Ok. 600 afgańskich tłumaczy pracujących dla brytyjskiej armii i członkowie ich rodzin otrzymają prawo osiedlenia się w Wielkiej Brytanii. Powodem jest obawa, że grożą im represje ze strony talibów po opuszczeniu Afganistanu przez siły międzynarodowe.
Plany zakładają przyznanie na początek pięcioletnich wiz tłumaczom, którzy pracowali przez rok lub dłużej na linii frontu. Po tym okresie mogą starać się o prawo stałego pobytu na Wyspach.
Ci, którzy chcą pozostać w Afganistanie, otrzymają wsparcie finansowe większe niż wcześniej planowano: równowartość pięcioletniego uposażenia, jeśli studiują lub szkolą się zawodowo, jeśli nie - równowartość 18-miesięcznej pensji. Szczegóły programu mają być sfinalizowane w ciągu kilku dni - pisze agencja Associated Press, powołując się na źródła rządowe. Dodaje, że zdaniem niektórych mediów plany te zostały już zatwierdzone. Przedstawione przez nas "propozycje dają im możliwość wyboru: pozostać w Afganistanie, zdobyć nowe kwalifikacje i uczestniczyć w odbudowie kraju lub przyjechać tutaj i zapewnić sobie nowy start życiowy w Wielkiej Brytanii" - poinformowało źródło z otoczenia premiera Davida Camerona.
Afgańskie władze dają do zrozumienia, że nie chcą odpływu "swego wykwalifikowanego personelu" za granicę, bagatelizując znaczenie zagrożenia ze strony ekstremistów.
Inicjatywa amerykańska
Już wcześniej władze USA, które mają największy kontyngent w Afganistanie, ustanowiły podobny system. W 2009 r. Kongres uchwalił ustawę, która przydzieliła obywatelom Afganistanu zatrudnionym przez rząd amerykański 7500 wiz. Jej inicjatorzy argumentowali, że po wycofaniu się wojsk NATO z Afganistanu do końca 2014 r. ludzie ci staną się celem talibów, którzy uważają ich za zdrajców. Tymczasem na jesieni ubiegłego roku amerykański "Washington Post" pisał, że rząd USA nie dotrzymuje obietnicy złożonej Afgańczykom współpracującym z armią USA w Afganistanie, że będą mogli wyjechać do Ameryki, aby uniknąć zemsty talibów.
Autor: mtom / Źródło: PAP