Radny porąbie drzewo, prezydent miasta położy gładź, starosta będzie sędziował mecz bokserski, oprząta konie, poszuka nafty, Wojciech z Mysłowic zrobi prawie wszystko - jest supermanem. Zrobią to dla ciebie, tylko zalicytuj na noworodki.
- Bóg dał mi zdrowe dzieci, Antosię i Marysię. To ogromne szczęście. Chcę się odwdzięczyć. Nie mam za dużo pieniędzy, ale mam dwie silne ręce - mówi Michał Wiatr, radny z Nowogardu w zachodniopomorskim.
Dlatego on i trzej pozostali panowie - nie znają się, są z innych stron Polski - wystawili siebie na aukcjach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, która w tym roku zbiera pieniądze dla szpitalnych oddziałów neonatologicznych, czyli dla noworodków.
Panowie "oddadzą się" osobie, która ich wylicytuje, na co najmniej osiem godzin w umówionym dniu i miejscu.
Radny z siekierą
Na co dzień jest radnym, a oprócz tego urzędnikiem, siedzi za biurkiem i pozyskuje fundusze unijne. Po pracy jest ogrodnikiem. - Uwielbiam kosić trawę, przycinać drzewka, ogród to moje trzecie dziecko. Reset, relaks. Ręce w ziemi, głowa czysta. Zapominam o wszystkim - mówi.
Dlatego na swojej pierwszej aukcji WOŚP w 2016 roku zaoferował koszenie trawy, a w zeszłym roku kopanie ziemi.
Koszenie wygrała pani Magda, która nie miała żadnego trawnika. Wzięła udział w licytacji Wiatra po prostu z dobrego serca, dla WOŚP, dała 460 zł.
Ale radny nie odpuścił. Ktoś za niego uczciwie zapłacił, to on musi uczciwie wykonać zadanie. Skontaktował się z osobą, która przegrała w licytacji z panią Magdą. Oferentem okazał się sołtys Czernicy 16 km od Nowogardu, znalazł dla Wiatra do skoszenia plac zabaw w swojej wsi.
Radny zapakował do bagażnika swoją kosiarkę spalinową, wsiadł w swój samochód i pojechał do Czernicy. Zawsze tak działa: jedzie ze swoim sprzętem w dowolne miejsce za swoje pieniądze. Jak zachęca: - Każdy, kto mnie wylicytuje, zastanie mnie z siekierą na progu swojego domu. Nie musi się martwić, jak dotrę ani skąd wziąć siekierę.
Rąbaniem drzewa zainteresowane są mieszkanki Berlina. Jeśli któraś wygra, to będzie najdłuższa orkiestrowa podróż Wiatra.
Kopanie ziemi wylicytowała kobieta spod Warszawy. Cena: 1200 zł. Radny już pakował szpadel do auta, gdy się okazało, że to ma być prezent dla ojca zwyciężczyni, który mieszka w Nowogardzie, czyli mieście Wiatra. Niespodzianka. Ojciec naprawdę się tego nie spodziewał i miał już wszystko porobione w swoim ogrodzie. Zaprosił radnego na wiosnę do pomocy przy stawianiu namiotu foliowego.
- Ściągnąłem z panem Władkiem starą folię, założyliśmy nową. Wydało mi się to za mało za te tysiąc dwieście złotych, więc zaproponowałem panu Władkowi, że skopię mu ten ogródek na jesień - mówi Wiatr.
I skopał.
Jak to ma w zwyczaju, wziął swój szpadel pod pachę, poszedł i kopał sześć godzin. Mógłby dłużej, ale nie było więcej ziemi. Dlatego teraz, na wiosnę pójdzie kopać u pana Władka zupełnie za darmo.
Rąbać może cały dzień.
Prezydent ze szpachlą
Staniszewski od 2014 roku jest prezydentem Zgierza pod Łodzią, wcześniej był tam wiceprezydentem i razem ze stanowiskiem przejął udział w WOŚP.
To już tradycja Zgierza, miasto od lat wystawia na aukcję dzień z prezydentem. Kto wygra, może mu towarzyszyć w pracy. - Ale sam prezydent nic nie daje od siebie - mówi Staniszewski. Dlatego trzy lata temu dołożył drugą aukcję - właśnie siebie jako pracownika na osiem godzin.
- Za pierwszym razem byłem marketingowcem. Firma poligraficzna, która mnie wylicytowała, wchodziła na zgierski rynek. Dałem im swoje kontakty. W ciągu dnia spotkałem się z przedstawicielami 17 firm, promowałem produkty mojego pracodawcy. Ogromny wyczyn - wspomina.
Jak mówi, firma dobrze go wykorzystała. Połączyła przyjemne - wsparcie dla WOŚP, z pożytecznym, czyli własnym rozwojem. Do dzisiaj działa w Zgierzu.
W kolejnej edycji imprezy Jurka Owsiaka Staniszewskiego "zatrudniła" kancelaria notarialna. Piszemy w cudzysłowie, bo Staniszewski jako prezydent nie może podpisywać innych umów o pracę. A jako darczyńca WOŚP nie może nic za to brać do kieszeni.
Ale - już po raz drugi - nie został "zatrudniony" od parady. Cały dzień przygotowywał akty kupna - sprzedaży nieruchomości, wertując papiery, weryfikując dane.
W trzeciej aukcji Staniszewskiego, w tajemnicy przed nim, ukrywając się pod obco brzmiącym nickiem, wzięła udział jego żona. I wygrała. Prezydent: - To był wyjątkowy dzień. Jak zwykle na pracę dla WOŚP wziąłem urlop i spędziłem dzień z rodziną.
- Ja się żadnej pracy nie boję. Przyuczę się. Mogę wypiekać babeczki, chociaż nie mam pewności, czy wyjdzie z tego coś jadalnego - zastrzega.
Starosta z rękawicą bokserską
Eligiusz Komarowski dopiero pierwszy raz oferuje swoje usługi i czas dla WOŚP. Ale z czterech wystawionych na aukcjach panów ma najbogatszą ofertę, bo największe doświadczenie życiowe. Zanim został starostą powiatu pilskiego rok temu, różnych zajęć się imał.
Podpowie, jak założyć własną firmę. Skończył prawo zaocznie, pracując przy odwiertach. Geolog to jego pierwszy zawód, więc jeśli ktoś szuka nafty, Komarowski pomoże.
Zna się na pracy w gospodarstwie rolnym, jako dziecko oprzątał konie u dziadków. Masz konie - wylicytuj Komarowskiego. Chcesz urządzić mecz bokserski - licytuj. Komarowski jest sędzią, kiedyś sam boksował, potem trenował dzieci. Trening bokserski też przeprowadzi.
Zachwala się: - Można mnie zatrudnić jako kierowcę, dobrze prowadzę samochód. Mogę też trzepać dywany, podejmę się zamiatania ulic.
W kuchni specjalizuje się w potrawach mącznych: pierogach, naleśnikach.
Superman z rikszą
Prezydent i starosta proponują w swoich ofertach ogólnie: zatrudnij mnie na jeden dzień. Radny jest konkretny: porobię ci drzewo.
Oferta Wojciecha Głowacza z Mysłowic jest i super konkretna, i super szeroka. Bo Głowacz jest supermanem. - Mam dużo możliwości, fajny strój, fajny pojazd i frajdę - mówi.
Oto, co może:
- posprzątać dom
- pomóc w przygotowaniu obiadu
- odśnieżyć posesję
- umyć naczynia
- zagrać w karty
- zabrać na przejażdżkę zimową na dętce z traktora
- pójść na zakupy.
W zeszłym roku dla rodziny z Częstochowy, która go wylicytowała, wysprzątał generalnie dom, włącznie z myciem okien i porządkowaniem garażu.
- Mogę wyjść na spacer z psem, zająć się dzieckiem – dodaje. - Jestem skłonny do zrobienia czegokolwiek, jeśli ktoś chce wykorzystać moje moce do wykonania jakiegoś specjalnego zadania, niech przed aukcją się ze mną skontaktuje, czy to będzie możliwe, bo jestem też człowiekiem.
Na co dzień Głowacz zajmuje się zabawą - organizuje imprezy. Na finale WOŚP będzie w swojej rikszy z malucha - na innej aukcji oferuje też godzinną przejażdżkę tym pojazdem z sobą za kierownicą.
Coraz bliżej miliarda
Fundacja Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to ciesząca się największym zaufaniem społecznym organizacja pozarządowa w Polsce.
Powstała w 1993 roku - od tego czasu co roku, na początku stycznia, organizuje wielką zbiórkę pieniędzy. Za zebrane środki Fundacja WOŚP kupuje i przekazuje w darze przede wszystkim szpitalom dziecięcym w Polsce najnowocześniejszy sprzęt medyczny.
W ciągu 25 lat Fundacja zebrała i przeznaczyła na wsparcie dla szpitali ponad 830 mln złotych. 2 stycznia 2018 roku fundacja podała, że na dwa tygodnie przed 26. Finałem WOŚP w różnego rodzaju aukcjach i zbiórkach przekroczono próg miliona złotych.
Celem 26. Finału WOŚP jest pozyskanie środków "dla wyrównania szans w leczeniu noworodków".
Autor: Małgorzata Goślińska/i / Źródło: TVN 24 Katowice