Policja i saperzy zostali postawieni na równe nogi przez matkę dziecka, które wraz z kolegami przyniosło do domu 30-centymetrowy pocisk z zapalnikiem.
W niedzielę przed godz. 19 na policję zadzwoniła mieszkanka gminy Człopa (Zachodniopomorskie). – Poinformowała, o tym, że dzieci znalazły w lesie przedmiot przypominający pocisk i przyniosły go do domu – opowiada aspirant Beata Budzyń, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Wałczu.
Dziecko kobiety wraz z trojgiem innych, które przyjechały tam na wakacje, bawiły się w okolicy. Wszystkie mają około 10 lat.
Stare i zardzewiałe, ale wciąż niebezpieczne
- Na miejsce został wysłany patrol policji, który potwierdził zdarzenie i poinstruował o postępowaniu z niewybuchem – opowiada policjantka. Funkcjonariusze wezwali także na miejsce saperów.
Na miejsce przyjechali żołnierze z batalionu saperów w Stargardzie, którzy potwierdzili, że to 30-centymetrowy panzerfaust z zapalnikiem. Inny przedmiot znaleziony przez dzieci okazał się nabojem.
Saperzy i policjanci pouczyli dzieci, by nie zabierały z lasu takich przedmiotów. - Niewybuchy i niewypały, mimo że tyle lat znajdowały się pod ziemią, nadal są niebezpieczne. Nawet stare i zardzewiałe stanowią śmiertelne zagrożenie. W przypadku znalezienia niewypału czy niewybuchu należy niezwłocznie powiadomić policję – przypomina Budzyń.
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock