Holenderska rodzina królewska najwyraźniej pozazdrościła znanemu z zamiłowania do nart premierowi Tuskowi i wybrała się na urlop do austriackiego Lech am Arlberg. Podobno niezwykle silne opady śniegu odcięły kurort od świata, co wcale zdaje się nie przeszkadzać holenderskim błękitnokrwistym.
Holenderska rodzina królewska: królowa Beatrix, książę Willem-Alexander, jego żona księżna Maxima i ich trzy córeczki oraz inni członkowie rodziny od kilku dni wypoczywają w austriackim kurorcie Lech Am Arlberg. Według doniesień mediów, silne opady śniegu odcięły miasteczko od świata.
Razem z holenderskimi arystokratami w górach uwięzieni są też mieszkańcy, pozostali turyści i garść dziennikarzy z Holandii.
Zaśnieżeni
Burmistrz Lech mówił, że nie wiadomo, kiedy otwarte zostaną drogi dojazdowe do miejscowości. Rodzinie królewskiej jednak wcale zdaje się to nie przeszkadzać.
To zresztą nie pierwszy raz, kiedy Holendrzy wypoczywają w austriackich Alpach i nie pierwszy, kiedy zostają zasypani śniegiem. Dwór nie martwi się jednak o ich losy. - Są bezpieczni - zapewnia rzecznik rodziny królewskiej.
Źródło: digitaljournal.com