Poniedziałek, 6 czerwca Burdy, krzyki i bójki - dla wielu mieszkańców toruńskiej starówki takie zachowanie turystów i młodzieży na rynku tego nadwiślańskiego grodu to standard. Mimo że pod ich oknami pseudokibice toczą regularne bitwy i odpalają race, policja i straż miejska są bezradne.
- Klienci są bardzo agresywni. Zaczepiają ludzi na ulicy, niszczą kamienicę, w której mieszkam. Wyrywają kontakty, instalację elektryczną. Niszczą drzwi. Często na okolicznych ulicach można zobaczyć duże ilości krwi – mówi pan Krzysztof, jeden z mieszkańców toruńskiej Starówki.
Tak jest od wielu lat. Pan Krzysztof od sześciu lat prosi o pomoc wszelkie możliwe instytucje. Jednak bezskutecznie, mimo że policja przyznaje, iż to najbardziej zapalny punkt toruńskiej starówki - kilka pubów w niewielkiej odległości. Dodatkowo - jak twierdzą mieszkańcy - jeden z nich jest szczególnie chętnie odwiedzany przez kibiców.
W ubiegłym roku wszczęto 22 postępowania dotyczące zamieszek właśnie w tym miejscu.
Nie pomagają kary
Są interwencje, są zatrzymania, ale problem wciąż się powtarza. - Niejednokrotnie osoby, które to zgłaszają, nie chcą potem zeznawać, że były świadkami takich zdarzeń. Policja pozostaje więc osamotniona w tej walce – mówi Wioletta Dąbrowska z toruńskiej policji.
Mieszkańcy zwrócili się więc o pomoc do władz Torunia, aby te na drodze administracyjnej podjęły interwencję. Działania - owszem - były. Problem pozostał.
- Działamy na prośbę i w interesie mieszkańców – zapewnia Aleksandra Iżycka, rzecznik prasowy prezydenta Torunia. I dodaje: - Oczywiście, jedyne co mogliśmy zrobić to odebrać właścicielom lokali koncesję na sprzedaż. Dwa razy to zrobiliśmy. Ale naszą decyzję uchyliło Samorządowe Kolegium Odwoławcze.
Sprawa przeciwko właścicielowi jednego z pubów trafiła nawet do sądu. Ten nałożył karę 5 tys. zł. Nie pomogło.
Monitoring i patrole
Sami właściciele pubów o sprawie rozmawiać nie chcą, bo dla nich problem nie istnieje. Wszystkie sytuacje dzieją się bowiem na ulicy, a nie wewnątrz klubów. - Niech w tej sytuacji straż miejska trochę popracuje – stwierdza jeden z nich.
Funkcjonariusze zapewniają, że interweniują. - Przez cały 2010 rok łącznie mieliśmy ponad 100 różnego rodzaju interwencji – mówi Jarosław Paralusz ze Straż Miejskiej w Toruniu. I dodaje, że 10 sprawców m. in. pobić zostało ujętych.
Wygląda więc na to, że prawo wobec tej sytuacji jest bezradne, a doraźne działania nie przekładają się na rozwiązanie problemu. W najbliższych dniach - jak ustalił reporter "Prosto z Polski" - będą jednak podjęte szczególne kroki: jeszcze więcej patroli i dodatkowy monitoring skierowany tam, gdzie są najbardziej problemowe lokale.