Węgrzy już osiągnęli sukces, bo po raz pierwszy od pół wieku wyszli z grupy wielkiej imprezy. W ich ekipie nikt nie zamierza na tym poprzestać. W niedzielny wieczór, o godz. 21, ich rywalami na Stadium de Toulouse będą Belgowie, czyli drugi zespół rankingu FIFA. Stawką awans do ćwierćfinału Euro 2016.
Selekcjoner Marc Wilmots przyznał, że wolałby zagrać z Anglią lub Hiszpanią. Dlaczego? W kraju są ogromne oczekiwania, z tak znanymi rywalami Belgowie nie mieliby nic do stracenia, a w meczu z Węgrami stawiani są w roli faworyta, przynajmniej przez swoje media. Presja rośnie i rośnie. Węgrzy mogą sobie pozwolić na szczyptę luzu.
Dziesięciolecia słabych wyników
W rankingu FIFA Belgię wyprzedza tylko Argentyna. Turniej we Francji ekipa Wilmots rozpoczęła od porażki z Włochami 0:2. Potem rozbiła 3:0 Irlandię, a Szwecję ograła 1:0. W grupie E zajęła drugą lokatę.
- W tym składzie gramy od ponad sześciu lat. Rozumiemy się doskonale, wiemy, że możemy odmienić mecz w każdej chwili - stwierdził napastnik Romelu Lukaku.
Węgrzy na francuskich boiskach zadziwiają. W grupy F wyszli z pierwszego miejsca, 2:0 pokonali Austrię, z Islandią zremisowali 1:1, z Portugalią 3:3. Mają wielkie tradycje piłkarskie, dwa tytuły wicemistrzów świata (1938, 1954), a zwłaszcza legendę "Złotej jedenastki" z lat 1950-1954 trenera Gusztava Sebesa. Po mundialu w Anglii w 1966 roku, na którym udało im się wyjść z grupy eliminując Brazylię, tylko raz grali o wysoką stawkę - w mistrzostwach Europy w 1972 roku, rozgrywanych z udziałem czterech drużyn. Zajęli wtedy czwartą lokatę. Potem nastąpiły długie dziesięciolecia słabych wyników.
Niesamowite uczucie
W reprezentacji Węgier jest czterech zawodników z polskiej Ekstraklasy - Richard Guzmics z Wisły Kraków, Tamas Kadar i Gergo Lovrencsics z Lecha Poznań oraz Nemanja Nikolic z Legii Warszawa. - To niesamowite uczucie być kapitanem ten reprezentacji, być w grupie piłkarzy, którzy po 50 latach są wśród najlepszych 16 drużyn Europy - wyznał zdobywca dwóch goli w spotkaniu z Portugalią, Balazs Dzsudzsak.
Autor: rk / Źródło: sport.tvn24.pl