził jego postanowienia w życie. Był wielkim świętym" - mówił papież. 

"Jeśli mówimy o współczesnym papiestwie wprowadzającym nowe sposoby postępowania, pierwszy był św. Paweł VI. To od niego wszystko się zaczęło, z pewnymi niuansami z jednej i drugiej strony, ale z nim wszystko zaczęło iść naprzód. Poza tym należy wspomnieć o św. Janie Pawle II – wielkim ewangelizatorze; Janie Pawle I, który mimo krótkiego pontyfikatu był bliskim pasterzem, który chciał położyć kres pewnym sprawom, które nie toczyły się za dobrze oraz Benedykcie – wszechstronnym i odważnym człowieku. Był on pierwszym papieżem, który oficjalnie zajął się problemem nadużyć. Był wielkim teologiem, który wdrażał swój program naprawy. Tęsknię za Benedyktem, ponieważ był bardzo solidnym człowiekiem i dobrym towarzyszem drogi" - dodał. 

Pytanie o hierarchów "żyjących jak książęta". "Coś takiego nadal jest trochę obecne"

Dziennikarka przypomniała słowa Franciszka sprzed 10 lat: "chcę żeby Kościół był biedny i dla biednych". Zapytała, "czy coś w tym zakresie zmieniło się w Watykanie i w Kościele, czy wciąż jednak zbyt wiele jest biskupów żyjących jak książęta". 

Jak przyznał Ojciec Święty, "książęce maniery i zachowanie to coś co wypływa z wewnątrz i rzeczywiście coś takiego nadal jest trochę obecne". "Ale to coś, co ma swoje źródło wewnątrz i podlega normalnej ocenie" - dodał. " Jednak odczuwalna jest atmosfera zmiany, która narodziła się sama, na samym konklawe i nie pochodzi od papieża, który pozostaje posłuszny decyzjom konklawe. Ta zmiana widoczna jest na przykład w aspekcie ekonomicznym, jako że znikają wszelkie prebendy, czyli dochody niezwiązane ze sprawowaniem obowiązków duszpasterskich" - powiedział.

Dodał, że "udało się rzeczywiście ustabilizować sytuację przychodów ekonomicznych, ale mających czyste źródła, niepochodzących z podejrzanych inwestycji". "Mam w tym zakresie ogromną pomoc Sekretariatu ds. Gospodarczych. Najpierw pracował nad tym ojciec Guerrero, któremu trzy i pół roku zajęło wyprostowanie wszystkiego, zaś teraz przejął to Maximo Caballero, który jest osobą świecką" - mówił. 

Powiedział, że "czuje" powiew reformy, ale zaznaczył, że "trzeba jeszcze pójść dalej".

"Zawsze jakieś intrygi pozostaną, ale już nie ma dla nich odpowiedniej atmosfery"

Dziennikarka "La Nacion" oceniła, iż "można powiedzieć, że przez te 10 lat udało się odzyskać zgubione owieczki, które oddaliły się od Kościoła", ale "kryzys dopadł tak zwanych 'katolików doskonałych'".

"Tak się zawsze dzieje. Zawsze. Kluczowym słowem Jezusa jest 'wszyscy'. Dla mnie to klucz do duszpasterstwa otwartego. Niech wszyscy wejdą do domu. Może powoduje to pewien bałagan, ale niech wszyscy wchodzą do domu" - odpowiedział Franciszek.

W trakcie wywiadu wspomniano, że przed wyborem na tron papieski Franciszek "niechętnie podróżował do Rzymu, albo przynajmniej bywał tu jak najrzadziej, ponieważ było to miejsce trudne, którym rządziły wewnętrzne intrygi".

Papież stwierdził, że "zawsze jakieś intrygi pozostaną, ale już nie ma dla nich odpowiedniej atmosfery". "Nie ja ją zmieniłem, to sama historia wszystko zmienia. Na posiedzeniach przygotowawczych kardynałów robi się to, co przedtem. Lecz to sami kardynałowie mówią, 'tak trzeba iść tędy, tą drogą, tą drogą'. To właśnie jest piękne, że samo Kolegium Kardynalskie nadało wszystkiemu właściwy kierunek. Ja tylko nadałem temu bieg. To bardzo ciekawe" - przekonywał.

Mówiąc o sprzeciwiających się wizji Kościoła otwartego, włączającego, ocenił, że 'zawsze będzie jakaś opozycja, wszędzie tak się dzieje".

"Opór wobec postępu, wobec wszelkiego rodzaju zmian… Jezus też napotykał na duży opór. Oczywiście, nie czynię tu żadnych porównań. Ale przeciwnicy zawsze będą. Jezus chciał rozmawiać z czterema frakcjami polityczno-religijnymi, jakie istniały w jego czasach. Prowadził dialog, ale porzucił ten projekt. Podążył własną drogą. Nie został ani faryzeuszem, ani saduceuszem, ani esseńczykiem, ani zelotą. Był sobą. Ponieważ miał następujące przesłanie: tu na ziemi nie musimy wiązać się z żadną partią polityczną czy kościelnym ugrupowaniem. Opowiedział się za wolnością jaką daje Duch Święty, słuchając tego co mu mówiono, wsłuchując się w głos ludzi, radząc się i poszukując woli Bożej" - mówił. 

Synod o synodalności wyzwaniem? "To jest krok naprzód, który musimy zrobić"

Pytany, czy synod o synodalności, to wielkie wyzwanie w obecnej chwili, powiedział: "Mówiąc językiem futbolu, tym, który pierwszy wprowadził piłkę do gry, był papież Paweł VI. Pod koniec soboru Paweł VI zdał sobie sprawę, że kościół zachodni utracił wymiar synodalny".

"W kościele wschodnim nadal jest on obecny. Dlatego utworzył Sekretariat Synodu Biskupów, który zbierał się co cztery lata. Ja brałem udział we dwóch. Tak dojrzewał proces decyzyjny odmienny od poprzedniego, dużo bardziej komplementarny. Dziesięć lat temu dało to początek bardzo poważnej refleksji, która zaowocowała dokumentem, który podpisałem ja oraz teologowie, to był owoc wspólnotowego działania. Dokument ten stwierdzał: 'dotąd doszliśmy, teraz potrzeba czegoś więcej'. Nie uściślaliśmy dokładnie czego brakuje, ale stwierdzono, że należy szczegółowo zdefiniować pojęcie synodalności. Na przykład wcześniej panowało ogólne przekonanie podzielane przez wszystkich, że kobiety nie powinny głosować. Wówczas na synodzie dla Amazonii zadano pytanie: dlaczego właściwie kobiety nie mają prawa głosu? Czy są chrześcijanami drugiej kategorii?" - mówił. Jak ocenił, "ęc, stawiano coraz bardziej poważne problemy, które wymagały ulepszeń".

Papież wyjaśniał, że "każdy, kto uczestniczy w synodzie, ma prawo brać udział w głosowaniu". "Ci, którzy mają status gości lub obserwatorów, nie mogą głosować. Natomiast uczestnicy mogą głosować niezależnie od płci. Wszyscy, wszyscy. Słowo 'wszyscy' jest dla mnie kluczowe" - dodał. 

Dopytywany, czy to jest obecnie największe wyzwanie, odparł: "Nie wiem, to jest krok naprzód, który musimy zrobić. Co do tego, nie ma wątpliwości".

Autorka/Autor:js/kab

Źródło: La Nacion, tvn24.pl