Na nic zdała się doskonała gra LeBrona Jamesa i atut własnej hali. W drugim meczu finałowym Konferencji Wschodniej ligi NBA Miami Heat przegrało z Indianą Pacers 93:97. Tym samym w koszykarze z Indianapolis wyrównali stan rywalizacji na 1:1.
Gwiazdor Miami LeBron James, który w pierwszym meczu z Pacers uratował zwycięstwo swojej drużynie, trafiając tuż przed końcem dogrywki na 103:102. W drugim spotkaniu choć zdobył 36 punktów i miał osiem zbiórek, to tym razem jego zagrania w ostatniej minucie kosztowały Miami porażkę.
Niedokłady LeBron
Przy wyniku 93:95, gdy Heat próbowali doprowadzić do remisu, w kolejnych akcjach podawał mało dokładnie. Piłkę przechwytywał David West, co pozwoliło przeciwnikom powiększyć przewagę po rzutach wolnych George'a Hilla (zdobył 22 pkt) na 8,3 s. przed końcem. Jeszcze na sześć minut przed końcem spotkania gospodarze prowadzili 88:84. James, czterokrotnie - także w tym sezonie - wybierany najlepszym graczem (MVP) rozgrywek, popełnił w tym spotkaniu pięć z 15 strat Miami, które przegrało dopiero czwarty raz w ostatnich 50 spotkaniach.
"To tylko zwycięstwo"
- To tylko zwycięstwo, nic więcej, jeszcze niczego nie dokonaliśmy - powiedział po spotkaniu najlepszy w ekipie Pacers środkowy Roy Hibbert. - Wygraliśmy dzięki obronie. Wielu z nas myśli, że powinniśmy teraz prowadzić 2:0, pamiętając, co się stało w pierwszym meczu. Jesteśmy jednak drużyną, która zaciska zęby, nie skarży się i dostosowuje do sytuacji - dodał.
Przed rokiem w drugiej rundzie play off Indiana prowadziła z Miami 2:1, ale jednak przegrała serię i rywale zdobyli potem mistrzostwo. Klub z Florydy, najlepszy w sezonie zasadniczym (66 zwycięstw - 16 porażek), stracił tym samym przewagę własnego parkietu. Żeby awansować do finału NBA musi teraz wygrać z Indianą na wyjeździe. Mecz numer 3 zostanie rozegrany w niedzielę w Indianapolis.
Autor: adsz / Źródło: PAP