O sprawie w październiku informował portal Onet. Pisał wówczas, że warszawski sędzia i zastępca rzecznika dyscyplinarnego sędziów przy warszawskim sądzie okręgowym Jakub Iwaniec miał - będąc nietrzeźwym - spowodować kolizję w miejscowości Rejowiec Fabryczny (województwo lubelskie).
W poniedziałek rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak poinformował, że "prokurator skierował do Sądu Najwyższego wniosek o uchylenie immunitetu warszawskiemu sędziemu w związku z zachodzącym podejrzeniem popełnienia przestępstwa prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości".
- O tej sprawie informowaliśmy dokładnie dwa tygodnie temu, przedstawiając wówczas dowody i ustalenia, jakie mieliśmy. Prowadzone postępowanie pozwoliło uzupełnić ten materiał dowodowy i zdaniem prokuratora uzyskać potwierdzenie prawdopodobieństwa (popełnienia czynu - red.) wystarczającego do skierowania wniosku do sądu o uchylenie immunitetu - przekazał Nowak.
Żurek: sędzia Iwaniec ukręcił sobie bicz na własną skórę
Prokurator generalny, minister sprawiedliwości Waldemar Żurek później tego samego dnia w "Faktach o Faktach" w TVN24 mówił, do jakiej izby SN został skierowany wniosek. - Nie uznajemy tej Izby Odpowiedzialności Zawodowej z uwagi na to, że tam zasiadają neosędziowie. Sposób wyboru tych, którzy "sądzą" w tej Izbie był naszym zdaniem sprzeczny z polską konstytucją - zaznaczył.
Wyjaśnił, że wniosek o uchylenie immunitetu został skierowany do Izby Karnej i "tam są także zawarte wnioski, żeby nie rozpoznawali tego neosędziowie".
Gość TVN24 zwrócił uwagę, że w sprawie zatrzymania prokuratura "najpierw nie wychodziła z komunikatem", a pojawił się komunikat pełnomocnika sędziego Iwańca, który twierdził - jak powiedział Żurek - że "jest nagonka złej prokuratury politycznej".
Żurek stwierdził, że zgodnie z prawem prokuratura zdecydowała się wyjawić fakty, które ustaliła w trakcie postępowania. - Okazało się, że jeżeli jedna strona kłamie w żywe oczy, oczernia prokuratorów, właściwie też policję, która była tam na miejscu, to prokuratorzy moim zdaniem doszli do słusznego przekonania, że należy pokazać obywatelowi, jak wyglądają fakty - dodał.
- Można powiedzieć, że pan sędzia Iwaniec z jego pełnomocnikiem ukręcił sobie bicz na własną skórę takim zachowaniem. Lepiej byłoby, gdyby milczał - skonstatował Waldemar Żurek.
Przebieg zdarzenia i ustalenia prokuratury
Jak poinformował wcześniej prok. Nowak, z ustaleń prokuratury wynika, że sędzia Iwaniec 11 października w godzinach popołudniowych uczestniczył w spotkaniu stowarzyszenia strzeleckiego. - W czasie tej imprezy spożywał alkohol. Około godziny 21 został odwieziony przez żonę swojego kolegi do miejsca zamieszkania w Rejowcu Fabrycznym - mówił.
Jak relacjonował Nowak, kilkanaście minut po godzinie 21 Iwaniec zadzwonił do lokalnej pizzeri i zamówił jedzenie z odbiorem osobistym. Na miejscu pojawił się chwilę po godzinie 22 i przysiadł się do stolika, przy którym znajdowały się inne znane mu osoby. - Wyszedł o godzinie 22.30. W tym samym czasie sąsiedzi Jakuba I. wracali z dworca PKP. Zatrzymali swój samochód przed bramą do swojej posesji. Znajdowała się ona na bocznej ulicy prowadzącej do posesji Jakuba I. - tłumaczył.
Nowak przekazał, że w momencie wypakowywania bagaży wspomnieni sąsiedzi zobaczyli nadjeżdżający samochód sędziego, który zjechał na chodnik, po czym uderzył w znajdujące się trzy metry od świadków drzewo. Kierowca wówczas zawrócił i kontynuował jazdę na swoją posesję. Incydent został zgłoszony na policję.
Sędzia Iwaniec został przebadany
Jak wyjaśniał Nowak, bezpośrednio po interwencji funkcjonariusze policji przebadali Iwańca pod kątem zawartości alkoholu w wydychanym powietrzu. - Wówczas był to wynik około 1 miligrama alkoholu na litr w wydychanym powietrzu - przekazał.
Jak dodał, tej samej nocy w szpitalu po pobraniu krwi wynik ten wynosił 1,85 promila. - Tylko to badanie było o godzinie 2.40, a więc trzy godziny po samym zdarzeniu. Biorąc pod uwagę te wszystkie okoliczności, prokurator uznał, iż zachodzi dostateczne podejrzenie popełnienia przez Jakuba I. przestępstwa prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwości - powiedział Nowak.
Sędzia Iwaniec niedługo po zdarzeniu opublikował na X oświadczenie swojego obrońcy mecensa Michała Skwarzyńskiego. Adwokat napisał w nim, że jego klient "nie prowadził samochodu, a był jego pasażerem".
"Prokuratorów interesowało bardziej zabezpieczenie sprzętu sędziego, przeszukanie jego domu, jego osoby wbrew immunitetowi" - głosiło oświadczenie.
Autorka/Autor: kgr, sz/kab
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.pl