Im bliżej wyborów, tym ta walka będzie się zaostrzała i PiS będzie zdolny do najgorszych posunięć. Boją się, że Europa to zobaczy - komentowała w TVN24 Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO). Goście "Kawy na ławę" dyskutowali o nadchodzących wyborach i misji obserwacyjnej OBWE. - Nie ma problemu, chce OBWE przyjechać sprawdzać wybory, lepiej dla wyborów, lepiej dla Polaków, będą pewniejsi, że wszystko jest w porządku. Nie mamy z tym problemu - powiedziała Mirosława Stachowiak-Różecka (PiS).
Parlament Europejski przyjął we wtorkowym głosowaniu rezolucję, w której krytykuje między innymi nowelizację prawa wyborczego w Polsce z marca tego roku.
Rezolucja wzywa polskie władze "do dostosowania sposobu przeprowadzania wyborów do standardów Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) oraz innych międzynarodowych zobowiązań i standardów demokratycznych". Europarlament wezwał też do zorganizowania pełnowymiarowej misji obserwacji wyborów parlamentarnych w Polsce.
O rezolucji europarlamentu i o nadchodzących wyborach parlamentarnych rozmawiali w niedzielę goście "Kawy na ławę" w TVN24.
Czarzasty: dziwicie się?
Włodzimierz Czarzasty z Lewicy zwrócił się do rządzących: - Stworzyliście takie prawo, świadomie odsunęliście od wpływu na to, co się dzieje w Polsce wiele Polek i Polaków, którzy są za granicą.
- Dziwicie się, że Unia Europejska, która nie jest tylko workiem pieniędzy, ale jest też wspólnotą poglądów i wartości, mówi, że robicie źle? Jako Lewica zawsze będziemy głosowali za takimi rezolucjami - zadeklarował.
Gasiuk-Pihowicz: boją się tego, że Europa zobaczy, jak dowozicie swoich wyborców autobusami
Kamila Gasiuk-Pihowicz z Koalicji Obywatelskiej mówiła, że "ten PiS-owski strach i ta piana na ustach, jak tylko politycy PiS usłyszeli, że przyjedzie tu pełna misja obserwacyjna OBWE pokazuje, że trzeba stawiać bardzo konkretne pytania". - Jeżeli nie chcecie sfałszować wyborów to dlaczego boicie się pełnej misji obserwacyjnej? Przyjedzie duża, niezależna organizacja i tylko potwierdzi efekt wyborów - mówiła.
- Myślę, że PiS boi się, że Europa zobaczy tę nierówność w dostępie do mediów publicznych, że występują tam politycy partii rządzącej. Boją się obserwatorów w DPS prowadzonych przez zakonnice, gdzie Andrzej Duda zdobywał 100 procent głosów, boją się tego, że Europa zobaczy, jak dowozicie swoich wyborców autobusami, tak jak to się dzieje na Białorusi - wyliczała posłanka.
Jej zdaniem "im bliżej będzie do wyborów, tym ta walka będzie się zaostrzała i PiS będzie zdolny do najgorszych posunięć".
Zybertowicz: europarlament jest stronniczy
Prezydencki doradca profesor Andrzej Zybertowicz mówił, że "europarlament, który nie potrafi wewnętrznych brudów wyjaśnić, ma mnóstwo energii, żeby głosami setek posłów próbować spychać do narożnika nasz kraj, przy dużym współudziale znacznej części posłów naszej opozycji".
- Niezdolność europarlamentu do wyjaśniania niejasności (...) pokazuje, jak bardzo jest to stronnicza instytucja - stwierdził.
Zgorzelski: złamaliście świętą zasadę
Piotr Zgorzelski z PSL oskarżał rządzących, że "złamali świętą zasadę ciszy legislacyjnej, że na pół roku przed wyborami nie robi się zmian w Kodeksie wyborczym". - Nie dziwcie się, że demokratyczne instytucje Unii Europejskiej chcą kontrolować i zwracają się do OBWE - mówił.
- To jest wstyd, powinniście się wstydzić - dodał.
Stachowiak-Różecka: nie mamy się czego wstydzić
Mirosława Stachowiak-Różecka z PiS powiedziała, że "nie ma żadnego problemu z tym, że przyjedzie tutaj jakaś reprezentacja i będzie badać rzetelność naszych wyborów". - My nie mamy się czego wstydzić - podkreśliła.
- Nie ma problemu, chce OBWE przyjechać sprawdzać wybory, lepiej dla wyborów, lepiej dla Polaków, będą pewniejsi, że wszystko jest w porządku. Nie mamy z tym problemu - przekonywała.
Bosak: problemy są na poziomie manipulowania kampanią wyborczą
Krzysztof Bosak z Konfederacji mówił, że "problemy w przeprowadzaniu wyborów w Polsce są". - One nie są na poziomie liczenia głosów, tylko na poziomie manipulowania kampanią wyborczą. One nie są od kiedy rządzi PiS, choć teraz się nasiliły, bo nigdy nie było tak bezczelnego transferu kasy publicznej na kampanie wyborcze i propagandę - powiedział.
- Nigdy od czasów PRL nie było tak ordynarnej manipulacji tak zwanymi mediami publicznymi, jak w tej chwili. Konfederacja od roku, czy dwóch nie jest zapraszana w ogóle. To dlatego, że Konfederacja jest dla PiS najgroźniejszym przeciwnikiem, którego się boją - stwierdził.
- Gdzie jest największa niedemokratyczność w wyborach? W braku równego dostępu do kampanii wyborczej i finansowania - ocenił Bosak.
PiS z Konfederacją? Bosak: bzdury. Gasiuk-Pihowicz: obrzydliwe konszachty
W programie pojawił się też wątek ewentualnej współpracy Konfederacji z PiS-em po wyborach.
- Nie będę dawał się wciągać w spekulacje tego typu. Nasze stanowisko jest jasne. Nie chcemy w żadnym wypadku przedłużać ani wpływów Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego, ani powrotu Donalda Tuska do władzy, bo to są zgrani politycy, którzy powinni już iść na emeryturę - powiedział Bosak.
Gasiuk-Pihowicz odniosła się do jego wypowiedzi. - Proszę powiedzieć, który obraz konfederacji jest prawdziwy? Ten który widzimy w mailach Dworczyka, które pokazują obrzydliwe konszachty między Konfederacją a PiS i tworzą fałszywą wizję, że jesteście opozycją wobec PiS-u, a tak naprawdę jesteście przyszłym koalicjantem? Czy prawdziwy jest obraz, który próbujecie kreować na spotkaniach, że krytykujecie PiS? - pytała.
Bosak odpowiedział, że to "kompletne bzdury". - Oni by chcieli nas kupić. Przy wyborach kopertowych wasi emisariusze przychodzili i pytali, za ile się sprzedamy. Jesteśmy jedyną formacją, która ani jednego posła nie straciła na rzecz obozu rządzącego. Z maila Dworczyka to wynika, że dzwonił do kogoś przed drugą turą (ostatnich wyborów prezydenckich - red.). A Trzaskowski nie dzwonił? Nie przymilał się? - mówił poseł.
Źródło: TVN24