11 węży, głównie pytony i anakondy, znaleźli policjanci, kiedy weszli do mieszkania na osiedlu Lecha w Poznaniu. Musieli poprosić o pomoc pracowników poznańskiego zoo. - Tego żółtego musiało przenosić sześć osób - relacjonuje rzeczniczka ogrodu. I dodaje: - Wszystkie węże są już u nas, trafiły na kwarantannę, bo warunki, w jakich je trzymano, pozostawiały wiele do życzenia.
Akcja miała miejsce w poniedziałek, ale policja nie chce zdradzać na jej temat zbyt wiele.
- Mogę powiedzieć tylko tyle, że była to realizacja sprawy o charakterze kryminalnym, dotyczy nielegalnego posiadania broni i amunicji. Funkcjonariusze pojawili się pod tym adresem, żeby zatrzymać lokatora mieszkania, a w trakcie czynności okazało się, że w środku znajdują się zwierzęta egzotyczne - przekazuje Iwona Leszczyńska z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
Węże trzeba było zabezpieczyć i wywieźć z mieszkania, dlatego funkcjonariusze poprosili o pomoc specjalistów z poznańskiego zoo.
Jak na 40-metrowe mieszkanie "było ich za dużo"
Pracownicy ogrodu po dotarciu na miejsce od razu ocenili, że terraria nie były odpowiednio czyszczone. - Brud, brak lamp, niezapewniona odpowiednia wilgotność. Warunki, w jakich je trzymano, pozostawiały wiele do życzenia - wylicza Małgorzata Chodyła, rzeczniczka zoo w Poznaniu. - Było też ich tam za dużo - dodaje.
Jak mówi, właściciel lokował po dwa, trzy węże w jednym terrarium. - To staje się dodatkowo problematyczne w momencie, kiedy trzeba raz na miesiąc nakarmić te zwierzęta wydzieloną ilością myszy czy szczurów. Gady nie mogą walczyć o gryzonie. Żeby nakarmić jednego, dwa, pozostałe trzeba włożyć na jakiś czas do osobnego pudła - tłumaczy.
W niewielkim, bo dwupokojowym, około 40-metrowym mieszkaniu żyło łącznie 11 osobników, były to głównie pytony i anakondy. - Tego żółtego musiało przenosić sześć osób. Jest największy, ma ponad pięć metrów, waży ponad 33 kilogramy - opisuje rzeczniczka.
Węże przetransportowano do Starego Zoo przy ulicy Zwierzynieckiej, gdzie aktualnie odbywają kwarantannę w wydzielonym pawilonie. - Nie chcieliśmy łączyć ich z naszą kolekcją, odwiedzający zoo nie mogą ich oglądać. Ze względu na warunki, w jakich żyły, musimy im wszystkim zrobić teraz badania - mówi Chodyła.
Na razie nie ustalono, w czyje ręce trafią później odebrane właścicielowi zwierzęta.
Źródło: TVN 24, Zoo Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Zoo Poznań