Maszyna należąca do amerykańskich linii National Air Cargo wykonywała rejs na trasie Afganistan-Dubaj na zlecenie Pentagonu, transportując setki ton ładunków dla wojska.
Tragiczny finał startu
Jumbo Jet bez problemów dotarł na główne lotnisko NATO w Afganistanie w bazie Bagram, położonej niedaleko stolicy kraju, Kabulu. W poniedziałek wieczorem na pokład załadowano pięć nieokreślonych "pojazdów wojskowych", po czym B747 ruszył w rejs do Dubaju, gdzie mieści się jedna z głównych baz logistycznych wojsk USA w regionie Bliskiego Wschodu.Chwilę po starcie, na wysokości około 300 metrów, wielki Jumbo Jet nagle zaczął coraz bardziej zadzierać nos w górę i wytracać prędkość. Doszło do przeciągnięcia i ważąca ponad sto ton maszyna zwaliła się na skrzydło, po chwili uderzając w ziemię. W miejscu upadku wybuchł wielki pożar. Cała ośmioosobowa załoga zginęła na miejscu.Przedstawiciele Talibów szybko oznajmili, że katastrofa jest skutkiem ich działań. NATO i afgańskie władze twierdzą jednak, że w okolicy Bagram nie było żadnej "wrogiej aktywności" w momencie wypadku. Strefa wokół lotniska, które jest kluczową bazą koalicji w Afganistanie, należy do najpilniej strzeżonych i kontrolowanych.
Kosztowny błąd
Nie ma oficjalnych informacji na temat możliwej przyczyny katastrofy, ale jedno prawdopodobne wyjaśnienie podał anonimowy członek sił ISAF, który nasłuchiwał komunikacji radiowej w Bagram. Według niego, załoga chwilę po starcie, podczas stromego wznoszenia, zaalarmowała o przemieszczeniu się ładunku.Może to oznaczać, że jeden lub kilka z pięciu ciężkich pojazdów wojskowych w ładowni zerwało się z mocowań i stoczyło do tyłu. W takim wypadku dociążyłoby to mocno ogon, doprowadziło do niekontrolowanego zadarcia nosa i katastrofy.
Autor: mk/tr/k / Źródło: Reuters, Aviation Herald
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA) | Konstantin von Wedelstaedt