Pekin liczy, że wszystkie strony zachowają spokój i powściągliwość - powiedział szef chińskiego MSZ. Dodał, że Chiny chcą, by stronom zaangażowanym w narastające napięcie w Zatoce Omańskiej udało się porozumieć. Unia Europejska dodała natomiast, że zamierza dokonać własnej oceny sytuacji.
Dwa tankowce - norweski MT Front Altair pływający pod banderą Wysp Marshalla i japoński Kokuka Courageous - były w czwartek celem niezidentyfikowanego ataku u wybrzeży Iranu w Zatoce Omańskiej. W pierwszym przypadku na pokładzie doszło do eksplozji i pożaru, w drugim - do bliżej nieokreślonego incydentu i uszkodzenia kadłuba. Z obu jednostek ewakuowano łącznie 44 członków załóg.
Rzecznik MSZ Geng Shuang przekazał, że Chiny przyglądają się z uwagą narajającemu napięciu na Bliskich Wschodzie. - Nikt nie chce widzieć wojny w Zatoce Perskiej. To nie jest w niczyim interesie - mówił podczas konferencji prasowej. Dodał, że Pekin liczy na to, że stronom konfliktu uda się znaleźć porozumienie.
- Mamy nadzieję, że wszyscy zachowają spokój i powściągliwość, by uniknąć dalszej eskalacji - powiedział. Przekazał również, że Pekin ma nadzieję na zachowanie bezpieczeństwa w Zatoce Perskiej oraz pokoju i stabilności w regionie.
Hunt: zamierzamy dokonać własnej niezależnej oceny
Do incydentu na Bliskim Wchodzie odniósł się także szef brytyjskiego MSZ. Jeremy Hunt skomentował wcześniejsze słowa sekretarza stanu Mike Pompeo, który winą za ataki w Zatoce obarczył Iran.
- Zamierzamy dokonać własnej niezależnej oceny (...), ale nie mamy powodu nie wierzyć ocenie amerykańskiej. Instynktownie w to wierzymy, ponieważ USA są naszym najbliższym sojusznikiem - mówił Hunt w radiu BBC, powtarzając w zasadzie swoją czwartkową wypowiedź w tej sprawie.
Sekretarz stanu Mike Pompeo na czwartkowej konferencji prasowej w Waszyngtonie powiedział, że według oceny USA "Islamska Republika Iranu jest odpowiedzialna za ataki, które miały miejsce w Zatoce Omańskiej".
"Ten region nie potrzebuje dalszych napięć"
Na nowe niepokoje na Bliskim Wschodzie zareagowała Unia Europejska, wskazując na potrzebę zachowania rozwagi i zaniechania akcji prowokacyjnych.
- Zbieramy więcej informacji i dokonamy oceny sytuacji - powiedziała w Brukseli dziennikarzom rzeczniczka Komisji Europejskiej, Maja Kocijanczicz. - Chcemy jednak powtórzyć, że ten region nie potrzebuje dalszej eskalacji, nie potrzebuje destabilizacji, nie potrzebuje dalszych napięć, więc wzywamy wszystkie strony do zachowania rozwagi i unikania prowokacji - dodała.
Jak podkreśliła, Komisja nie zamierza komentować reakcji różnych państw na wydarzenia w Zatoce Omańskiej, a temat na pewno pojawi się na poniedziałkowym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE w Luksemburgu.
"Egipt z niepokojem śledzi wiadomości o ataku"
Minister spraw zagranicznych Arabii Saudyjskiej Adel el-Dżubeir powiedział w telewizji CNN, że "nie ma powodów, aby nie zgodzić się z sekretarzem stanu USA. Zgadzamy się z nim. Iran zdecydowanie stoi za atakami".
Czwartkowy atak potępiły Zjednoczone Emiraty Arabskie. Szef MSZ ZEA Anwar Gargasz na Twitterze napisał, że wydarzenia w Zatoce Omańskiej są "poważną i niebezpieczną eskalacją", która wymaga od społeczności międzynarodowej podjęcia walki o ochronę stabilności i bezpieczeństwa w regionie.
Egipskie ministerstwo spraw zagranicznych oświadczyło, że Kair potępia wszelkie akty, które podważają bezpieczeństwo dróg wodnych w regionie Zatoki Perskiej. "Egipt z niepokojem śledzi wiadomości o ataku" - stwierdził rzecznik egipskiego MSZ.
Katar liczy na powściągliwość
Katar natomiast wezwał do wszczęcia międzynarodowego dochodzenia w sprawie ataków w Zatoce Omańskiej i zaapelował o deeskalację napięć w regionie.
Ministerstwo spraw zagranicznych tego kraju w oświadczeniu potępiło ataki i nazwało je "aktami zniszczenia, niezależnie od tego, kto za nimi stoi". Katar ostrzegł także przed próbami manipulowania bezpieczeństwem w Zatoce Omańskiej i wezwał wszystkie strony sporu do powściągliwości i powstrzymania eskalacji.
Odnosząc się do oskarżeń Waszyngtonu pod adresem Iranu, szef MSZ Turcji Mevlut Cavusoglu powiedział: - Uważamy, że nie ma sensu pospieszne przypisywanie winy jednemu konkretnemu krajowi.
- Nie można twierdzić, że w ciągu zaledwie kilku godzin znalazło się wszystkie niezbędne dowody (winy) - zaznaczył, dodając, że może to prowadzić do zaostrzania napięć w regionie.
Rowhani: działania USA zagrożeniem dla Bliskiego Wschodu
W przemówieniu wygłoszonym podczas trwającego w Biszkeku w Kirgistanie szczytu Szanghajskiej Organizacji Współpracy irański prezydent Hasan Rowhani nie odniósł się do ataków na tankowce. Powiedział natomiast, że działania USA stanowią poważne zagrożenie dla stabilności na Bliskim Wschodzie. Zapewnił też, że jego państwo przestrzega zapisów porozumienia nuklearnego.
Czwartkowy incydent jest drugim w ciągu miesiąca na tym strategicznym akwenie. Na początku maja u wybrzeży Zjednoczonych Emiratów Arabskich doszło do "ataków sabotażowych" na cztery statki handlowe, w tym saudyjskie tankowce. Do ataków nikt się nie przyznał, ale doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton obwinił o nie Iran. Teheran odrzuca te oskarżenia.
Autor: ft\mtom / Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: EPA/US NAVY/MC3 Jason Waite