- Działania są bardzo trudne. To bardzo duża wysokość, dojście od spodu jest trudne, wąskie korytarze, nie da się w nich minąć - relacjonował pracę strażaków prezydent Gorzowa Wielkopolskiego. Jacek Wójcicki opowiadał ze szczegółami o akcji gaśniczej, bo sam w niejednej uczestniczył. Od lat jest strażakiem-ochotnikiem w podgorzowskim Deszcznie.
- Tego typu pożary zdarzają się bardzo rzadko i są najtrudniejszymi pożarami - mówił Jacek Wójcicki. Jak dodał, od blisko 400 lat nie było tak poważnego pożaru w Gorzowie Wielkopolskim.
W sobotę ze szczegółami zaczął opowiadać dziennikarzom o akcji gaśniczej. - Część cennych dzieł została ewakuowana, odpompowywana jest ze środka katedry woda, która zlewa się na dół. Działania są bardzo trudne - opisywał.
Jego fachowość nie powinna dziwić - Wójcicki sam jest strażakiem-ochotnikiem w OSP Deszczno. Nim został prezydentem Gorzowa, był wójtem tej gminy. Jego koledzy także przyjechali pomóc w gaszeniu katedry.
- Rozmawiałem z nimi. Byli na miejscu wchodzili tam, opisywali naprawdę dantejskie sceny. Było bardzo niebezpiecznie, warunki akcji były bardzo trudne. Większość z państwa zna te korytarze, które prowadzą na górę. To heroiczny wyczyn wnoszenia sprzętu, prowadzenia akcji nie tylko bezpośrednio od środka, ale również z zewnątrz - podkreślał Wójcicki.
W akcję zaangażowanych jest 30 zastępów straży pożarnej, łącznie około 170 strażaków. Lubuskich wspierają koledzy. Z województwa zachodniopomorskiego przyjechał w sobotę 50-metrowy podnośnik, a w niedzielę podobny dotarł z Wielkopolski.
Autor: fc/r / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: PSP Gorzów Wlkp., OSP Deszczno, TVN24