Ordynator zatrzymany w szpitalu z zarzutami korupcyjnymi

Lekarza zatrzymano podczas dyżuru w szpitalu
Ordynator zatrzymany w szpitalu z zarzutami korupcyjnymi
Źródło: TVN24
Ordynator ze Szpitala Wojewódzkiego w Poznaniu usłyszał zarzuty dotyczące przyjęcia co najmniej 80 tysięcy złotych łapówek, poplecznictwa i poświadczenia nieprawdy. Jak ustalili śledczy, podejrzany wystawiał fikcyjne zwolnienia lekarskie oraz przyjmował na oddział osoby bez wskazań medycznych i tym samym pomagał im uniknąć odpowiedzialności karnej lub pobytu w więzieniu. Oprócz lekarza zatrzymano też sześć osób.

Na polecenie prokuratury, policjanci zatrzymali w Szpitalu Wojewódzkim w Poznaniu dr. Jacka D., ordynatora oddziału neurologicznego z pododdziałem udarowym. Stało się to w poniedziałek około godziny 6. We wtorek mężczyzna usłyszał zarzuty.

- Prokurator z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu przedstawił lekarzowi zarzuty dotyczące przyjęcia co najmniej 80 tysięcy złotych korzyści majątkowej, a także poplecznictwa i poświadczenia nieprawdy. Podejrzany podejmował zachowania naruszające przepisy prawa, wystawiając fikcyjne zwolnienia lekarskie i przyjmując na oddział osoby bez istniejących ku temu przesłanek medycznych. Ponadto, poświadczając nieprawdę w ich dokumentacji medycznej, utrudniał prowadzone przeciwko nim postępowania karne, doprowadzając do nieodbycia przez nie kary pozbawienia wolności - przekazał Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Prokurator skieruje do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie podejrzanego.

Poza lekarzem, zatrzymano sześć osób. - Dwaj pośredniczący w tym procederze zatrzymani mężczyźni usłyszeli zarzuty wręczenia korzyści majątkowych w zamian za zachowania naruszające prawo, a także nakłaniania do wytworzenia nieprawdziwej dokumentacji medycznej - dodał Wawrzyniak.

Wobec jednego z nich prokurator złoży wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania. - Pozostali zatrzymani, podejrzani o wręczenie korzyści majątkowych i posługiwanie się fałszywymi dokumentami, będą odpowiadać z wolnej stopy. Prokurator zastosował wobec nich dozory policji oraz poręczenia majątkowe - powiedział Łukasz Wawrzyniak i podkreślił, że sprawa ma charakter rozwojowy, a śledczy nie wykluczają kolejnych zatrzymań. 

"Pomagał im uniknąć odpowiedzialności karnej lub pobytu w więzieniu"

Funkcjonariusze zatrzymali wszystkich siedmiu podejrzanych we wtorek.

- Policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu w ubiegłym roku otrzymali informację, że jeden z lekarzy pracujący w Szpitalu Wojewódzkim w Poznaniu i pełniący funkcję kierowniczą na jednym z oddziałów, w zamian za pieniądze tworzył fikcyjne dokumentacje medyczne dotyczące zdrowia określonych osób i tym samym pomagał im uniknąć odpowiedzialności karnej lub pobytu w więzieniu - przekazał Łukasz Wawrzyniak.

Jak dodał, niektóre z tych osób, skazane prawomocnym wyrokiem sądu na karę pozbawienia wolności, chciały odroczyć termin wykonania kary.

- W tym celu przyjmowane były na oddział szpitalny bez wskazań medycznych, a w ich dokumentacji poświadczana była nieprawda. Jeszcze inne uzyskiwały zwolnienia lekarskie lub recepty - powiedział prokurator.

Szpital w Poznaniu
Szpital w Poznaniu
Źródło: TVN24

Policjantów interesowało 10 pacjentów

W poniedziałek rzeczniczka Szpitala Wojewódzkiego w Poznaniu rozesłała do mediów oświadczenie, w którym potwierdziła fakt zatrzymania pracownika lecznicy oraz wskazała, że szpital działa w normalnym trybie.

We wtorek dyrektor placówki prof. Dawid Murawa zwołał konferencję prasową, podczas której odniósł się do zatrzymania ordynatora. Poinformował, że do zatrzymania ordynatora doszło, kiedy lekarz był na dyżurze. Dyrektor zaznaczył jednak, że nie było sytuacji, by mimo zatrzymania dyżurującego ordynatora pacjenci pozostali bez opieki innego lekarza. Dodał, że w trakcie działań policji m.in. przeszukano gabinet ordynatora i zabezpieczono dokumentację medyczną części pacjentów. - Zostaliśmy poproszeni przez policję o przygotowanie dokumentacji grupy wyznaczonych pacjentów. To była grupa 10 osób wskazanych z imienia nazwiska, z numerami PESEL. Ta dokumentacja oczywiście została udostępniona - powiedział dyrektor. Dodał, że dokumentacja dotyczyła osób hospitalizowanych w "ostatnich dniach", a zatrzymany lekarz "był osobą odpowiedzialną za weryfikację przyjęcia tych pacjentów, kwalifikację ich do określonych procedur leczniczych". Dyrektor podkreślił, że obecnie "oddział pracuje w miarę normalnie”. Wskazał jednak, że szpital - w związku z działalnością poprzednich dyrekcji - funkcjonował "w zakresie kadry okrojonej do bólu".

- W związku z tym takie sytuacje jak ta, która miała miejsce wczoraj, powodują, że jakieś istotne zagrożenie dla funkcjonowania oddziału jest. Wynika to z prostej sytuacji, mianowicie należy wziąć pod uwagę, że jeżeli mamy młodzież, która jest w trakcie kształcenia, czyli rezydentury, w trakcie specjalizacji z danej dziedziny, ma kierownika specjalizacji. Jeżeli okazuje się, że kierownik specjalizacji jest aresztowany i w perspektywie bliższego czasu by nie wrócił do pracy, wówczas zaczyna się też problem edukacji tych młodych osób z punktu widzenia formalno-prawnego - mówił dyrektor. - Sytuacja kadrowa jest trudna, jesteśmy na etapie rozmów od dnia wczorajszego z neurologami z całego makroregionu. W tej dziedzinie sytuacja jest ekstremalnie trudna (…) staramy się w rozmowach z przedstawicielami neurologii z innych ośrodków na terenie województwa wielkopolskiego uzyskać jakieś zapewnienie potencjalnego wsparcia. Natomiast jak będzie wyglądać sytuacja w najbliższych dniach czy tygodniach, to się pewnie wyklaruje w perspektywie tego czasu - dodał.

"Mnie osobiście w głowie się to nie mieści"

Dyrektor został zapytany o charakter sprawy, w której zatrzymano lekarza, czyli podejrzenia poświadczania nieprawdy w dokumentacji medycznej i posługiwania się nią w postępowaniach sądowych. O to, czy taka sytuacja mogła być możliwa w szpitalu. - Mnie osobiście się to w głowie nie mieści, bo dla mnie to jest nieprawdopodobne, żeby takie coś mogło mieć miejsce – odpowiedział. Dopytany, czy wcześniej dochodziły do niego sygnały o nieprawidłowościach na oddziale, odpowiedział, że "jako dyrekcja jesteśmy tutaj od sześciu miesięcy i takich sygnałów nie otrzymywaliśmy ani w formie oficjalnych zawiadomień podpisanych z imienia nazwiska, ani jakichkolwiek anonimów, które by mogły dawać jakąś sugestię". Dodał, że na oddziale prowadzona była wewnętrza kontrola, m.in. związana z tym, że "akurat oddział neurologii dysponował nie wiadomo dlaczego największą liczbą leków w tak zwanym zapasie na oddziale, czego generalnie nie praktykuje się na innych oddziałach, dlatego że leki są zamawiane na bieżąco". Dyrektor wskazał jednak, że "czy to ma jakikolwiek związek ze sprawą, nie wiem".

"Rekordzista w braniu dyżurów"

Profesor Dawid Murawa pytany o to, jak ocenia pracę Jacka D., odpowiedział, że pracował on około 18 lat w szpitalu, od około czterech był ordynatorem. Poza kierowaniem oddziałem, pracował także na SOR i był lekarzem, który - jak wskazał dyrektor - "był rekordzistą w braniu dyżurów w szpitalu". Dyrektor pytany, jak wyobraża sobie dalszą współpracę z Jackiem D., podkreślił, że biorąc pod uwagę charakter sprawy, w jakiej został zatrzymany, "nie widzi możliwości, by w danym momencie ta osoba pracowała na terenie szpitala i uważa, że umowę z takim pracownikiem powinna być zawieszona".

Dodał jednocześnie, że poprosił prawników o opinię w tej sprawie. Zapowiedział również, że po zakończeniu działań policji i prokuratury "na pewno wdroży kontrolę całego oddziału".

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: