Eksperci z Arabii Saudyjskiej i USA ustalili, że ataki na saudyjskie rafinerie "z bardzo dużym prawdopodobieństwem" przeprowadzono z bazy w Iranie przy granicy z Irakiem - przekazała stacja CNN, powołując się na źródło zbliżone do dochodzenia w sprawie incydentu. Iran odrzuca oskarżenia.
Do ataku wykorzystano pociski manewrujące oraz drony, które przed osiągnięciem celu na niskiej wysokości przeleciały nad południowym Irakiem i przez przestrzeń powietrzną Kuwejtu - przekazała osoba, na którą powołała się amerykańska stacja telewizyjna.
Kuwejt w poniedziałek ogłosił, że wszczął dochodzenie w sprawie doniesień, że nad krajem widziano drony lub pociski na krótko przed tym, jak trafione zostały saudyjskie instalacje naftowe.
Według źródła CNN dzięki obranej trajektorii pociski nie leciały nad Zatoką Perską, gdzie rozmieszczone są najsilniejsze środki obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej USA i Arabii Saudyjskiej.
Do tej pory ani Waszyngton, ani Rijad nie opublikowały dowodów, które potwierdzałyby, skąd dokonano sobotnich ataków na saudyjskie rafinerie. Rządy obu państw publicznie podważyły jednak wersję o tym, że ataki przeprowadzono z terytorium Jemenu, jak twierdzili zaangażowani w tamtejszy konflikt zbrojny rebelianci Huti.
Źródło CNN zaznaczyło, że "nie ma absolutnie żadnej przesłanki, która wskazywałaby, że pociski zostały wystrzelone z południa, a już zwłaszcza z miejsca tak odległego jak Jemen".
Poinformowano, że amerykańscy eksperci ds. broni przybyli do Arabii Saudyjskiej, aby pomóc w śledztwie prowadzonym przez tamtejsze władze oraz by ustalić, jak wiele pocisków uderzyło w obie rafinerie oraz jakiej były konstrukcji.
Ma to pomóc w określeniu pochodzenia użytej w nich technologii i jej przynależności do któregoś z krajów. Zadanie to może okazać się łatwiejsze, niż sądzono, ponieważ nie wszystkie pociski dosięgły celów i ich szczątki znaleziono na pustyni.
Co trafiło instalacje?
Inne źródło, na które powołuje się telewizja, a które rozmawiało z saudyjskimi władzami, poinformowało, że przynajmniej część wykorzystanych w ataku pocisków znana jest pod nazwą Kuds-1.
Według niektórych ekspertów pociski te wykorzystano w czerwcowym ataku Hutich na lotnisko w Absze na zachodzie Arabii Saudyjskiej. Rannych zostało wówczas 26 osób.
Zdaniem ekspertów Kuds-1 prawdopodobnie oparty jest na irańskiej konstrukcji i przypomina pocisk manewrujący produkcji irańskiej - Sumar. Specjaliści ds. uzbrojenia twierdzą, że Huti niemal na pewno nie mieli wiedzy technicznej, pozwalającej na samodzielne prace nad tą bronią.
Ponadto zasięg Kuds-1 jest zbyt mały, a jego silnik zbyt paliwożerny, aby pocisk mógł pokonać aż 1300 kilometrów między Jemenem a zaatakowanymi w sobotę rafineriami w Arabii Saudyjskiej.
"Niemal na pewno"
Saudyjski ambasador w Londynie Khalid bin Bandar bin Sultan Al Saud w rozmowie z BBC stwierdził, że za atakami na rafinerie "niemal na pewno" stoi Iran.
- Nie chcemy reagować zbyt pochopnie. Ostatnią rzeczą, jakiej chcemy, jest konflikt w regionie - podkreślił. - Badamy sprawę. Pracujemy blisko z naszymi partnerami z USA, ONZ, Wielkiej Brytanii, a także każdym, kto chce być zaangażowany w pomoc, aby zrozumieć to, co się stało - dodał.
Sprawę skomentował we wtorek wiceprezydent USA Mike Pence. - W świetle tych niesprowokowanych ataków na instalacje naftowe Arabii Saudyjskiej zaręczam, że jesteśmy gotowi. Jak powiedział prezydent Trump, nie chcemy z nikim wojny. Ale Stany Zjednoczone są w gotowości do strzału, do obrony własnych interesów i naszych sojuszników w regionie. Nie miejcie co do tego złudzeń - podkreślił.
Iran zaprzecza
Irańska półoficjalna agencja Tasnim poinformowała, że minister obrony Iranu Amir Hatami zaprzeczył jakiemukolwiek zaangażowaniu Iranu w ataki.
Prezydent Iranu Hasan Rowhani oświadczył zaś, że atak na instalacje naftowe Arabii Saudyjskiej kraj ten powinien potraktować jako "ostrzeżenie", że musi zakończyć swój udział w wojnie w Jemenie.
- Nie chcemy konfliktu w regionie. Kto go rozpoczął? Nie Jemeńczycy. Wojnę w regionie rozpętali Saudyjczycy, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Ameryka, pewne kraje europejskie oraz reżim syjonistyczny [tj. Izrael - red.] - powiedział irański przywódca w nagraniu wideo z posiedzenia rządu.
Irański prezydent nie odniósł się do oskarżeń wysuwanych przez przedstawicieli władz USA i Arabii Saudyjskiej, że to Iran stoi za sobotnim atakiem.
Ataki na rafinerie
Sobotnie ataki na dwie instalacje saudyjskiego koncernu Aramco, położone na wschodzie Arabii Saudyjskiej, spowodowały wstrzymanie produkcji 5,7 miliona baryłek ropy dziennie, czyli około 50 procent całkowitej produkcji Aramco, co równa się pięciu procentom globalnej podaży.
We wtorek władze w Rijadzie zapowiedziały, że krajowa produkcja ropy zostanie przywrócona do poprzedniego poziomu do końca września. W środę Francja poinformowała, że na prośbę Arabii Saudyjskiej wyśle do tego kraju swoich ekspertów, aby wesprzeć dochodzenie w sprawie pochodzenia i przebiegu sobotnich ataków.
Także tego dnia saudyjska agencja prasowa SPA poinformowała, że po ataku na instalacje naftowe Arabia Saudyjska przyłączyła się do kierowanej przez Stany Zjednoczone międzynarodowej misji ochrony żeglugi na Bliskim Wschodzie. W misji uczestniczą już Australia, Bahrajn i Wielka Brytania.
Autor: akw\mtom / Źródło: PAP, Reuters, CNN