- Dowódca obozu i ratownik WOPR obserwowali sytuację z brzegu jeziora. Mężczyźni zostali zatrzymani i usłyszeli prokuratorskie zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci i narażenie człowieka na niebezpieczeństwo.
- Kontrola przeprowadzona przez kuratorium wykazała już nieprawidłowości na obozie. - Zgodnie z wytycznymi, które ma ZHR, na poziomie ćwika (stopień harcerski - red.), nigdzie nie jest wskazane, że należy przepłynąć jezioro, nigdzie nie jest wskazane, że ma to być próba wyczynowa ani że próba ta ma narażać na utratę życia lub zdrowia - mówi Igor Bykowski, Wielkopolski Kurator Oświaty.
- Dziś rano podano wstępne wyniki sekcji zwłok chłopca. Za przyczynę śmierci wskazano utonięcie, nie stwierdzono udziału osób trzecich.
Igor Bykowski, Wielkopolski Kurator Oświaty, w rozmowie z dziennikarzem Radosławem Mrozem w programie TVN24 "Wstajesz i Wiesz" powiedział, że organizator kolonii czy półkolonii jest zobowiązany do tego, aby zgłosić taki wypoczynek każdorazowo do bazy wypoczynku i przejść przez specjalnie przygotowany formularz. - W przypadku jakichkolwiek zmian, na przykład zmiany osób czy miejsca, kuratorium musi zostać o tym poinformowane. My potem przeprowadzamy wyrywkowe kontrole zgłoszonych obozów - dodał.
CZYTAJ TEŻ: Skoczył do wody i nie wypłynął. 24-latek nie żyje
"Nie było pozycji dotyczącej nocnego pływania dziecka w jeziorze"
Obóz, na których doszło do tragedii, miał przeprowadzoną kontrolę dopiero po śmierci 15-latka. - Kontrola na tym obozie była wynikiem śmiertelnego wypadku. W jej wyniku zostały wskazane nieprawidłowości, które zostały ujęte w podsumowaniu całej kontroli. Dzisiaj protokół wraz z decyzją administracyjną kuratora trafi do Prokuratury Rejonowej w Wolsztynie - dodał kurator.
Kurator przekazał, że w ramowym programie, które otrzymało kuratorium, nie było pozycji dotyczącej nocnego pływania dziecka w jeziorze. - Organizator przedstawia program i regulamin obozu rodzicom, którzy muszą go zatwierdzić, ale kurator ich nie zatwierdza. Zgodnie z wytycznymi, które ma ZHR, na poziomie ćwika (stopień harcerski - red.), nigdzie nie jest wskazane, że należy przepłynąć jezioro, nigdzie nie jest wskazane, że ma to być próba wyczynowa ani że próba ta ma narażać na utratę życia lub zdrowia - zwrócił uwagę Bykowski.
Zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci
Prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, przekazał, że dowódca drużyny i ratownik WOPR usłyszeli zarzuty narażenie człowieka na niebezpieczeństwo i nieumyślne spowodowanie śmierci.
- Wobec dowódcy drużyny zastosowano wolnościowe środki zapobiegawcze. Mężczyzna ma zakaz kontaktowania się z osobami z obozu, zastosowano poręczenie majątkowe i dozór policji. Nie przyznał się i odmówił wyjaśnień. Ratownik wodny został zwolniony do domu. Wobec niego nie zastosowano środków zapobiegawczych. Mężczyzna złożył obszerne wyjaśnienia - powiedział.
Podejrzanym grozi do pięciu lat więzienia.
Prokurator przekazał, że według ustaleń śledczych, chłopiec podjął próbę na polecenie dowódcy obozu. - Jeszcze ustalamy, czy to był standard i czy inne osoby miały uczestniczyć w próbie bicia jakieś sprawności. Dla dobra śledztwa nie mogę opowiadać o szczegółach i zeznaniach podejrzanych. Będziemy weryfikować jak ci mężczyźni się zachowali, czy tak jak wskazał podejrzany w korelacji z innymi dowodami - dodał.
W piątek przeprowadzono sekcję zwłok chłopca. Według wstępnej opinii obraz sekcyjny przemawia za utonięciem. Nie stwierdzono obrażeń, które wskazywałyby na udział osób trzecich i zlecono dalsze badania.
Zdawał kolejną próbę harcerską
Do tragedii doszło 24 lipca w miejscowości Wilcze w gminie Wolsztyn nad jeziorem Ośno na obozie Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej okręgu dolnośląskiego. Maciej Borowski z wolsztyńskiej policji przekazał, że do tragedii doszło podczas zdawania kolejnej próby harcerskiej na wyższy stopień. - Próba polegała na przepłynięciu jeziora wpław i rozpaleniu ogniska na drugim brzegu. Dystans do pokonania wynosił około kilometra. Opiekunowie i obecny na miejscu ratownik WOPR natychmiast przystąpili do udzielania pomocy, ale nie udało się zlokalizować chłopaka - dodał.
Policja przekazała nam także, że chłopiec płynął w pełnym ubraniu, w bluzie, w spodniach, w butach. Na głowie miał latarkę - czołówkę, dzięki której z pomostu obserwowali go obaj zatrzymani.
"Śledczy ustalili, że chłopiec nie był asekurowany z łodzi i nie zachowano w tym przypadku podstawowych zasad bezpieczeństwa" - dodała wielkopolska policja w komunikacie.
ZOBACZ TAKŻE: Szkoła żegna 15-latka, który utonął na obozie harcerskim. "Na zawsze w naszych sercach"
O godzinie 1.15 wezwano straż pożarną. W sumie pracowało tam osiem zastępów, w tym Specjalistyczna Grupa Ratownictwa Wodno-Nurkowego z Kościana, strażacy ze Specjalistycznej Grupy Sonarowej z Poznania i jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej z Wroniawy z bezzałogowymi statkami powietrznymi.
Nurkowie wyciągnęli ciało chłopca na brzeg o 5.30. - Znajdowało się około 20-30 metrów od brzegu, na głębokości około dwóch metrów. Lekarz stwierdził zgon - powiedział młodszy kapitan Hubert Pukacki z zespołu prasowego PSP w Wolsztynie.
Na terenie powiatu wolsztyńskiego odbywa się 11 obozów harcerskich, w których udział bierze 717 harcerzy. Od 27 czerwca na terenie tego powiatu odbyło się łącznie 17 obozów, w których udział wzięło 1126 uczestników.
Autorka/Autor: MR/PKoz
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24