Amerykański śmigłowiec wojskowy rozbił się niedaleko linii demarkacyjnej rozdzielającej Koreę Północną od Południa - podała południowokoreańska agencja prasowa Yonhap. Nikomu nic się nie stało.
Południowokoreańskie media pisały wstępnie o 12 osobach obecnych na pokładzie, ale później okazało się, że śmigłowcem rozbitym u granic Korei Północnej leciały trzy osoby załogi i 13 żołnierzy.
Błędnie podano też typ śmigłowca jako UH-60 Black Hawk. Okazało się, że był to większy, ciężki śmigłowiec transportowy CH-53 Sea Stallion. Maszyna miała się rozbić podczas lądowania na poligonie Cherwon, położonym około 88 km na północ od Seulu, niedaleko granicy z Koreą Północną.
Do wypadku doszło na zakończenie trwającego trzy godziny lotu w formacji z pięcioma innymi śmigłowcami. Nie podano informacji na temat potencjalnych przyczyn rozbicia się CH-53.
Korea Północna grozi za manewry
Lot odbywał się w ramach wielkich amerykańsko-koreańskich ćwiczeń wojskowych, trwających od początku marca w Korei Południowej. Manewry te spowodowały wybuch gwałtownej "wojennej" retoryki ze strony Pjongjangu. Korea Północna grozi regularnie wojną lub atakami jądrowymi.
Autor: mk\mtom / Źródło: Yonhap, Sky News