"Dom dla zajmanych", czyli o strachu przed pochowaniem żywcem

W XIX wieku poważnie obawiano się pochowania żywcem
Trumna ratunkowa. Zobacz jak działał wynalazek Wojciecha Kwiatkowskiego
Źródło: Wojciech Kwiatkowski (Wikipedia)
Wszystko zaczęło się od likwidacji cmentarza na Wzgórzu Winiarskim. Podczas ekshumacji natrafiono na ludzkie ciała ułożone w nienaturalnych pozycjach. Na poznaniaków padł blady strach. Podejrzewano, że zmarli mogli zostać pogrzebani żywcem. Przestraszył się też hrabia Edward Raczyński, który postanowił "ubezpieczyć" mieszkańców przed taką możliwością.
Artykuł dostępny w subskrypcji
Kluczowe fakty:
  • Podczas likwidacji cmentarza na stokach Wzgórza Winiarskiego znaleziono szczątki zmarłych w nienaturalnych pozach.
  • W mieście zapanowała psychoza - wielu mieszkańców było przekonanych, że zmarłych pochowano żywcem.
  • Przed pozorną śmiercią i pochówkiem za życia mieszkańców ochronić miał pomysł hrabiego Edwarda Raczyńskiego.
  • On sam nie doczekał realizacji "domu dla zajmanych". Popełnił samobójstwo, strzelając sobie w głowę z armaty. Nie było wątpliwości, że zmarł.

Rzymianie grzebali zmarłych dopiero tydzień po śmierci. Przez ten czas nieboszczyk leżał w domu i próbowano go wskrzesić, krzycząc do niego.

Czytaj także: