Nie ma najmniejszych wątpliwości, że w polskim systemie prawnym musi istnieć spółka Telewizja Polska, musi istnieć spółka Polskie Radio. Natomiast czy to jest ta spółka, czy kolejny wytworzony podmiot o tej samej nazwie, to jest decyzja, która będzie podejmowana za chwilę. Jesteśmy w tej chwili w procesie, który trzeba nazwać procesem likwidacji restrukturyzacyjnej - mówił w "Jeden na jeden" Maciej Berek, przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów, pytany o decyzję ministra kultury o postawieniu mediów publicznych w stan likwidacji.
W środę minister kultury i dziedzictwa narodowego podjął decyzję o postawieniu w stan likwidacji spółek Telewizji Polskiej, Polskiego Radia oraz Polskiej Agencji Prasowej. "W związku z decyzją prezydenta o wstrzymaniu finansowania mediów publicznych podjąłem decyzję o postawieniu w stan likwidacji spółek Telewizja Polska, Polskie Radio oraz Polska Agencja Prasowa" - napisano w komunikacie.
Dodano, że "stan likwidacji może być cofnięty w dowolnym momencie przez właściciela".
Berek: rozwiązanie sytuacji w mediach publicznych wymaga przedstawienia projektu ustawy
Sprawę komentował w "Jeden na jeden" Maciej Berek, przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów. - Powiedzieliśmy publicznie o tym, że rozwiązanie sytuacji w mediach publicznych wymaga przedstawienia projektu ustawy, która uporządkuje ten stan - mówił.
- Zacznijmy od tego, że jesteśmy od kilku lat w sytuacji, w której ci, którzy się interesują tymi tematami, wiedzą, że jest niewykonane orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. Kształt rozwiązań ustawowych, który pominął całkowicie Krajową Radę Radiofonii i Telewizji w kreacji organów spółek radiowych i telewizyjnych Trybunał uznał za niezgodny z konstytucją. To jest orzeczenie z 2016 roku, do tej pory niewykonane - kontynuował.
Pytany o zaproszenie do prac nad projektem ustawy ws. mediów prezydenta, Berek odpowiedział, że "to zaproszenie pójdzie na dniach". - Jest kwestią dni, żeby ten projekt był przygotowany, bo chcemy te rozmowy prowadzić na konkretnej propozycji, chcemy przedstawić koncepcję - dodał.
Jak stwierdził, "Telewizja Polska i Polskie Radio to są spółki prawa handlowego, specyficzne, ale spółki prawa handlowego, a przepisy dotyczące spółek mówią, że jeżeli spółka nie ma zapewnionego finansowania, to podmiot, który jest jej właścicielem, jest odpowiedzialny za to, żeby zgłosić stan, który prowadzi albo do likwidacji w przypadku zwykłych podmiotów gospodarczych, albo może też prowadzić do restrukturyzacji".
- Nie ma najmniejszych wątpliwości, że w polskim systemie prawnym musi istnieć spółka Telewizja Polska S.A., musi istnieć spółka Polskie Radio. Natomiast czy to jest ta spółka, czy kolejny wytworzony podmiot o tej samej nazwie, to jest decyzja, która będzie podejmowana za chwilę. Jesteśmy w tej chwili w procesie, który trzeba nazwać procesem likwidacji restrukturyzacyjnej, czyli jakby zbadania stanu finansów, zbadania bilansu, zobaczenia, jakie są możliwości finansowania tego podmiotu - powiedział Maciej Berek.
Jak dodał, "podmiot publiczny z jednej strony ma dochody z rynku reklam, bo przecież nie jest tego pozbawiony, z drugiej strony ma dochody z systemu publicznego i jeszcze musi otrzymywać bardzo wysokie dotacje". - To jest rzecz, która niewątpliwie wymaga jakiegoś zweryfikowania, jak postawić ten podmiot na nogi w sensie gospodarczym - stwierdził.
- Trzeba ministrowi Sienkiewiczowi dać chwilę na to, żeby likwidatorzy, których wprowadził do tych spółek, przedstawili stan, który w tych podmiotach oni ustalą. To są jego decyzje, jego odpowiedzialność. Ona na pewno wynika z rozpoznania, które on przeprowadził - mówił Berek.
Berek: nie ma dzisiaj w systemie prawnym zapewnionego finasowania mediów publicznych
W sobotę prezydent Andrzej Duda zawetował uchwaloną w ubiegłym tygodniu ustawę okołobudżetową na rok 2024, w której znalazły się m.in. podwyżki dla nauczycieli, ale także 3 mld zł na media publiczne.
- Niewątpliwie sytuacja, która została wytworzona przez weto prezydenckie, które zablokowało możliwość, nie jak było w poprzednich latach konieczność, ale możliwość przekazania dodatkowych środków publicznych Telewizji Polskiej, wytworzyło stan prawny, w którym nie ma na dzisiaj zapewnionego finansowania dla tych podmiotów w skali roku, który się zaczyna za kilka dni. I stąd była decyzja ministra Sienkiewicza - komentował w "Jeden na jeden" Berek.
Przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów został zapytany o to, czy minister Sienkiewicz jest w posiadaniu opinii prawnych usprawiedliwiających dotychczasowe działania rządzących w mediach publicznych. - Muszę pana odesłać i prosić o to, żeby rozmawiać z ministrem Sienkiewiczem. Ja mogę tylko potwierdzić, bo wiem, bo widziałem, bo także miałem okazję zapoznawać się z tymi materiałami. Te opinie były przygotowywane nie przez ostatnie dni, to jest kwestia miesięcy pracy przed wyborami, przygotowania się do tej koncepcji - odpowiedział.
- Wszystkie te rozwiązania prawne, które były do tej pory zastosowane, są rozwiązaniami, które były poprzedzone analizami prawnymi. Premier mówi o opiniach prawnych, które były przygotowane dla osób, które wprowadzały te zmiany. Takie opinie są, są na piśmie. O szczegóły proszę pytać ministra Sienkiewicza - dodał.
Berek: przez lata wprowadzono do systemu w bardzo świadomy sposób chaos prawny
Wiceministra sprawiedliwości Maria Ejchart powiedziała w środę w TVN24, że "KRS zostanie zamrożona do czasu przyjęcia nowej ustawy, do czasu powołania jej zgodnie ze składem, którego oczekuje od nas konstytucja". - Kierunek jest taki, że KRS ma być ukształtowany tak, jak żąda tego konstytucja, czyli członkowie KRS nie mogą być wybierani przez Sejm - powiedziała.
Sprawę skomentował Maciej Berek. - To wynika z uchwały Sejmu, która została podjęta, w której Sejm stwierdza, że do wyboru tej części sędziowskiej składu Krajowej Rady Sądownictwa doszło z naruszeniem konstytucji, wzywa te osoby do tego, żeby zaprzestały pełnienia tych funkcji. I jest spójne, logiczne i pewną konsekwencją tej uchwały to, że nie można do tej Krajowej Rady, wadliwie ukonstytuowanej, kierować nowych wniosków - mówił.
- Zapowiedź publiczna ministra sprawiedliwości, że poczeka, aż ta Rada zostanie prawidłowo ukształtowana - i tu znów docelowo potrzebujemy rozwiązania ustawowego - że poczeka z wnioskami o nominacje sędziowskie, jest rozwiązaniem, które zmniejsza chaos prawny - kontynuował.
- Alternatywą jest wprowadzenie do systemu sądów kolejnej grupy sędziów, których status może być kwestionowany. Kwestionowanie statusu sędziów, którzy zostali powołani przez prezydenta wskutek rekomendacji KRS w tym składzie, w jakim ona działa, to nie jest zagadnienie na seminarium prawne. To jest kwestia ludzi, których sprawy w sądach są rozstrzygane przez składy sędziowskie, w których zasiada sędzia, którego status może być podważany. To powoduje, że mamy dalece posuniętą niepewność prawną - dodał.
Jak stwierdził, "nie mamy wyjścia idealnego, modelowego, takiego w pełni wszystkich satysfakcjonującego, dlatego że musimy działać w sytuacji, w której przez lata wprowadzono do systemu w bardzo świadomy sposób chaos prawny". - Wyjście z tego chaosu wymaga jakichś kroków przejściowych. I dopiero później możemy dojść do modelu docelowego - dodał.
Berek: Kamiński i Wąsik utracili mandaty poselskie
Na czwartkowym posiedzeniu sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych pojawili się skazani prawomocnym wyrokiem Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik.
Podczas komisji szef gabinetu marszałka Sejmu chciał obu politykom PiS wręczyć postanowienie Hołowni w sprawie wygaśnięcia mandatów, ci nie przyjęli dokumentów. - Niezależnie od tego, jak się potoczą moje losy dalej, będę działał publicznie do końca, również z więzienia - powiedział Kamiński podczas przerwy w posiedzeniu komisji sejmowej. Przewodnicząca komisji Maria Janyska nie udzielała głosu Kamińskiemu i Wąsikowi, bo w jej opinii "po skutecznym doręczeniu, a takie miało miejsce dzisiaj, nie są posłami".
Jak stwierdził w "Jeden na jeden" Maciej Berek, "panowie Kamiński i Wąsik w świetle tego, jak stanowią przepisy Kodeksu wyborczego, utracili mandaty poselskie z dniem wydania prawomocnego orzeczenia".
- Jeżeli odwołujemy się do mojego doświadczenia związanego z zajmowaniem się prawem konstytucyjnym jako dziedziną nauki, ja na zajęciach ze studentami bardzo często powtarzam: prawo konstytucyjne, prawo parlamentarne zostało skonstruowane przy założeniu, że ci, których ono dotyczy, przestrzegają tego prawa - kontynuował.
- Nie ma w prawie parlamentarnym, w prawie konstytucyjnym, wielu mechanizmów wymuszania czegoś, działania zastępczo, kar porządkowych. To są rozwiązania, które są oparte o założenie, że ludzie, którzy sprawują władzę, którzy uczestniczą w sprawowaniu władzy, przestrzegają prawa - dodał.
Berek: osoby opłacane z publicznych pieniędzy uczestniczyły w procederze instytucjonalnego hejtu
Poseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński opublikował odpowiedź na wniosek o ujawnienie informacji publicznej o zarobkach byłych szefów Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Rekordzistami są Michał Adamczyk i Jarosław Olechowski. Obydwaj w 2023 roku zainkasowali po około 1,5 miliona złotych. "Miliony dla pisowskich szefów TVP. Już wiadomo, dlaczego się tam zabarykadowali" - skomentował Joński.
- Dla mnie najbardziej trudne w tej całej opowieści nie jest wysokość zarobków. Oczywiście jest poruszająca i dla wielu osób abstrakcyjnie wysoka. Problemem jest to, że te osoby opłacane z publicznych pieniędzy uczestniczyły w procederze, który był procederem instytucjonalnego hejtu - stwierdził przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów.
- Sianie nienawiści, napuszczanie jednej grupy na drugą. To są media, w których ja, członek tego rządu, jestem wskazywany jako uczestnik grupy, która prowadzi do utraty niepodległości, do zdrady stanu, do utraty państwowości. To jest problemem. Hejt, który się wylewał na obóz polityczny, hejt, który się wylewał przez lata w taki bardzo zorganizowany sposób na Donalda Tuska, w tym okresie, w którym on nie uczestniczył w polskiej polityce, później do niej wrócił. To jest dla mnie problemem - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24