Fachu uczyli się z ławki, przed TV i na drzewie. Największe trenerskie objawienia MŚ

Jeśli będą chcieli zrezygnować z dalszego prowadzenia reprezentacji, nie będą mieli problemów ze znalezieniem pracy
Van Gaal przechytrzył los. Zagrał Krulem, odprawił Kostarykę
Źródło: EPA

James Rodriguez, Keylor Navas czy Divock Origi - tegoroczny mundial wykreował wiele gwiazd wśród piłkarzy. Jednak nie mówilibyśmy dziś o nich, gdyby nie trenerzy, którzy dali im szanse zaistnieć, a przy okazji sami też się wypromowali. Sport.tvn24.pl przedstawia największe objawienia wśród szkoleniowców MŚ w Brazylii.

W naszym zestawianiu dominują selekcjonerzy, którzy wywodzą się głównie z Ameryki Południowej, ale nie ma się co dziwić, tegoroczny mundial jest w końcu domeną drużyn właśnie z tego kontynentu.

Jorge Luis Pinto

Sprawca największej niespodzianki XX mistrzostw świata. Kolumbijczyk dokonał niemożliwego z Kostaryką. Najpierw pierwsze miejsce i siedem punktów w grupie śmierci z Urugwajem, Włochami i Anglią, potem wygrana po rzutach karnych z mistrzem Europy sprzed 10 lat - Grecją.

Piękny sen Los Ticos zakończył się dopiero w ćwierćfinale, gdzie odpadli po rzutach karnych z Holandią. W Brazylii nie przegrali ani razu, stracili zaledwie dwa gole (!), w tym jednego z rzutu karnego.

Nie bez powodu 61-letniego trenera nazywa się taktycznym maniakiem, jego idolem jest w końcu Jose Mourinho. Zespół Kolumbijczyka niemal do perfekcji opanował grę z kontry. MŚ w Brazylii były jego pierwszą tak dużą imprezą w roli selekcjonera, ale w poprzednich pięciu był telewizyjnym ekspertem od taktyki.

Jose Nestor Pekerman

Kiedy Argentyńczyk w 2012 roku zaczynał pracę z Los Cafeteros, jego zespół zajmował w rankingu FIFA 35. miejsce. Teraz nie wypadają z pierwszej ósemki. Po niezwykle udanych mistrzostwach w Brazylii, gdzie dopiero w ćwierćfinale ulegli gospodarzowi, może być jeszcze lepiej. Co ciekawe, porażka z Canarinhos była także dopiero pierwszą w jego mundialowej historii. W 2006 roku odpadł z Argentyną z MŚ w Niemczech dopiero po rzutach karnych z gospodarzami.

64-letni Argentyńczyk to futbolowy fanatyk. Zaraz po objęciu sterów zażądał biura z kilkunastoma telewizorami, gdzie wraz ze swoimi współpracownikami oglądał wszystkie najważniejsze rozgrywki ligowe na całym świecie. Pekerman na boisku był skrzydłowym, jednak z powodu problemów z kolanami musiał skończyć z futbolem już w wieku 29 lat. Sam nie zrobił kariery na tej pozycji, ale wiedział, jak pomóc błysnąć Juanowi Cuadrado.

Marc Wilmots

Najmłodszy w tym gronie. Pod jego wodzą Belgowie mieli być czarnym koniem mundialu... i byli. Aż do ćwierćfinałowego meczu z Argentyną, Belgowie grali bardzo widowiskowo. Stwarzali sobie mnóstwo sytuacji, ciągle dążyli do strzelenia kolejnych goli. A na dodatek byli bardzo cierpliwi, nie panikowali, gdy przegrywali (z Algierią), nie cofnęli się do defensywy, choć zdarzało się, że przez większość meczu musieli grać w dziesięciu (z Koreą, w końcówce strzelili nawet zwycięskiego gola). Najlepszy mecz Belgowie zagrali przeciwko Stanom Zjednoczonym, najgorszy z Albicelestes.

Belgowie i tak mogą być dumni ze swej postawy
Belgowie i tak mogą być dumni ze swej postawy
Źródło: PAP/EPA

Wilmots, którego większość kojarzy jeszcze z gry w mundialu w Korei i Japonii, kilka razy pokazał też trenerski nos. Aż cztery bramki dla Czerwonych Diabłów były dziełem rezerwowych. Światu objawił się też nowy Emile Mpenza - Divock Origi.

Vahid Halilhodzić

W przeciwieństwie do swoich poprzedników, ma za sobą bogatą karierę piłkarską. Był na mistrzostwach Europy w 1976 roku i mistrzostwach świata 1982. W barwach Nantes został królem strzelców.

Swe zamiłowanie do gry ofensywnej od 2011 roku wpajał Algierczykom, którzy w Brazylii osiągnęli historyczny wynik, mimo że przed mundialem nikt na nich nie stawiał. Najefektowniej zaprezentowali się w meczu z Niemcami w 1/8 finału, kończącym niestety ich przygodę z MŚ.

Bośniak dokonał nie lada sztuki. Okiełznał bardzo krewkich piłkarzy. Ci zaś bardzo się zżyli z selekcjonerem. Po wspomnianym wyżej meczu każdy zawodnik z osobna pocieszał rozpaczającego Bośniaka przy linii bocznej. W poniedziałek zrezygnował z dalszego prowadzenia Algierii, mimo że o pozostanie prosił go nawet prezydent kraju Abdelaziz Bouteflika.

Miguel Herrera

Zarabiał najmniej ze wszystkich selekcjonerów drużyn występujących na mundialu, ale nic sobie z tego nie robił. Z Meksykiem doszedł do 1/8 finału, gdzie był bardzo bliski wyeliminowania Holandii, zabrakło kilku minut. El Tri chwaleni byli jednak za wszystkie cztery spotkania. Najbardziej za zwycięstwo 3:0 z Chorwacją. 46-latek nie bał się żadnego zespołu, ustawiał swój team w systemie 1-3-5-2, a Meksykanie pokazali niezwykle ofensywny futbol.

Emocje jakie targają Herrerą niektórych rozśmieszają, innych przerażają, ale trudno na mundialu znaleźć drugiego trenera z taką pasją podchodzącego do swojego zawodu. "Piojo" (Pchła) już teraz wyraził chęć pozostania na swym stanowisku. Może w końcu będzie mu dane wprowadzić Meksyk do ćwierćfinału.

Jorge Sampaoli

Był bliski sprawienia największej sensacji na mundialu. Gdyby jego zawodnicy lepiej wykonywali rzuty karne, to kto wie, czy to nie Chilijczycy byliby dziś w najlepszej czwórce. Na pocieszenie pozostaje im fakt, że z hukiem wyrzucili z turnieju Hiszpanów.

54-latek to dawny boiskowy kolega byłego selekcjonera Chile Marcelo Bielsy. Sampaoli też musi mieć wszystko pod kontrolą. Kiedyś wiedząc, że nie może prowadzić swojej drużyny z ławki (został wyrzucony na trybuny w poprzednim spotkaniu), przyszedł na kolejny mecz i obserwował go... z drzewa.

Autor: Łukasz Lasia / Źródło: sport.tvn24.pl

Czytaj także: