Canarinhos jeszcze nie wygrali ćwierćfinałowego meczu z Kolumbią, a już martwią się formą rywala w 1/2 finału. "Nasza droga do tytułu jest wyboista, bowiem na drodze może stanąć Francja - niepokoi się dziennik "O Globo".
Trójkolorowi to prawdziwy koszmar drużyny z Kraju Kawy. Canarinhos po raz ostatni wygrali z Francją na mundialu 56 lat temu. Od tego czasu ponieśli trzy porażki, w tym najbardziej bolesną w finale mistrzostw świata w 1998 roku 0:3. Ta przegrana siedzi głęboko w każdym z Brazylijczyków. Było to słychać w czasie poniedziałkowego meczu 1/8 finału Francji z Nigerią. Piłkarze Didiera Deschampsa byli niemiłosiernie wygwizdywani przez kibiców, którzy zasiedli na stadionie w Brasilii.
Brazylijczyków szczególnie martwi nie tyle historia, a wysoka forma Trójkolorowych. Mistrzowie świata z 1998 roku wygrali na tym mundialu już trzy spotkania, w tym aż 5:2 ze Szwajcarią.
"Powracają demony z przeszłości" - niepokoi się "O Globo".
"Robimy wszystko"
Prawdziwy problem gospodarzy turnieju leży chyba jednak zupełnie gdzie indziej. Pod coraz większym znakiem zapytania stoi forma Neymara. A to wszystko z powodu urazu, jakiego najlepszy strzelec Canarinhos doznał w meczu 1/8 finału z Chile.
- Robimy wszystko, żeby postawić go na nogi. Wszystko idzie w dobrym kierunku i jesteśmy przekonani o tym, że zdążymy - mówi lekarz reprezentacji Jose Luiz Runco.
Istnieje możliwość, że gwiazdor Brazylijczyków nie weźmie udziału w żadnym treningu przed meczem z Kolumbią. A to jak wygląda drużyna Luiza Felipe Scolariego bez Neymara w pełni formy pokazał mecz z Chile. Być może po meczu ćwierćfinałowym kibice wcale nie będą musieli się głowić nad tym jak pokonać Francję bądź Niemcy, bo będzie to już zmartwienie zupełnie kogo innego.
Autor: drop/twis / Źródło: sport.tvn24.pl