- AfD to partia, której program w ocenie niemieckiego kontrwywiadu wskazuje na chęć "wykluczenia niektórych grup ludności z równego uczestnictwa w społeczeństwie (...), a tym samym nadanie im statusu podporządkowanego".
- Ekstremiści z tego ugrupowania chcą bliskiej współpracy z Rosją, odbudowy gazociągów Nord Stream i są np. przeciwni jakimkolwiek dyskusjom o reparacjach wojennych dla Polski.
- Przed wizytą prof. Nowaka przestrzegał szef MSZ Radosław Sikorski, pisząc o "wyjątkowej krótkowzroczności" takiego kroku. "Bardziej bójcie się Niemiec nacjonalistycznych, niż proeuropejskich" - dodał.
W środę w kompleksie niemieckiego parlamentu, w budynku Marie-Elisabeth-Lueders-Haus, odbył się zorganizowany przez opozycyjną Alternatywę dla Niemiec (AfD) wykład oraz dyskusja z udziałem doradcy prezydenta RP Karola Nawrockiego profesora Andrzeja Nowaka, a także trzech posłów AfD: Goetza Froemminga, Alexandra Wolfa oraz mającego polskie korzenie Adama Baltena.
Dziękując za zaproszenie do "niezwykle prestiżowego miejsca", prof. Nowak zaznaczył, że występuje "wyłącznie jako prywatna osoba, obywatel Polski oraz historyk". W swoim wykładzie wezwał do "zachowania prawa jednostek do indywidualnej pamięci", co stanowi "kulturę wolności". Jednocześnie opowiedział się przeciwko "różnorodności pozorowanej".
Prof. Nowak: przeszkadza pokusa niedostrzegania Polski
W kontekście drugiej wojny światowej historyk zwrócił uwagę, że Polska "należy do mniej zauważanych ofiar w niemieckiej kulturze pamięci". Przypomniał jednocześnie, że Polskę i Niemcy łączy także "tysiąclecie sąsiedztwa, w którym wcale nie przeważa wrogość i nienawiść". Profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego przestrzegł zarazem przed "imperializmami, które porozumiewają się ze sobą kosztem słabszych państw".
- To, co przeszkadza najbardziej w rozmowie, to pokusa niedostrzegania (przez Niemców - red.) Polski. Przekonanie, że na wschodzie liczy się tylko Rosja. A także perspektywa, w której Niemcy ustawiają się w roli nauczyciela, uczą dobrych manier, pamięci, postępowania - stwierdził Nowak i podkreślił, że "uderza systematyczne pomijanie pojęcia ludobójstwo w stosunku do Polaków". Jako przykłady ludobójstwa wskazał na zbrodnię pomorską, akcję AB czy rzeź Woli.
- Próba zastąpienia narodów czymś innym będzie nieuchronnie prowadzić do przemocy. Przed tym powinniśmy się bronić - stwierdził Nowak. UE nazwał w tym kontekście "cennym pomysłem, który pomógł uniknąć wojny". Jednocześnie próby "zastąpienia narodu ideologią antynarodową" uznał za sprzeczne z duchem Europy.
Prof. Nowak krytycznie o próbach stworzenia "nowego formatu" rozmów z Rosją
Odpowiadając na pytanie o polityczną izolację, z którą mierzy się na niemieckiej scenie politycznej AfD, Nowak uznał, że "można nie zgadzać się z poglądami", ale nie można "delegitymizować demokracji" i wyborów społeczeństwa.
Profesor Nowak krytycznie wypowiedział się o próbach byłej kanclerz Angeli Merkel stworzenia "nowego formatu" rozmów z Rosją w 2021 roku. - My, przedstawiciele narodów Europy Wschodniej, między Niemcami a Rosją, obawiamy się polityki appeasementu, gdy polityk niemiecki mówi: "weźcie kawałek, nie idźcie dalej".
O inicjatywie Domu Niemiecko-Polskiego profesor Nowak powiedział, że jest "potencjalnie dobra", ale jeśli będzie "odgórne planowanie pamięci, to nic dobrego z tego nie wyniknie".
Prof. Nowak o AfD: i tam są ludzie, i tam mają dusze
Po wykładzie prof. Nowak zapytany przez reporterkę TVN24 Alicję Rucińską, dlaczego przyjął zaproszenie na spotkanie od polityków Alternatywy dla Niemiec, odparł, że "warto rozmawiać na temat trudnej historii polsko-niemieckiej z tymi siłami politycznymi, jakie są w Niemczech, zwłaszcza jeżeli zajmują drugie miejsce w parlamencie i mają poważne widoki na wygranie najbliższych wyborów do Bundestagu".
Na pytanie, czy nie przeszkadza mu to, że według Urzędu do Spraw Konstytucji AfD jest partią ekstremistyczną, stwierdził, że "przeszkadzają mu próby delegalizowania partii popieranych demokratycznie przez bardzo duże grupy wyborców w krajach europejskich". - Próby delegalizacji demokracji nie podobają mi się nigdzie - dodał.
Kiedy reporterka przypomniała kontrowersyjne wypowiedzi polityków AfD, w tym kwestionowanie granicy na Odrze i Nysie, stwierdził, że "radykalnie się z nimi nie zgadza i myśli, że było to słychać w czasie dzisiejszego (środowego - red.) spotkania".
- Po to tutaj byłem, żeby przedstawić polski i historyczny punkt widzenia. Natomiast chciałem podkreślić, że w AfD z całą pewnością są nie tylko tacy politycy, których wypowiedzi pani cytowała, ale również tacy, którzy mnie tutaj zaprosili. To znaczy politycy, którzy upominają się o język polski w szkołach, o polskie tablice na miejscach kaźni czy też starają się wspierać polską mniejszość tutaj - podkreślił.
- W AfD są różni ludzie. Użyję słów Juliusza Słowackiego, który mówił w czasie powstania listopadowego o Rosjanach "i tam są ludzie, i tam mają dusze". Nie można przyjmować założenia, że w gronie 30 procent Niemców, którzy głosują na AfD, są sami ludzie nienawistni Polsce - dodał.
Froemming: AfD zależy na poznaniu polskiej perspektywy
Witając gościa z Polski, poseł AfD Goetz Froemming podkreślił, że "nie chodzi o zawieranie nowych politycznych sojuszy", a AfD doprowadziła do spotkania z Nowakiem, bo partii zależy na poznaniu polskiej perspektywy i utrzymaniu kontaktów z Polakami.
W kontekście Domu Niemiecko-Polskiego Froemming odnotował, że koncepcja wykonana jest wyłącznie przez stronę niemiecką, a "powinien on być - jak sama nazwa wskazuje - stworzony przez dwie strony".
Przed przyjazdem do Berlina profesor Nowak zapowiedział, że weźmie udział w wydarzeniu w Bundestagu jako osoba prywatna i że zaproszono go jeszcze przed polskimi wyborami prezydenckimi. Z doniesień medialnych wynika, że polskie MSZ odradzało udział w dyskusji z posłami AfD.
Na zaproszeniu frakcja Alternatywy dla Niemiec przedstawiła prof. Nowaka jako "historyka oraz doradcę prezydenta Polski Karola Nawrockiego".
5 października szef MSZ Radosław Sikorski stwierdził w mediach społecznościowych, że taka wizyta wymaga "wyjątkowej krótkowzroczności".
AfD. W programie chęć nadania niektórym ludziom "statusu podporządkowanego"
Największe niemieckie partie polityczne od lat izolują prawicowo-populistyczną AfD na krajowej scenie, zarzucając jej działaczom radykalizm i populizm, a także utrzymywanie kontaktów z Rosjanami.
Potwierdza to ocena krajowych służb. AfD została uznana wiosną tego roku przez niemiecki kontrwywiad (BfV) za organizację ekstremistyczną, która zagraża demokracji. Umożliwia to władzom stosowanie niejawnych metod monitorowania jej działalności.
W ocenie kontrwywiadu "koncepcja narodu oparta na pochodzeniu etnicznym i rodowym, która dominuje w partii, nie jest zgodna z wolnym porządkiem demokratycznym". Dodatkowo wynika z niej chęć "wykluczenia niektórych grup ludności z równego uczestnictwa w społeczeństwie, poddanie ich traktowaniu naruszającemu konstytucję, a tym samym nadanie im statusu podporządkowanego".
W ostatnich wyborach parlamentarnych Alternatywa dla Niemiec uzyskała 20,8 proc. głosów i był to drugi najlepszy wynik po koalicji CDU/CSU z poparciem 28,5 procent. Obecnie w niektórych sondażach AfD jest samodzielnym liderem.
Autorka/Autor: asty/adso
Źródło: PAP, TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24