Wokół Ramzana Kadyrowa robi się coraz goręcej. To skutek ostatnich roszad na szczytach władzy w Moskwie. Federalni siłowicy chcą pozbawić Czeczena statusu nietykalnego wasala Putina, zaś sam Kadyrow ma ambicje wykraczające poza Kaukaz. Konflikt zaostrza się niemal z dnia na dzień.
Ramzan Kadyrow pozwolił strzelać swoim ludziom na terytorium Czeczenii do funkcjonariuszy i żołnierzy z innych regionów Federacji Rosyjskiej, jeśli "prowadzą operacje specjalne bez zgody władz lokalnych".
Oficjalnie oświadczam, jeśli bez waszej wiedzy na waszym terenie pojawi się ktoś - nieważne czy z Moskwy czy ze Stawropola - otwórzcie ogień. Ramzan Kadyrow
Taka deklaracja padła podczas specjalnej narady z przedstawicielami struktur siłowych Czeczenii. To reakcja na incydent, do którego doszło 19 kwietnia. W wyniku akcji sił bezpieczeństwa z sąsiedniego Kraju Stawropolskiego w Groznym zginął poszukiwany Czeczen. Miejscowi siłowicy nie zostali poinformowani o tej akcji.
Rzecznik Putina stwierdził, że Kreml przyjrzy się sprawie. A Kadyrow zagrał va banque. W tej sytuacji oświadczył, że jest gotów odejść ze stanowiska, jeśli będzie to konieczne. Jako śmieszne określił próby niektórych sił przeciwstawiania go prezydentowi Rosji.
- Jestem piechurem najwyższego głównodowodzącego. Jeśli wydadzą mi rozkaz, wypełnię go w stu procentach. Trzeba będzie odejść, odejdę, umrzeć też jestem gotów - takie słowa Kadyrowa cytowała agencja RIA Nowosti.
Państwo Ramzana
Przez dwie dekady w Rosji na szczeblu centralnym liczyli się tradycyjnie tylko dwaj liderzy regionalni: mer Moskwy i prezydent Tatarstanu. Ci z biednego i niestabilnego Kaukazu Północnego nigdy się nie liczyli. Zmieniło się to za rządów Władimira Putina.
- Tak długo, jak jestem popierany przez Putina, mogę wszystko - tak Kadyrow mówił w 2013 r.
Skąd tak mocne i niezmienne poparcie prezydenta Rosji dla czeczeńskiego lidera? Powody są przede wszystkim dwa. Po pierwsze, Kadyrow jest najwierniejszym z wiernych ludzi Putina, na którego można liczyć na Kaukazie, w Donbasie i w samej Rosji, gdy trzeba się rozprawić z niewygodnymi krytykami czy postraszyć moskiewską elitę. Po drugie, Kadyrow może się pochwalić - i wytykać to federalnym siłowikom - że niemal zupełnie stłumił rebelię w Czeczenii. Republika, która przez lata była źródłem separatyzmu i spędzała sen z powiek gospodarzom Kremla, dziś, na tle innych republik Kaukazu Północnego, jest wręcz oazą spokoju.
Jak udało się spacyfikować Czeczenię? Przede wszystkim terrorem i pompowanymi z Moskwy pieniędzmi. Nie bez znaczenia jest też zapewne zmęczenie społeczeństwa toczącymi się od początku lata 90. wojnami, emigracja większości nastawionych niepodległościowo lub islamistycznie Czeczenów oraz wymordowanie lub uwięzienie wielu z nich. Kadyrow gra też powiązaniami klanowymi, a przez wielu rodaków jest postrzegany lepiej niż Rosjanie, nawet jeśli stosuje metody nie mniej okrutne. Nie można też zapominać, że wielu radykalnych muzułmanów czeczeńskich wyjechało na wojnę do Syrii lub walczy w innych republikach kaukaskich. Bardziej umiarkowanych wyznawców Allaha Kadyrow przekonał zaś świadomą - nawet jeśli jest ona powierzchowna i na pokaz - islamizacją życia publicznego w Czeczenii.
W 2004 r. kadyrowcy starli się w walce o panowanie w Czeczenii z batalionami specnazu braci Jamadajewów. To było starcie FSB - popierającej wtedy Kadyrowa z GRU. Konflikt zakończył się porażką Jamadajewów. Bracia zostali potem zamordowani, jeden z Moskwie (2008), drugi w Dubaju (2009).
Kadyrow co roku dostaje z rosyjskiego budżetu 3 mld dolarów. Formalnie do budżetu Czeczenii, faktycznie do kieszeni prezydenta i tych, którzy go popierają. Ale co ważne, widać to na ulicach. W centrum Groznego wyrosły luksusowe wieżowce i ogromny meczet imienia Achmada Kadyrowa.
Kadyrowowi Kreml pozwala na więcej niż innym. W styczniu, po zamachu na "Charlie Hebdo", Ramzan zorganizował w Groznym gigantyczny milionowy wiec - antyzachodni i pokazujący oddanie Prorokowi Mahometowi, największy w historii całego Kaukazu Północnego. Trudno sobie wyobrazić, by władze zgodziły się na religijną demonstrację choćby paru tysięcy Tatarów w Kazaniu. To w Czeczenii Kadyrowa wprowadzono szereg przepisów prawa wynikających z szariatu (choćby nakrycia głów dla kobiet), mimo że oficjalnie fundamentalistyczny islam jest zwalczany przez Moskwę, a władze przywiązują dużą wagę do zachowania świeckiego charakteru państwa (mimo flirtu Kremla z Cerkwią).
Kadyrow odgrywa też samodzielną rolę w polityce zagranicznej Rosji. Ma "zielone światło" MSZ, żeby ciągle podróżować po islamskich krajach i spotykać z bliskowschodnimi monarchami. Czeczenia stała się niemal pełnoprawnym członkiem międzynarodowej wspólnoty muzułmańskiej. Przyjeżdżają do niej najwybitniejsi duchowi przedstawiciele sunnizmu, a Czeczeni kształcą się w najlepszych medresach Bliskiego Wschodu.
Armia kadyrowców
Przykładem wyjątkowej pozycji Kadyrowa jest fakt, że w styczniu oddział kadyrowców pojechał do Jordanii na 10-dniowe ćwiczenia z miejscowymi antyterrorystami.
W dyspozycji Ramzana jest ponad 20 tys. zbrojnych, tzw. kadyrowców. Formalnie wchodzą w skład MSW Rosji, ale faktycznie przysięgają wierność Kadyrowowi. To on wyznacza dowódców i wydaje rozkazy. Wysyła ich też na front w Donbasie. Po zuchwałym rajdzie grupy rebeliantów na Grozny na początku grudnia prezydent Czeczenii zwołał wszystkich kadyrowców na stadion i przemawiając przed nimi zapewnił o dozgonnej lojalności wobec Putina.
Faktycznie siłami tymi dowodzi Rosjanin Danił Martynow, były oficer specnazu FSB Alfa. Nosząc tytuł "prezydenckiego doradcy ds. porządku i bezpieczeństwa" pomógł Kadyrowowi wyprowadzić czeczeńskich siłowików spod kontroli FSB. Formalnie czeczeńskie siły specjalne są częścią MSW Rosji, a dokładniej jednostki specjalnej Terek (oficjalna nazwa Specjalna Grupa Szybkiego Reagowania Grupy Terek Głównego Zarządu MSW w Północnokaukaskim Okręgu Federalnym). Faktycznie zaś czeczeński specnaz jest autonomiczny i lojalny wobec Kadyrowa. Niemal wszyscy żołnierze to byli ochroniarze prezydenta, z Martynowem na czele.
Nie byłoby to wszystko możliwe bez zgody na najwyższym szczeblu na Kremlu. Dla rosyjskiej opinii publicznej było to jednak niemiłą niespodzianką. Dlatego oficjalnie władze w Groznym tłumaczyły się potrzebą posiadania specjalnych sił do walki z możliwą agresją bojowników Państwa Islamskiego.
Komanda Ramzana znane są z terroryzowania Czeczenii, ale też skrytobójczego mordowania politycznych krytyków reżimu. I w wymiarze czeczeńskim i ogólnorosyjskim. To kadyrowcy zamordowali nie tylko Jamadajewów (rywali Kadyrowów) i Annę Politkowską, ale też aktywistkę praw człowieka Natalię Estemirową oraz politycznego emigranta, byłego ochroniarza Kadyrowa, Umara Israiłowa (Wiedeń, 2009).
Z federalnymi na pieńku
Kadyrow jest jednym z najpotężniejszych ludzi w Rosji. Ma tysiące lojalnych uzbrojonych ludzi do dyspozycji, ma "szwadrony śmierci" aktywne w całej Europie, ma silne loby w MSW, ma też sojuszników na Kremlu (Surkow - pół Czeczen, pół Rosjanin) i przede wszystkim ma pełne poparcie Putina. Ale jego wrogowie są też potężni. To szef administracji prezydenckiej Siergiej Iwanow, jego zastępca Wiaczesław Wołodin oraz szef FSB Aleksandr Bortnikow.
Już w maju 2007, tuż po tym, jak Kadyrow został mianowany prezydentem Czeczenii, lokalna FSB nie wpuściła kadyrowców do swoich biur w Groznym. Doszło do siłowej konfrontacji, a przelewowi krwi zapobiegła tylko osobista interwencja ówczesnego dyrektora FSB Nikołaja Patruszewa.
Podobnie jak w sprawie Niemcowa, FSB przejęła wiodącą rolę w śledztwie dotyczącym usiłowania zabójstwa Saigidpaszy Umachanowa, mera Chasawjurtu (trzecie co do wielkości miasto Dagestanu), wroga Kadyrowa. W lutym, niedługo przed śmiercią Niemcowa, sąd w Dagestanie skazał dwóch Czeczenów na wieloletnie więzienie za próbę zamordowania Umachanowa. "Nowaja Gazieta" cytuje ludzi z FSB, mówiących, że zlecenie przyszło od Delimchanowa, a więc według tego samego schematu co w sprawie zamachu przed Kremlem.
Niedawno Siergiej Iwanow na posiedzeniu Komitetu Śledczego powiedział, że w ciągu ostatniego roku wzrosła liczba przestępstw na Kaukazie Północnym. Dotychczas Moskwa powtarzała, że sytuacja się stabilizuje. Szczególnie znaczący jest wzrost aktywności rebeliantów w Czeczenii. Policzkiem dla Kadyrowa był rajd rebeliantów w głąb Groznego 4 grudnia, w dniu, w którym swoje doroczne orędzie wygłaszał Putin.
Federalni wyraźnie chcą z powrotem wkroczyć do Czeczenii, czego przejawem była wspomniana akcja 19 kwietnia w Groznym. Tymczasem Kadyrow nie tylko chce mieć monopol siłowy w swojej republice, jego ambicje wykraczają poza Kaukaz.
Czeczeni obronią Putina?
Podczas gdy przez ostatnie kilka lat liderzy innych republik północnokaukaskich tracili resztki jakiejś samodzielności na rzecz Moskwy, Kadyrow - odwrotnie. Przez to zyskał wielu wrogów nie tylko w Moskwie, ale też na samym Kaukazie.
Dzięki koneksjom szefa kadyrowcy są często bezkarni nawet poza granicami Czeczenii. Za przykład niech służą wydarzenia z 3 lutego, kiedy 30 Czeczenów zaatakowało biura pewnej firmy w Moskwie. Kilkunastu zostało zatrzymanych, ale już nazajutrz ich wypuszczono. Ale też należy pamiętać o wciąż nierozstrzygniętych sporach granicznych z sąsiednimi Inguszetią i Dagestanem.
Jak głoszą plotki, Ramzanowi marzy się awans na ważne stanowisko w samej Moskwie. Swoim następcą w Czeczenii chciałby zaś zrobić kuzyna i bliskiego współpracownika Adama Delimchanowa - o czym nawet publicznie już mówił. Taka perspektywa budzi ogromne niezadowolenie w kręgach rządzących Rosją, szczególnie wśród siłowików. Zwłaszcza po tym, jak pod koniec stycznia Kadyrow publicznie ostrzegł, że jego oddziały mogą być rozmieszczone w innych regionach Rosji w celu walki z terroryzmem i ekstremizmem. - Przez te wszystkie lata zebraliśmy tyle doświadczenia i możemy walczyć tak skutecznie, że nadajemy się na pierwszą linię. Jeśli czeczeńscy terroryści mogli być wyeliminowani lub uwięzieni, to samo może być z rosyjskimi czy tatarskimi terrorystami; nie ma innej drogi - oświadczył prezydent Czeczenii.
Wyraźnie widać, że Kadyrow chce awansować, wykorzystując strach swego protektora przed rewolucją. Putin boi się społecznego wybuchu wynikającego z głębokiego kryzysu gospodarczego i działań Zachodu. W tym celu postawił na czele Wojsk Wewnętrznych MSW gen. Zołotowa, który przygotowuje je do walki w obronie prezydenta. Kadyrow usiłuje przekonać Putina, że jego ludzie byliby jeszcze lepszą tarczą. Zresztą zdaje sobie też sprawę, że koniec Putina będzie również jego końcem.
Bez wątpienia kadyrowcy są formacją bezwzględnie lojalną wobec Ramzana i na jego rozkaz będą Putina bronić. Wizja krwawego starcia Czeczenów z Rosjanami budzi jednak ogromne obawy w Moskwie. Pytanie, czy także Putina?
III wojna czeczeńska?
Wzrost wpływów Kadyrow zawdzięcza nie rządowi, nie jakiejś służbie specjalnej czy wojsku, a osobistej specjalnej relacji z Putinem. Podczas gdy inni liderzy regionów próbują sobie znaleźć protektorów wśród wysokich urzędników na Kremlu, na Kadyrowa pracować musi cała administracja prezydencka. Bo taka jest wola Putina. Co nie oznacza, że wszyscy ludzie w otoczeniu Putina są przyjaciółmi i sojusznikami Kadyrowa. Raczej muszą z zaciśniętymi zębami godzić się z polityką prezydenta, który od dekady hołubi watażkę z Groznego.
Nikt nie ma wątpliwości, że jeśli Putin odejdzie z Kremla, reżim Kadyrowa zostanie obalony. Wymieni go nowy prezydent Rosji, a jeśli Ramzan stawi opór, wybuchnie krwawa wojna - III czeczeńska. Kadyrow kompletnie wyczyścił Czeczenię z rywali, czy to czeczeńskich, czy rosyjskich. A Putin nie ma planu B dla republiki.
Jeśli Kadyrow rzeczywiście dostaje wolną rękę w dokonywaniu politycznych zabójstw w Moskwie i pozwolą mu wyjść z tego bez kary, to weźmie Putina i całe kierownictwo jako zakładników, co może być dokładnie jego planem. Władimir Frołow
"Jeśli Kadyrow rzeczywiście dostaje wolną rękę w dokonywaniu politycznych zabójstw w Moskwie i pozwolą mu wyjść z tego bez kary, to weźmie Putina i całe kierownictwo jako zakładników, co może być dokładnie jego planem" - pisze analityk Władimir Frołow. Z kolei pełne śledztwo i aresztowania zleceniodawców to ryzyko destabilizacji Czeczenii, która w najgorszym wariancie może się zamienić w wojnę. Już trzecią wojną Czeczenów z Rosją. A to grozi potężnym wybuchem.
Kaukaz Północny jest bowiem bombą z opóźnionym zapłonem. Z ogarniętej wojną Czeczenii może dojść do eksportu przemocy do sąsiednich republik. Kilku lokalnych liderów już zbudowało prywatne armie. Kadyrow ma wielu wrogów na samym Kaukazie. Narobił sobie ich swoją bezkarnością, ale też należy pamiętać o wciąż nierozstrzygniętych sporach granicznych z sąsiednimi Inguszetią i Dagestanem. Do tego dochodzą rebelianci coraz częściej deklarujących wierność Państwu Islamskiemu.
Raczej status quo
Marzenia Ramzana o awansie na ważne stanowisko w Moskwie są w obecnej chwili jednak mało realne. Większość Rosjan wciąż negatywnie odnosi się do Czeczenów. To efekt rozpętanej w latach 90. antyczeczeńskiej histerii. Putin wygrał wtedy na jej fali wybory prezydenckie, ale dziś nawet kremlowskiej propagandzie trudno jest wytłumaczyć Rosjanom, że kadyrowiec to "dobry Czeczen", w przeciwieństwie do "wahabitów", wciąż stawiających opór na Kaukazie.
Przy takiej postawie społecznej łatwiej sabotować Kadyrowa wojsku, MSW i FSB. Siłowicy nie mogą znieść, że opór rebeliantów w Czeczenii zdusili nie oni, lecz sam Kadyrow. Na dodatek nie mają tam wstępu, a Czeczeni na pozostałym terytorium Rosji też są często poza ich zasięgiem.
Z pewnością Ramzanowi nie przysporzyło przyjaciół także to, że niemal kompletnie niszcząc rebelię w Czeczenii, przyczynił się on do "eksportu" bojowników do innych republik północnokaukaskich. Dziś Czeczenia, dawniej największe ognisko oporu, na którym zęby łamali sobie najlepsi rosyjscy generałowie, jest oazą spokoju na tle sąsiednich regionów, choćby płonącego Dagestanu, gdzie niemal codziennie dochodzi do zamachów i potyczek. Budzi to niezadowolenie innych liderów regionu, ale też federalnych, nie radzących sobie najlepiej w walce z rebelią. Kadyrow na ich tle wypada znakomicie.
Jest wreszcie trzeci powód, dla którego transfer Kadyrowa do Moskwy jest mało prawdopodobny. To opinia samego Putina. Ramzan znakomicie wywiązuje się ze swej roli w Czeczenii, więc po co ryzykować zmianami. Tym bardziej że rośnie nowe poważne zagrożenie na Kaukazie Północnym - pojawiły się komórki dżihadystów deklarujących wierność Państwu Islamskiemu.
To nie przypadek, że ostatnio przeciwnicy Kadyrowa w Moskwie przy każdej nadarzającej się okazji alarmują, że Państwo Islamskie jest już u wrót Rosji. Zresztą ten motyw wykorzystywany jest też w inny sposób przez nieprzyjaciół Kadyrowa. Służby rosyjskie informują o bardzo dużej i wciąż rosnącej liczbie Czeczenów walczących w Syrii po stronie dżihadu. Są oni potencjalną bombą, która może rozsadzić Kaukaz Północny, gdyby zaczęli masowo wracać do ojczyzny.
Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: 95.mvd.ru