Jedną z największych gwiazd XXXI Letnich Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro będzie Usain Bolt. Jamajczyk wykręcił jednak numer już przed ceremonią otwarcia, oznajmiając, że nie weźmie w niej udziału.
Bolt, który był chorążym reprezentacji Jamajki na poprzednich igrzyskach w Londynie, kilka godzin przed początkiem imprezy zamieścił krótki filmik na swoim Snapchacie, w którym poinformował, że zabraknie go na Maracanie. "To czas ceremonii otwarcia, ale mnie tam nie będzie" - poinformował Jamajczyk.
Potem jeszcze podał powód. Sprinter oznajmił, że jest "zbyt leniwy", by ruszyć się z wioski olimpijskiej. "Żadnego dzisiaj ruchu dla mnie" - dodał.
Jak zapowiedział, tak zrobił. Kibice byli lekko zdezorientowani, że nie zobaczą sprintera podczas defilady narodów. Tym bardziej, że jego pierwszy start w Rio dopiero za kilka dni.
Obraził się? Kontuzja?
Zdaniem "Daily Telegraph, Jamajczyk podjął taką decyzję, gdyż zwyczajnie miał już dość innych sportowców. Rekordzista świata w biegu na 100 i 200 w Brazylii jest oblegany przez innych olimpijczyków, którzy ponoć nie dają mu spokoju - ciągle proszą o autografy i zdjęcia. Mówiła o tym niedawno australijska siatkarka plażowa Mariafe Artacho Del Solar.
Drugim powodem absencji, o którym pisze angielski dziennik, jest jego niedawna kontuzja ścięgna podkolanowego, przez którą musiał wycofać się z mistrzostw Jamajki.
Tak czy inaczej, fani poczuli się rozczarowani. Może wynagrodzi to na lekkoatletycznej bieżni w Rio? Tam kibice zobaczą Bolta trzy razy. Jamajczyk chce - tak jak w Pekinie i Londynie - wywalczyć trzy złote medale: na 100, 200 metrów oraz w sztafecie 4x100 m. Stałby się w ten sposób pierwszym lekkoatletą z potrójną koroną sprinterską na trzech kolejnych olimpiadach.
Autor: lukl / Źródło: sport.tvn24.pl, Daily Telegraph
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA