Skończył się koszmar Andrzeja Niedzielana. Dziewiętnastokrotny reprezentant Polski nie dał się złamać szefom Ruchu Chorzów i doprowadził swoją sprawę do szczęśliwego finału: rozwiązania kontraktu z winy klubu. - Może da to komuś do myślenia, że tego typu instytucje, Kluby Kokosa, nie powinny mieć miejsca - mówi w rozmowie z ekstraklasa.tv.
35-letni piłkarz od początku tego sezonu był odsunięty od pierwszej drużyny "Niebieskich" i zmuszony do treningów indywidualnych, które często nie miały nic wspólnego z futbolem. Włodarze Ruchu chcieli go w ten sposób zmusić do rozwiązania wysokiego kontraktu, podpisanego w styczniu 2012 roku. Popularny "Wtorek", jak niegdyś Daniel Kokosiński w Polonii Warszawa, nie dał się jednak złamać i pokornie wykonywał wszystkie polecenia trenerów.
8 kwietnia Niedzielan odetchnął wreszcie z ulgą. Jego umowa z Ruchem została rozwiązana z winy klubu, co oznacza, że chorzowianie muszą wypłacić mu wszystkie należne pieniądze.
- Cieszę się, że postawiłem na swoim, bo taki był od początku mój plan, żeby się nie dać złamać - powiedział piłkarz ekstraklasa.tv.
Temat na książkę
Niedzielan nie chciał rozmawiać na temat aktywności, którymi włodarze klubu chcieli zmusić go do odejścia. Zaznaczył jednak, że choć metody "opiekującego się" nim trenera były bardzo wymyślne, zaciskał zęby i pokornie wypełniał wszystkie polecenia.
- Książkę bym musiał napisać. W kilku słowach nie jestem w stanie tego opisać, bo bardzo dużo robiłem. Kazali biegać, to biegałem, kazali podnosić ciężary, to podnosiłem ciężary - przyznał.
Zlikwidować Kluby Kokosa
Dziewiętnastokrotny reprezentant Polski dodał, że chciałby, aby jego sprawa pokazała działaczom wszystkich polskich klubów, iż nie warto jest odsuwać zawodników od składu tylko dlatego, że wcześniej nie przemyślało się wysokości proponowanych im zarobków.
- Może da to komuś do myślenia, że tego typu instytucje, Kluby Kokosa, nie powinny mieć miejsca. Jeżeli podpisujemy umowy, to tak naprawdę dwie strony się na te warunki godzą. Nikt tutaj do niczego nikogo nie zmusza, więc dwie strony muszą to respektować - zakończył Niedzielan.
Autor: Robert Iwanek, ekstraklasa.tv