Marcin Gortat zagrał w Indianapolis najlepszy mecz w karierze! Polski środkowy zdobył 31 punktów i miał 16 zbiórek, a jego Washington Wizards pewnie pokonali na wyjeździe Pacers 102:79. W rywalizacji play off do czterech zwycięstw przegrywają teraz już tylko 2:3.
Gortat po słabym występie w meczu numer 4, w którym uzyskał tylko dwa punkty i trzy zbiórki, zagrał fenomenalnie. W spotkaniu, w którym porażka oznaczała wyeliminowanie zespołu z play off, w fantastycznym stylu poprowadził drużynę do wysokiego zwycięstwa nad rozstawionymi na Wschodzie z numerem pierwszym Pacers.
Najlepszy na parkiecie
Polak był najlepszym zawodnikiem na parkiecie. Uzyskał piąte double-double w tegorocznym play off. 31 punktów to jego rekord w tej fazie rozgrywek i wyrównane najlepsze osiągnięcie w karierze, licząc także sezon regularny. Tyle samo zdobył 22 lutego w Toronto, gdy "Czarodzieje" pokonali Raptors 134:129. Tamto spotkanie kończyło się jednak po trzech dogrywkach, Gortat grał 51 minut i wykonał 23 rzuty z gry, trafiając 12.
Teraz do uzyskania takiej zdobyczy wystarczyło mu 36 minut. Reprezentant Polski był we wtorek niemal bezbłędny w ataku; na 15 wykonywanych rzutów trafił aż 13, co także jest jego najlepszym osiągnięciem w fazie pucharowej, wykorzystał poza tym pięć z siedmiu wolnych. Z 16 zbiórek, siedem miał w ataku (to jego rekordy w play off), zanotował też dwie asysty, przechwyt, blok, trzy straty i faul.
Miał także najwyższy w drużynie i rekordowy w karierze wskaźnik "plus-minus" - gdy przebywał na parkiecie, jego zespół wygrał ten fragment różnicą 35 punktów.
"Dźwięk Polskiego Młota"
Od początku spotkania Gortat natchnął swoich partnerów pozytywną energią. Zdobył pierwsze cztery punkty dla Wizards, był niezwykle aktywny w walce o zbiórki, nie tylko pod własnym koszem, ale i na atakowanej tablicy.
Ponadto Polak całkowicie zdominował środkowych gospodarzy. Roy Hibbert, który sprawił mu tyle problemów w poprzednich trzech meczach, zdobył teraz zaledwie cztery pkt i zebrał dwie piłki z tablic. Gdy Gortat schodził na dobre z boiska na niespełna dziewięć minut przed końcem, tyle samo zbiórek co on (16) miała w tym momencie cała drużyna gospodarzy (ostatecznie Wizards w tym elemencie gry byli lepsi aż 62:23).
- Monstrualna noc, dźwięk "Polskiego Młota" – mówił o grze łodzianina były znakomity gracz NBA Chris Webber, komentator stacji TNT.
W historii rywalizacji play off, tylko ośmiu zespołom udało się awansować do następnej rundy, przegrywając po czterech spotkaniach 1:3. Jednym z nich byli Washington Bullets w 1979 roku.
Szósty mecz odbędzie się w czwartek w Waszyngtonie.
W drugim wtorkowym spotkaniu Los Angeles Clippers w końcówce meczu dali sobie wydrzeć zwycięstwo i przegrali na wyjeździe 104:105 z Oklahoma City Thunder. Ostatnie osiem punktów w meczu zdobyli gospodarze, których tradycyjnie do zwycięstwa poprowadzili Russell Westbrook i Kevin Durant. W serii Grzmoty prowadzą 3:2. Kolejny mecz obędzie się jednak w Mieście Aniołów.
Indiana Pacers - Washington Wizards 79:102 (w serii do czterech wygranych 3:2 dla Pacers)
Oklahoma City Thunder - Los Angeles Clippers 105:104 (3:2 dla Thunder)
Autor: kris / Źródło: sport.tvn24.pl, PAP