Środa, 17 lutego W trakcie skomplikowanej operacji w jednym z łódzkich szpitali doszło do awarii sprzętu do dializy. Kolejny, pożyczony, też odmówił posłuszeństwa. Życie operowanej trzylatki udało się uratować dzięki pomocy fundacji, która zakupiła nowy sprzęt dla szpitala. - Nie mogło się nie udać, bo dziecko mogłoby umrzeć - mówi jeden z lekarzy.
Teraz dziecko znajduje się na oddziale intensywnej terapii. Lekarzom udało się pomyślnie zakończyć operację.
Po operacji serca zawiodły nerki
Hania urodziła się z poważną wadą serca. Przeszła poważną operację. Niestety, po zabiegu posłuszeństwa odmówiły nerki i potrzebne było wykonanie dializy.
Jednak podczas operacji zepsuł się sprzęt do oczyszczania krwi. Dlatego lekarze z Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi zwrócili się o pomoc do kolegów z jednego z warszawskich szpitali. Udało się, ale po kilkunastu godzinach pożyczony sprzęt też przestał działać.
- To jest jakiś straszny koszmar, jakiś dramat, horror, tak to można określić - wspomina ojciec dziewczynki.
Nowy sprzęt
Tymczasem łódzcy lekarze zwrócili się do fundacji "Serce dziecka" z błaganiem o natychmiastową pomoc w zakupie nowego sprzętu. - Nie brałem tego pod uwagę, żeby się nie udało, bo dziecko mogłoby umrzeć - opowiada prof. Jacek Moll, kierownik kliniki kardiochirurgii w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
Z pomocą fundacji aparat udało się kupić. Kosztował ponad 50 tys. złotych. Aparat pojawił się na oddziale w ciągu kilku godzin, bo o losie dziewczynki decydowały najbliższe godziny.
Sprzęt służył przez 10 lat
Aparat do dializ, który odmówił posłuszeństwa, został podarowany przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Służył pacjentom przez 10 lat.
Dlaczego lekarze zwrócili się do fundacji, a nie administracji szpitala? Bo - jak się okazuje - tak jest szybciej i skuteczniej. - W szpitalu, który ma 900 łóżek i 2,5 tys. pracowników, nie można wszystkiego wymienić jednym ruchem i w jednej sekundzie - tłumaczy dr Piotr Woźniak, z-ca dyrektora Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.