Trybunał Konstytucyjny po raz kolejny przełożył termin rozprawy w sprawie unijnych przepisów, na podstawie których Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nałożył kary na Polskę. Jak pisze "Gazeta Wyborcza", do rozstrzygnięcia potrzeba pełnego składu pod przewodnictwem prezesa, a takiego składu nie udało się zebrać. Sześciu członków TK domaga się wyboru kandydatów na następcę Julii Przyłębskiej.
Przepisy, które pozwoliły Trybunałowi Sprawiedliwości UE ukarać Polskę zakwestionował minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Chodzi między innymi o kary za nierespektowanie orzeczeń TSUE, w tym karę miliona euro dziennie za niewykonanie postanowienia dotyczącego sądownictwa dyscyplinarnego.
TK odwołuje kolejne rozprawy
Trybunał Konstytucyjny ma problem z rozstrzygnięciem sprawy. "Gazeta Wyborcza" przypomniała, że w lutym ubiegłego roku jego skład zebrał się "dosłownie na minutę", a w kolejnych miesiącach TK wyznaczał kolejne terminy i bez podania przyczyn je odwoływał.
Rozprawa, którą udało się zorganizować w październiku zeszłego roku, trwała godzinę po czym przewodnicząca składowi Julia Przyłębska ogłosiła przerwę do grudnia. Później sprawa została przełożona najpierw na 21 stycznia, a następnie na 21 marca. Teraz termin został zmieniony na 27 kwietnia.
"GW" napisała, że powodem odwoływania wcześniejszych rozpraw mógł być brak stanowisk prezydenta Andrzeja Dudy oraz Ministerstwa Spraw Zagranicznych co do konstytucyjności przepisów. Dodała, że w październiku ubiegłego roku Przyłębska po raz kolejny zażądała tych stanowisk, wyznaczając czas na ich złożenie.
Wśród dokumentów sprawy zamieszczonych na stronie TK nie ma stanowiska MSZ, ale pojawiło się stanowisko prezydenta. Według niego argumentacja prokuratora generalnego "w istocie jest słuszna", chociaż wniosek - z różnych powodów - budzi wątpliwości. "Należy podkreślić, że Wnioskodawca pominął niektóre kwestie istotne z punktu widzenia uzasadnienia wniosku" - czytamy w stanowisku.
Spór w TK w sprawie Julii Przyłebskiej
Jak oceniła "GW", odwoływane w ubiegłym roku rozprawy wskazywały, że TK może nie chcieć rozstrzygnąć tej sprawy, tym bardziej że w tle były negocjacje polskiego rządu z Komisją Europejską w sprawie wypłaty zamrożonych pieniędzy z KPO, których dotąd nie odblokowano. Obecnie, pisze gazeta, dochodzi do tego inny problem, który w praktyce może uniemożliwić TK rozstrzygnięcie sprawy. Karami nałożonymi na Polskę zajmuje się pełen skład, czyli co najmniej 11 osób z 15 pod przewodnictwem prezesa, tymczasem według sześciu członków trybunału nie ma on dziś prezesa, gdyż kadencja obecnej prezes upłynęła 20 grudnia ubiegłego roku, po 6 latach, i jednocześnie Przyłębska nie ma możliwości ponownego ubiegania się o tę funkcję.
Domagają się oni wyboru kandydatów na następcę Przyłębskiej, zauważając, że prezes potrzebny jest do rozpoznawania spraw w pełnym składzie. Ta utrzymuje, że pełniona przez nią funkcja prezesa wygasa z końcem jej kadencji sędziego TK - 9 grudnia 2024 roku.
"Gazeta Wyborcza" podkreśla , że bez sześciu "zbuntowanych" członków Trybunał Konstytucyjny nie ma pełnego składu. Powołuje się na informację "Rzeczpospolitej", że nie stawili się oni na naradzie pełnego składu, który miał się zająć skierowaną do trybunału przez Andrzeja Dudę nowelizacją ustawy o Sądzie Najwyższym.
Według "GW" podobnie może zakończyć się próba zorganizowania rozprawy dotyczącej sprawy kar TSUE. Gazeta zwraca uwagę, że wśród "zbuntowanych" jest między innymi sędzia Zbigniew Jędrzejewski, któremu w tej sprawie przypadła rola sprawozdawcy, co oznacza, że to on powinien przygotować projekt rozstrzygnięcia TK.
CZYTAJ W KONKRECIE24: Przyłębska zapewnia, że Trybunał Konstytucyjny działa i chwali się danymi. Sprawdzamy
TSUE nałożył kary na Polskę
Prokurator sprawiedliwości Zbigniew Ziobro złożył wniosek do Trybunału Konstytucyjnego w listopadzie 2021 roku po nałożeniu przez TSUE na Polskę dwóch kar finansowych - w sprawie kopalni Turów i ówczesnej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
W końcu października 2021 roku TSUE zobowiązał Polskę do zapłaty na rzecz Komisji Europejskiej kary w wysokości 1 miliona euro dziennie za to, że nie zawiesiła stosowania przepisów odnoszących się do uprawnień ówczesnej Izby Dyscyplinarnej SN wobec sędziów. W listopadzie ubiegłego roku polski rząd złożył wniosek o wstrzymanie naliczania kar, uzasadniając go między innymi likwidacją (w lipcu) Izby Dyscyplinarnej. Dotychczas KE nalicza jednak zobowiązania Polsce. Z szacunków Stowarzyszenia Sędziów Sądów Powszechnych "Iustitia" wynika, że w związku z funkcjonowaniem Izby Dyscyplinarnej Polska musi zapłacić już ponad 500 milionów euro kary. Komisja Europejska systematycznie potrąca Polsce kary za Izbę Dyscplinarną z unijnych funduszy.
Wcześniej - we wrześniu 2021 roku - TSUE postanowił, że Polska ma płacić KE 500 tysięcy euro dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów.
Na początku lutego ubiegłego roku sprawa dotycząca kopalni węgla brunatnego Turów została jednak wykreślona z rejestru TSUE w następstwie ugody między Czechami i Polską przewidującej zapłatę odszkodowania dla Czech w wysokości 35 milionów euro oraz przekazanie 10 milionów euro na Fundusz Małych Projektów Środowiskowych.
Źródło: Gazeta Wyborcza, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock