Dopiero siódmy mecz zadecyduje o awansie do kolejnej fazy play-off w rywalizacji pomiędzy San Antonio Spurs i Los Angeles Clippers. W czwartkowym starciu w Teksasie górą byli goście, którzy pokonali mistrzów 102:96.
To jak na razie najbardziej zacięta batalia w tegorocznych play-offach. Ekipa Clippers jest o krok od sprawienia nie lada niespodzianki. Do remisu doprowadziła po raz drugi, decydujące spotkanie rozegra na własnym parkiecie.
Lider nie zawiódł
Clippersów do zwycięstwa poprowadził zdobywca 26 punktów Blake Griffin. Świetnie spisał się też Chris Paul. Rozgrywający zszedł z parkietu z piętnastoma asystami na koncie. - Wciąż jesteśmy w grze. To był jeden z najprzyjemniejszych pojedynków tej serii. Myślę, że nasza wygrana nie była zagrożona- powiedział po meczu Paul.
Jego słowa oddają to, co działo się na boisku. Clippersi wygrali głównie dzięki swojej postawie w drugiej połowie. Zanotowali świetny początek trzeciej kwarty. W przeciągu nieco ponad dwóch minut pozwolili rzucić rywalom zaledwie dwa punkty, a sami zdobyli ich jedenaście. W końcówce zawodnicy Gregga Popovicha byli bliscy odrobienia strat. Doszli gości na dwa punkty, ale wtedy skutecznie rzuty wolne wykonał Jamal Crawford, a po chwili sprawę załatwiły punkty Griffna.
Wracają do siebie
To ich druga z rzędu wygrana ze Spurs na boisku rywala. Decydujący mecz we własnej hali wcale nie musi być ich atutem. We wcześniejszych trzech starciach w Mieście Aniołów wygrali tylko raz.
Zwycięzca tej pary w półfinale konferencji zachodniej zmierzy się z Houston Rockets, które pokonało 4:1 Dallas Mavericks.
Autor: TG / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA